Niemiecka prasa komentuje uchwałę Sejmu o reparacjach
Przyjęta w piątek przez polski Sejm uchwała
o reparacjach wojennych od Niemiec nadal jest tematem relacji i
komentarzy na łamach niemieckich gazet.
14.01.2017 18:47
Decyzję polskiego parlamentu skrytykował w wypowiedzi dla niedzielnego "Welt am Sonntag" współtwórca projektu "Centrum przeciwko Wypędzeniom", polityk SPD, Peter Glotz. Teraz kolej na Polaków, którzy muszą powstrzymać narodowo-katolicki fundamentalizm - powiedział Glotz.
Niemiecki socjaldemokrata podkreślił, że jest przeciwny wszelkim roszczeniom wysuwanym przez Niemców wobec Polski. Wyraził przekonanie, że nie należy niczego zmieniać w aktualnej sytuacji. Nie wolno jednak pomijać faktu, że Polacy przejęli na własność ziemię - dodał. Glotz kieruje wraz z przewodniczącą Związku Wypędzonych Eriką Steinbach fundacją, której celem jest utworzenie w Berlinie "Centrum przeciwko Wypędzeniom".
Glotz ocenił uchwałę Sejmu jako "niewspółmierną" do zjawisk w Niemczech, które ją wywołały. Wyjaśnił, że w Niemczech chodzi o niewielkie stowarzyszenie skupione wokół jednego działacza ziomkostw, natomiast w Polsce zabiera głos parlament.
Komentator "Welt am Sonntag" uznał reakcje w Polsce na działalność spółki Pruskie Powiernictwo, która zamierza zabiegać o zwrot mienia utraconego przez Niemców w wyniku II wojny światowej, za "polską prowokację". Polskę rozsadza - według niego - wiara w siebie, co pokazała walka o system głosowania w konstytucji UE. Jednak uchwała Sejmu nie ma nic wspólnego z tą wiarą w siebie. Świadczy ona o braku umiaru i szkodzi wspólnej sprawie - czytamy w "WaS.
Według gazety polskie żądania są "afrontem" dla kanclerza Gerharda Schroedera. Komentator przypomina słowa kanclerza, wypowiedziane 1 sierpnia w Warszawie, że niemiecki rząd opowie się przed międzynarodowymi sądami przeciw roszczeniom niemieckich wypędzonych. Trudno sobie wyobrazić bardziej czytelny sygnał kanclerza, który podobnie jak jego poprzednicy zabiegał o pojednanie między obu krajami oraz o przyjęcie Polski do UE - pisze "WaS".
Komentator pomniejsza znaczenie zapewnień polskiego rządu, który zdystansował się od uchwały Sejmu i zwraca uwagę na fakt, że wspomnianą uchwałę poparli także posłowie partii rządzących w Polsce.
"Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung" wyraża opinię, że żaden narodowy ani międzynarodowy sąd nie przyzna reparacji, ponieważ Polska z nich zrezygnowała już w 1953 r. Obecny spór może jednak stać się "początkiem nowej epoki lodowcowej, oznaczającej powrót Polski i Niemiec do zgubnych animozji przeszłych pokoleń" - ostrzega niemiecka gazeta.
Komentator przyznaje, że w emocjonalnego punktu widzenia jest w stanie zrozumieć "nierozsądne" postępowanie strony polskiej. Wyjaśnia, że polska opinia społeczna została zaalarmowana działaniami Pruskiego Powiernictwa. Żądania reparacji są z polskiego punktu widzenia jedynie reakcją na prowokację strony niemieckiej - przyznaje.
W ocenie "FAS" główną przyczyną obecnego konfliktu jest przegapienie przez Niemcy szansy ostatecznego zamknięcia prawnego II wojny światowej. Niemieckie Ministerstwo Finansów do dziś zwraca uwagę wypędzonym na możliwość dochodzenia roszczeń majątkowych przed sądami w krajach ich pochodzenia.
Dopiero wtedy, gdy Niemcy stworzą taką sytuację, aby Polska nie musiała już obawiać się, że w ogólnym bilansie skutków II wojny światowej stanie się płatnikiem netto, można będzie przepędzić upiory - czytamy w konkluzji.