Niemiecki historyk: Putin próbuje rozgrywać Niemcy przeciw Polsce i zachodnim mocarstwom
"Historyczne oskarżenia rosyjskiego prezydenta pod adresem Polski wynikają z uwarunkowań geopolitycznych, w tym sankcji USA wobec Nord Stream 2" – pisze Martin Schulze Wessel na łamach "Sueddeutsche Zeitung”.
W opublikowanym w piątek felietonie historyk z Uniwersytetu Ludwika i Maksymiliana w Monachium pisze o zagrożeniach, związanych z wykorzystywaniem historii jako narzędzia geopolityki w Rosji, Polsce i UE. Opisuje "historyczne kolokwium u profesora Putina” na temat paktu Ribbentrop-Mołotow, które odbyło się przed świętami Bożego Narodzenia na spotkaniu przywódców Wspólnoty Niepodległych Państw.
Jak pisze, Putin postanowił spróbować się w nowej roli: historyka i "wygłosił swoim kolegom z WNP godzinny wykład, który najlepiej można określić jako odczyt historyczny”.
Pretekstem dla tego wykładu była wrześniowa rezolucja Parlamentu Europejskiego na temat znaczenia pamięci historycznej dla przyszłości Europy, która zawiera daleko posunięte zrównanie polityki narodowosocjalistycznej i sowieckiej, uznając II wojnę światową za "bezpośrednie następstwo” paktu Ribbentrop-Mołotow.
Wątpliwe tezy rezolucji PE
"Jeśli chodzi o czasowe następstwo, to zdanie jest trywialne. Jeżeli jednak pakt miał zostać uznany za konieczną przesłankę dla wojny, to stwierdzenie to jest wątpliwe. Albowiem Hitler prowadziłby wojnę również bez zaplanowanego wspólnie ze Stalinem podziału Europy” – ocenia historyk. Dodaje, że można również krytykować rezolucję PE za mówienie o dwóch totalitarnych reżimach, dążących do podboju świata.
"Z pewnością oba reżimy były totalitarne, ale Związek Sowiecki pod władzą Stalina nie dążył do szeroko zakrojonej ekspansji, ale w pierwszej kolejności do budowy socjalizmu we własnym kraju. Są zatem powody, by krytykować rezolucję PE, ale Putin ich nie wymienił” – ocenia Wessel. Jego zdaniem rosyjski prezydent uprawia za to skrupulatną egzegezę, która ma uwiarygodnić go jako eksperta historii, a jednocześnie tworzy narrację złożoną z mitów, która pomija podstawowe wnioski historyczne.
Jak pisze Wessel, Putin chce swoją analizą źródeł przede wszystkim uderzyć w Polskę. Za szczególnie ważny uznał dokument ze spotkania Hitlera z polskim ambasadorem Józefem Lipskim z 20 września 1938 roku w Berlinie, na którym Hitler przedstawił plan deportacji Żydów z Niemiec, Polski i Węgier na Madagaskar.
"W raporcie dla polskiego ministra spraw zagranicznych Józef Beka Lipski przekazał swoją własną reakcję na plan Hitlera: jeżeli zostanie on zrealizowany to w Warszawie Hitlerowi postawiony zostanie piękny pomnik” – opisuje Wessel.
Niemcy muszą się oprzeć
Dodaje, że "dokument rzuca cień na polskiego ambasadora, a być może także na jego ministra spraw zagranicznych, na którego przychylną lekturę Lipski zapewne liczył”. Ale - jak zauważa Wessel – Putin na podstawie tego dokumentu zarzuca Polakom, że oni wsparli machinę wojenną Hitlera, a nawet umożliwili to, że II wojna światowa wybuchła.
Akurat tego polska polityka nie zrobiła – podkreśla Wessel. "Rozmowy sondujące między Berlinem a Warszawą nie mogą przysłaniać tego, że to pakt Ribbentrop-Mołotow, bazując na wieloletniej tajnej współpracy militarnej między Reichswehrą a Armią Czerwoną, istotnie ułatwiły Hitlerowi przeprowadzenie napaści i wojny na wyniszczenie, a Związkowi Sowieckiemu umożliwił podboje we Wschodniej i Środkowej Europie, którym towarzyszyły deportacje i masowe egzekucje” – podkreśla niemiecki historyk.
W jego opinii moment, który Putin wybrał na wywołanie tego tematu, "nie ma nic wspólnego z nowymi źródłami, ale wynika z geopolitycznych uwarunkowań”. „Sankcje USA wobec Nord Streamu 2 tworzą korzystne okoliczności do podjęcia próby rozegrania Niemiec przeciwko Polsce i zachodnim mocarstwom przy pomocy polityki historycznej. Tej próbie Niemcy powinny się oprzeć” – ocenia Wessel.
Jednocześnie – dodaje – należy nalegać na powściągliwe reakcje, gdy na płaszczyźnie europejskiej próbuje się sięgać po politykę historyczną przeciwko Rosji. Zdaniem Wessela w Polsce ataki Putina zostały "odpowiednio odrzucone przez premiera i inne głosy”.
Historia narzędziem wzajemnego obwiania się
"Nie bagatelizując działań Putina, należy zapytać, czy rozsądne jest pogłębianie konfliktów politycznych pomiędzy UE a Rosją poprzez tendencyjne rezolucje historyczne. Ideologiczne podziały między Wschodem a Zachodem z czasów zimnej wojny mogą dziś zostać zastąpione przez podziały dotyczące polityki historycznej pomiędzy Rosją a Europą” – ocenia niemiecki naukowiec.
Podkreśla, że politycy powinni tez rozumieć złożoność doświadczeń wojennych. "Putin nie widzi tego, że dla Związku Sowieckiego wojna nie miała tylko charakteru obronnego, ale poprzez pakt Ribbentrop-Mołotow była także wojną agresywną. Z kolei na Zachodzie pomija się często dwa inne wymiary rosyjskich doświadczeń wojennych. Wojna oznaczała dla Rosji ogromną ofiarę (m.in. poniesioną podczas niemieckiego oblężenia i zagłodzenia Leningradu) oraz jest powodem do uzasadnionej dumy z wyzwolenia Europy spod narodowego socjalizmu. Także tego nie można marginalizować w europejskiej pamięci” – ocenia Wessel.
Uważa on, że dziś historia jest "bardziej medium, służącym państwom do wzajemnego obwiniania się”, czemu towarzyszą duże emocje. „Nie chodzi o naukę historyczną, a zwłaszcza o krytyczne refleksje na temat własnych poglądów. Pozory naukowości służą raczej temu, by wzmocnić siłę przebicia polityki historycznej” – konkluduje Wessel.