Decyzja zapadała. Wiadomo, co z Patriotami w Polsce
Minister obrony Niemiec zapowiedział, że niemieckie systemy Patriot jeszcze w styczniu zaczną chronić lotnisko Rzeszów-Jasionka – kluczowy hub dostaw na Ukrainę.
Ministrowie obrony Polski, Niemiec, Wielkiej Brytanii, Francji i Włoch spotkali się w Helenowie pod Warszawą w ramach grupy E5, czyli krajów NATO przeznaczających najwięcej środków na obronność. Rozmawiali o budowie systemu bezpieczeństwa sojuszniczego i wsparciu dla walczącej z Rosją Ukrainy, a także o współpracy sektorów obronnych swoich krajów i zwiększeniu wydatków wojskowych.
Minister obrony Niemiec Boris Pistorius został zapytany przez Polską Agencję Prasową o to, kiedy niemieckie baterie Patriot zostaną rozmieszczone w Rzeszowie. Odparł, że jeszcze w styczniu pojedzie do tego miasta, aby zagwarantować, że niemieckie Patrioty "zaczną pracę jeszcze w tym miesiącu".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Komendant z Iławy odszedł z policji z hukiem. "Kosztuje mnie to dużo odwagi"
– Wiemy, jak duże znaczenie ma Rzeszów jako hub wsparcia dla Ukrainy – podkreślił szef niemieckiego resortu obrony.
Niemiecka broń będzie strzegła polskiego nieba w wyniku dość dużej zmiany: od stycznia dowództwo obrony przeciwlotniczej w Polsce od USA przejęło NATO. Teraz to Sojusz, a nie sami Amerykanie, mają zabezpieczać węzły logistyczne w Polsce, które umożliwiają dostarczanie pomocy Ukrainie.
To element szerszej operacji, zainicjowanej przez odchodzącą administrację prezydenta Joego Bidena. Polega ona na przeniesieniu ciężaru pomocy Ukrainie z USA na europejski filar NATO, zanim do Białego Domu ponownie wprowadzi się Donald Trump, którego wsparcia Kijów nie może być pewien.
Przepływem broni i sprzętu z Zachodu do Ukrainy zajmuje się specjalna komórka – Security Assistance Group-Ukraine, i to w niej obowiązki zaczęły przechodzić z Ameryki do Europy.
Wesprzeć przemysł zbrojeniowy Ukrainy
Boris Pistorius wspomniał ubiegłotygodniowe spotkanie z Wołodymyrem Zełenskim w Ramstein i stwierdził, że grono ministrów musiało "przyjąć do wiadomości to, że sytuacja w Ukrainie jest nadal bardzo napięta, a potrzeba wsparcia - nadal ogromna". Szef niemieckiego MON ocenił, że na dzisiejszym spotkaniu było niewiele "girland ze słów", tylko szybko udało się przejść do "rzeczy naprawdę ważnych".
– Jest jasne, że jeśli są pieniądze i moce produkcyjne, to sama Ukraina jest w stanie najszybciej odpowiednio wyposażyć swoje siły – mówił Boris Pistorius. Ocenił, że "oprócz dostaw materiałowych, wsparcie ukraińskiego przemysłu zbrojeniowego jest decydującym czynnikiem, który musimy odpowiednio wesprzeć za pomocą finansowania ukraińskich zakupów".
Jako drugi istotny czynnik wymienił joint venture europejskiego przemysłu zbrojeniowego z ukraińskimi firmami.
– Ukraina ma w tej chwili moce produkcyjne, które trzeba wykorzystać, łącząc ukraiński przemysł możliwie szybko z europejskimi przedsiębiorstwami – podkreślił, wymieniając "udane przykłady" takiej współpracy w produkcji dronów czy oprogramowania i dodał, że dla sojuszników korzystanie z wypracowanego na wojnie ukraińskiego know-how jest wartością dodaną.
Pistorius: wzmocnić europejski filar NATO
Boris Pistorius poinformował też, że piątka ministrów zdecydowała o powołaniu grupy roboczej mającej szukać najlepszych sposobów zwiększenia wydajności współpracy w ramach joint venture.
Zdaniem niemieckiego ministra obrony "nie ma czasu do stracenia, jeśli chodzi o wzmocnienie europejskiego filara NATO". – Podkreśliliśmy, że współpraca Unii Europejskiej i NATO pozostaje kwestią centralną, coraz ważniejszą – oświadczył.
Celem ma być osiągnięcie przez ten filar odpowiedniego poziomu zdolności odstraszania i obrony. Podkreślił, że z jego inicjatywy grupa robocza będzie zajmować się tym, jak przyspieszyć zakupy uzbrojenia, standaryzację technologii, ich certyfikację i dopuszczenie do użytku.
Rozpędzić europejski przemysł zbrojeniowy
– Rok 2025 musi być rokiem rozpędzenia przemysłu zbrojeniowego w Europie – zgadzał się z Pistoriusem gospodarz spotkania, polski minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz. Podkreślił, że na spotkaniu sojusznicy "potwierdzili wsparcie dla Ukrainy i determinację do dalszych darowizn sprzętu wojskowego".
Głównym punktem rozmowy z ministrem obrony Ukrainy Rustemem Umierowem (łączył się z Helenowem zdalnie) był rozwój zdolności produkcyjnych pomiędzy firmami z pięciu krajów, a firmami ukraińskimi. Szef polskiego MON ocenił, że istnieją dziś niewykorzystane jeszcze możliwości takiego rozwoju.
Kosiniak-Kamysz dodał, że ministrowie krajów E5 zdają sobie sprawę ze zmęczenia wojną społeczeństw swoich krajów, ale Ukraina walczy nie tylko o swoją wolność, ale i o bezpieczeństwo całej Europy, dlatego wysiłek pomocy dla Kijowa musi być kontynuowany i determinację w tym zakresie wyrażają wszystkie zebrane państwa - Polska, Włochy, Francja, Niemcy i Wielka Brytania. Zapowiedział chęć kontynuacji obecnego formatu działań i potwierdził, "sojusznicze zobowiązania wobec siebie i transatlantyckie relacje z partnerami ze Stanów Zjednoczonych".
Jego zdaniem Europa "powinna być liderem", który przejmie wiodącą rolę w działaniach na rzecz rozwoju przemysłu zbrojeniowego i obronności, w dobrych relacjach ze Stanami Zjednoczonymi.
– Musimy wydawać więcej na bezpieczeństwo, żeby zatrzymać amerykańskie wojska, sojuszniczą obecność w Europie, bo ona jest po prostu potrzebna. Ale Europa musi pokazać swoją siłę – dodał.
W ramach zwiększania potencjału obronnego swoich krajów ministrowie rozmawiali też o wspólnych manewrach wojskowych, które, zdaniem Kosiniaka-Kamysza, mogłyby odbyć się w 2026 r., "oczywiście z wielką rolą NATO, bo bez niego nic się nie będzie odbywać".
Polski minister obrony zapowiedział też, że w kolejnym spotkaniu grupy E5 w Paryżu wezmą udział sekretarz generalny NATO Mark Rutte, wysoka przedstawicielka Unii Europejskiej do spraw polityki zagranicznej i bezpieczeństwa Kaja Kallas oraz nowy unijny komisarz obrony Andrius Kubilius.
Czytaj też: