Niemiecka prasa: Dobry Donald (Tusk) kontra zły Donald (Trump)

Niemieckie media komentują wybory parlamentarne w Polsce. Oceniają, co zwycięstwo opozycji pod wodzą Donalda Tuska oznacza dla Unii Europejskiej oraz jak prezydent Andrzej Duda może zaszkodzić w dążeniu do europejskości.

Warszawa, 15 października,  Donald Tusk
Warszawa, 15 października, Donald Tusk
Źródło zdjęć: © GETTY | Omar Marques
Paulina Ciesielska

22.10.2023 | aktual.: 22.10.2023 15:19

"W Polsce, gdzie przez osiem lat rządziła prawicowo-populistyczna, nacjonalistyczna partia, która niszczyła praworządność i demokrację, a także obarczała UE odpowiedzialnością za całe zło i wszystkie problemy, wybory parlamentarne wygrała liberalna koalicja" - pisze Hubert Wetzel w weekendowym wydaniu "Sueddeutsche Zeitung".

"Przyjaciele Europy pokonali wrogów Europy" - podkreśla komentator lewicowo-liberalnej gazety. "Polska - największy i najważniejszy wschodnioeuropejski kraj - powraca na należne jej miejsce w politycznym centrum Unii. Europa potrzebuje takiej Polski" - kontynuuje niemiecki dziennikarz.

Polska przestała być problemem

Zewnętrzna siła Brukseli jest pochodną siły wewnętrznej, dlatego zwycięstwo wyborcze sojuszu kierowanego przez Donalda Tuska było decydujące - tłumaczy gazeta. "Lider opozycji obiecał wyborcom, że powstrzyma stałe dryfowanie Polski w kierunku odwrotnym od Europy. UE nie może funkcjonować, gdy 'krytyczna masa' rządów narusza stale jej wartości i nie przestrzega demokratycznych zasad. Polska razem z Węgrami była największym problemem. Teraz to się zmieni" - czytamy w "Sueddeutsche Zeitung".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Zwrot w Polsce podziałał jak zapora, która powstrzymuje pochód sił nieliberalnych, przynajmniej na razie" - ocenił komentator.

Jak pisze Wetzel, w przyszłości, tak jak obecnie, będą istniały kwestie, co do których nie ma jedności w Unii. Znacznie bardziej niebezpieczne jest jednak jego zdaniem to, że w minionych latach "niepokojąco duża" liczba rządów kwestionowała fundament wartości i polityczny kanon Wspólnoty. "Wystarczają im miliardy płynące z Brukseli. To osłabiło Europę od wewnątrz oraz w relacjach ze światem zewnętrznym. Dzięki temu konkurencyjne mocarstwa takie jak Chiny czy Rosja zyskały możliwość dzielenia Unii poprzez wykorzystywanie rządów, dla których Europa nic nie znaczy" - wyjaśnia.

Na horyzoncie czai się Donald Trump

Zdaniem komentatora stanowisko Polski w poszczególnych, kontrowersyjnych kwestiach, takich jak migracje czy energetyka, nie ma w tej sytuacji wielkiego znaczenia. "Dla Europy o wiele ważniejsze jest to, że w Warszawie znów rządzi ktoś, kto zna wartość silnej UE i może przyczynić się do jej wzmocnienia oraz przestanie podkopywać jej fundamenty" - ocenia.

Europa w nadchodzących latach będzie potrzebowała siły. Wojna w Ukrainie potrwa długo. Wojna na Bliskim Wschodzie, miejmy nadzieję, nie wybuchnie, a jeśli tak, to będzie katastrofalna. "A na horyzoncie czai się już drugi Donald, którego nazwisko brzmi Trump. Jeżeli znów wprowadzi się do Białego Domu, to UE będzie bardzo wdzięczna polskiemu Donaldowi za to, że wprowadził na powrót Polskę do obozu przyjaciół Europy" - kwituje Wetzel.

Kluczowa rola Andrzeja Dudy

"Frankfurter Allgemeine Zeitung" (FAZ) analizuje natomiast rolę prezydenta Andrzeja Dudy w relacjach z UE po utworzeniu rządu przez dotychczasową opozycję. Reinhard Veser zwraca uwagę na przyjętą przed wyborami ustawę, która zapewnia prezydentowi większe kompetencje w polityce europejskiej. "Może dojść do sytuacji, że na szczytach UE Polska reprezentowana będzie przez dwóch spierających się ze sobą przedstawicieli" - podkreśla. Ustawa zawiera jego zdaniem szereg przepisów, które pozwalają Dudzie na utrudnianie nowemu rządowi resetu w stosunkach z Brukselą.

Po porażce PiS w wyborach, prezydentowi przypadła "kluczowa rola" w polskiej polityce - ocenia "FAZ". Szanse na zrealizowanie przez zwycięzców obietnic wyborczych zależą od tego, czy Duda zajmie konstruktywne stanowisko - uważa gazeta.

Zdaniem komentatora, PiS nie ma "żadnej realnej szansy" na stworzenie rządu. Jeżeli jednak partia Jarosława Kaczyńskiego wykorzysta cały przysługujący jej czas (po otrzymaniu od prezydenta misji tworzenia rządu), to nowy rząd powstanie dopiero przed Bożym Narodzeniem.

"Prawicowy obóz chce wykorzystać ten czas na 'sianie zamętu' w szeregach opozycji i na tworzenie faktów dokonanych w aparacie państwowym" - pisze Veser, powołując się na polskie media.

Konstruktywna współpraca czy chaos?

Autor przypomina, że w ponad 30-letniej historii Polski po demokratycznym zwrocie kilkakrotnie dochodziło do sytuacji, kiedy prezydent i rząd byli z różnych opcji politycznych. Zawsze wiązało się to z długimi sporami i kryzysami konstytucyjnymi.

"Są jednak różnice - osiem lat temu, przed rządami PiS, istniał Trybunał Konstytucyjny o niepodważalnym autorytecie, a atmosfera nie była tak zatruta jak teraz" - pisze Veser i przypomina, że prawica nazywała swoich przeciwników "zdrajcami" oraz "absolutnym złem". PiS i Duda ostrzegali przed wyborami, że wygrana opozycji oznacza chaos w Polsce. "Od prezydenta zależy teraz, czy ta przepowiednia się sprawdzi" - podkreśla dziennikarz "FAZ".

Czytaj także:

Źródło artykułu:Deutsche Welle
Wybrane dla Ciebie