Niemiecki ekspert ds. terroryzmu: zamachy w Brukseli reakcją na aresztowanie Salaha Abdeslama
• Rolf Tophoven: możliwe, że terroryści zaatakowali wcześniej, niż początkowo planowali
• "Można obawiać się kolejnych zamachów"
• Abdeslam uważany jest za koordynatora krwawych paryskich zamachów z 13 listopada 2015 r.
22.03.2016 | aktual.: 22.03.2016 17:50
- Ich decyzję mogło przyśpieszyć zatrzymanie Abdeslama, a także ogłoszony wczoraj intensywny pościg za domniemanym konstruktorem bomb użytych do zamachów w Paryżu, a prawdopodobnie także teraz w Brukseli - powiedział Tophoven w wywiadzie dla telewizji ZDF.
- Ten człowiek - 24-letni Nadżim Laszrawi (inny podejrzany w sprawie zamachów terrorystycznych w Paryżu), który przebywał w Brukseli od kilku miesięcy, uciekł - powiedział ekspert. - Uciekły także inne osoby. Jeżeli mają dostęp do broni, to można obawiać się kolejnych zamachów - ostrzegł.
Zdaniem niemieckiego eksperta środowisko terrorystów związane z Abdeslamem chciało pokazać, że jest "nadal zdolne do działania i nie uległo operacyjnemu osłabieniu". Jak ocenił, zamachy były "perfekcyjnie zaplanowane i profesjonalnie wykonane".
Tophoven skrytykował służby belgijskie i francuskie za zbagatelizowanie siły siatki terrorystycznej, choć - jak zastrzegł - nie jest to tylko ich winą. Zaznaczył, że w Belgii wywiad wewnętrzny liczy zaledwie 600 pracowników, a tylko z tego kraju wyjechało do Syrii 500 islamistów, z których wielu wróciło jako wyszkoleni bojownicy. - We Francji nie jest lepiej. Trzeba zapytać, czy są to siły wystarczające - zauważył ekspert.
Jego zdaniem zarzuty można postawić też politykom. Jak podkreślił, dzielnica Molenbeek posiada dużą autonomię, a narodowe służby bezpieczeństwa nie mają dostępu do spisu mieszkańców tej dzielnicy. - Ostatnie dane pochodzą sprzed lat. Władze dzielnicy odmawiają przekazaniu danych. Nie wiadomo, kto tam mieszka - skrytykował niemiecki ekspert.
Tophoven zwrócił uwagę na powtarzające się informacje o zainteresowaniu terrorystów placówkami nuklearnymi w Belgii. Przypomniał, że ostatnio znaleziono nagrania wideo dyrektora atomowej placów badawczej, którego najwidoczniej śledzono, by za pomocą szantażu uzyskać dostęp do materiałów rozszczepialnych. - Ochrona tej placówki była nieuzbrojona; nie zauważono, że niektórzy pracownicy się zradykalizowali - powiedział Tophoven dodając, że "władze Belgii będą musiały wiele wyjaśnić".
Tophoven zwrócił uwagę na zmianę akcentów w działalności terrorystów. W związku z porażkami w Syrii i Iraku Państwo Islamskie koncentruje się na "indywidualnych zamachach w Europie, by zademonstrować, że nadal istnieje".
Markus Kaim z Fundacji Nauka i Polityka powiedział, że celem terrorystów jest zmuszenie państw zachodnich do zaprzestania interwencji w Syrii. - Zamachy mają zwiększyć presję zachodnich społeczeństw na ich rządy, w celu wycofania się z Syrii - powiedział ekspert.
W Brukseli doszło we wtorek do dwóch ataków terrorystycznych, których celem było lotnisko Zaventem i metro. Według informacji podawanych przez media w zamachach zginęły 34 osoby, a ponad 200 zostało rannych.
Z Berlina Jacek Lepiarz