Niemiecki historyk skrytykował polskich kibiców. Teraz dostaje groźby
Po uroczystości na cmentarzu we Frankfurcie, gdzie grupa polskich kibiców upamiętniła poległych żołnierzy AK, niemiecki naukowiec Manfred Mack ostro skomentował zachowanie Polaków. Jak twierdzi, w odpowiedzi na krytykę otrzymał serię wiadomości z pogróżkami.
1 sierpnia Polscy kibice na cmentarzu we Frankfurcie, gdzie spoczywają żołnierze AK i pojmani mieszkańcy Warszawy, skandowali m.in. "Bóg, Honor, Ojczyzna", "Cześć i chwała bohaterom" i "To my Polacy". - Byłem zbulwersowany. Jak można się tak zachowywać na cmentarzu? - mówił w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Warszawski radny PiS Filip Frąckowiak domagał się od Macka przeprosin za te słowa. Polityk podkreślił, że zgromadzeni na cmentarzu kibice wznosili "hasła narodowe, polskie, patriotyczne, które towarzyszą Polakom od wieków". Wezwał również naukowca Niemieckiego Instytutu Polskiego w Darmstadt do złożenia przeprosin, a jego działanie nazwał "cenzurą".
Mack twierdzi, że w związku z tą sprawą otrzymał pogróżki. - Dostaję nieprzyjemne wiadomości. Ktoś groził, że obije mi mordę - powiedział "Gazecie Wyborczej".
Niemiecki historyk zapewnia, że nie przejmuje się nienawistnymi wiadomościami i nie zmienia zdania w sprawie zachowania polskich kibiców. - Chyliłem głowę przed ofiarami niemieckich zbrodni na Westerplatte i przed Grobem Nieznanego Żołnierza jeszcze w czasach, gdy pan radny był dzieckiem - stwierdził.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl