Niemieccy więziennicy uczą się polskiego
Zdolność porozumiewania się z zagranicznymi więźniami zaczyna być niezbędną kwalifikacją strażników w zakładach karnych w niemieckiej Saksonii, graniczącej z Czechami i Polską. Od 1 kwietnia 2001 r. każdy nowo przyjęty strażnik w tym landzie musi obowiązkowo uczyć się czeskiego lub polskiego.
03.11.2003 | aktual.: 03.11.2003 12:10
Obowiązku takiego nie wprowadziła na razie sąsiadująca z Czechami Bawaria, ale również tam dozorcy mogą już uczyć się języka czeskiego na własne życzenie.
Języki czeski i polski często rozbrzmiewają dziś w saksońskich więzieniach, ponieważ znaczna część odsiadujących tam karę cudzoziemców pochodzi z obu sąsiednich państw. Jak poinformowało Ministerstwo Sprawiedliwości Saksonii, w dziesięciu tamtejszych zakładach penitencjarnych przebywa obecnie 4288 więźniów, w tym 398 cudzoziemców. Czechów jest 67, najliczniejszą grupę więźniów stanowią jednak Wietnamczycy.
Według rzecznika saksońskiego ministerstwa, edukacja lingwistyczna ma pomóc strażnikom w "lepszym przekazywaniu więźniom niektórych faktów". Dzięki znajomości języka personel więzienny może także lepiej poznać kraj pochodzenia swych "podopiecznych". Kurs językowy trwa dwa lata i obejmuje 210 godzin nauki.
Według dyrekcji zakładu karnego w Budziszynie (Bautzen), strażnicy początkowo nie byli zachwyceni tym, że muszą uczyć się "nienowoczesnych" czy "niepraktycznych" języków. Później jednak sceptycyzm znikł i większość starających się o pracę w służbie więziennej pomyślnie zakończyła naukę.
Porozumiewanie się z więźniami jest dziś w Niemczech powszechnym problemem, gdyż wśród 60 tys. tamtejszych więźniów około 13.500 stanowią cudzoziemcy. W Bawarii, na 12 tys. więźniów około 4 tys. to cudzoziemcy. Największą grupę zagraniczną stanowią tam Turcy (ok. 700 osób).
Niemieckie urzędy nie prowadzą dokładnej statystyki, za co odsiadują karę zagraniczni więźniowie. Według CTK, Czesi skazywani są m.in. za kradzieże, oszustwa i nielegalny przemyt uchodźców.