Niemiecka prasa podzielona w ocenach wizyty Baracka Obamy w Polsce
Niemiecka prasa jest mocno podzielona w ocenach wizyty prezydenta USA Baracka Obamy w Polsce. Część komentatorów chwali zapowiedź wsparcia sojuszników w Europie Środkowo-Wschodniej, inni ostrzegają przed powrotem do zimnej wojny i "prężeniem muskułów".
"Mądra taktyka"
"Die Welt" porównuje poczucie zagrożenia panujące obecnie w Polsce i krajach bałtyckich z nastrojami w Berlinie Zachodnim w czasie zimnej wojny. "Dziś istnieje wiele Berlinów Zachodnich. Znajdują się w Europie Wschodniej i obawiają się siły, która od lat zwiększa swój potencjał przeznaczony do ataku" - pisze komentator. Amerykanie zaznaczają w Polsce i krajach bałtyckich swoją obecność, nie zwiększając zagrożenia wojennego. "To mądra (taktyka) i zgodna z wymogami solidarności sojuszniczej" - ocenia "Die Welt".
Komentator nazywa "żenadą" fakt, iż dawne państwa NATO nie są w stanie zwiększyć wydatków na obronę. "Jeżeli będą nadal tak postępować, to nadejdzie dzień, gdy prezydent USA odwróci się (od Europy). Nasz kontynent pozostanie wtedy sam na sam z Rosją" - ostrzega "Die Welt".
"Sueddeutsche Zeitung" przypomina, że zabiegi polskiego rządu o zwiększenie bezpieczeństwa kraju spotykają się z zastrzeżeniami w zachodnich krajach UE i NATO, szczególnie w Niemczech. Inicjatywa premiera Donalda Tuska utworzenia unii energetycznej koliduje z interesami niemieckich koncernów energetycznych - czytamy w "SZ". Postulat wysłania do Polski większych jednostek wojskowych napotyka na opór nie tylko Berlina - pisze komentator.
"Punkt zwrotny"
Zdaniem ukazującego się w Monachium "Muenchner Merkur", wystąpienie Obamy w Warszawie może okazać się punktem zwrotnym. "Putinowi udało się dzięki inwazji na Krym tchnąć nowe życie w cherlawy Sojusz" - czytamy w gazecie. Jeżeli kraje NATO powrócą do pierwotnego zadania obrony Zachodu przed agresją z zewnątrz, a rządy krajów europejskich zaczną myśleć o zwiększeniu wydatków na obronę, to będzie to zasługa Putina. Gdyby rzeczywiście był wielkim strategiem, za jakiego wielu go uważa, Putin rozpocząłby teraz deeskalację - pisze "Muenchner Merkur".
"Frankfurter Allgemeine Zeitung" (FAZ) uważa, że NATO zawiodło po raz kolejny zarówno zwolenników zdecydowanego działania przeciwko rosyjskiej ekspansji, jak i tych, którzy są zdania, że Sojusz jest instrumentem amerykańskiego imperializmu. "Nie można powiedzieć, że NATO wykorzystało kryzys na Ukrainie, by dobrać się rosyjskiemu niedźwiedziowi do skóry" - pisze komentator. Wysłanie kilku samolotów i kompanii wojska do Polski i do krajów bałtyckich jest - podobnie jak dotychczas wprowadzane sankcje - jedynie "polityką symboliczną", której celem jest uspokojenie krajów, które czują się zagrożone przez Rosję - ocenia "FAZ".
Zapowiedź Obamy uruchomienia miliarda dolarów na manewry NATO na wschodnich rubieżach Sojuszu "nie wykracza poza dotychczasową linię Paktu, polegającą na zaznaczaniu obecności na wschodnich granicach" - czytamy w "FAZ". Polska chciałaby, by na jej terytorium przyjechały - najlepiej amerykańskie - czołgi, lecz te kraje w NATO, które wzywają do "spokoju", uważają, iż przesunięcie godnych wzmianki jednostek bojowych na Wschód byłoby krokiem zbyt daleko idącym.
Obama też nie jest zainteresowany w podgrzewaniu konfliktu w niezbyt go interesującej części Europy, który wiązałby siły wojskowe i utrudniał rozwiązanie innych konfliktów - w Iranie i Syrii.
Wszystkie decyzje odkładane są na jesień, w nadziei, że Putin pójdzie po rozum do głowy i uchroni NATO przed decyzjami, których nie chce podejmować - w sprawie dyslokacji wojska, podwyższenia wydatków na wojsko, wzmocnienia odstraszania. Niektórzy członkowie Paktu są zadowoleni z tego, że decyzja w sprawie przyjęcia Ukrainy i Gruzji odłożona została na później. "A mówi się, że nie ma zgody pomiędzy Moskwą a Zachodem" - zauważa ironicznie w konkluzji komentator "FAZ".
"Powrót do epoki kamienia łupanego"
"Volksstimme" z Magdeburga uważa, że zapowiedź zwiększenia liczebności wojska w Europie Wschodniej oznacza "powrót do epoki kamienia łupanego". Z pewnością kryzys na Ukrainie nie jest powodem do wypuszczania gołębi pokoju, a w krajach bałtyckich czy Rumunii pojawił się strach przed rosyjską agresją. "Stacjonowanie dodatkowych oddziałów we wschodnich krajach NATO nie służy jednak odprężeniu, lecz zaostrza sytuację" - ostrzega komentator, dodając, że grozi podział na zachodnią i rosyjską strefę wpływów.
O podobnych obawach pisze "Saechsische Zeitung". "Na wzmocnienie wojska przed swoimi drzwiami Moskwa odpowie w odpowiedni sposób" - czytamy w wydawanej w Dreźnie gazecie. "Wysłać więcej oddziałów, zwiększyć wydatki na wojsko, kupić nową broń: w logice wojskowych to wszystko prowadzi do niebezpiecznego automatyzmu, który powiększa nieufność i w najgorszym razie skończy się konfrontacją w starym stylu. (...) W każdym razie nie zwiększy to bezpieczeństwa" - ostrzega komentator. Zamiast likwidowania przesądów i zmniejszania agresji obserwujemy naprężanie muskułów - ubolewa "Nuernberger Zeitung".