Niemieccy spadkobiercy chcą odzyskać ośrodek wypoczynkowy
Niemcy upomnieli się o ośrodek wypoczynkowy i jezioro Jeleń. Mieszkanka Kolonii sprawdza już czy ma prawo do spadku po rodzicach, którzy byli do 1945 roku właścicielami całego kompleksu. Władze Bytowa na razie sprawę bagatelizują.
- Zwróciła się do mnie córka dawnego właściciela ośrodka nad jeziorem Jeleń oraz samego jeziora - tłumaczy Roman Szymański, zarządca kompleksu zamkowego. - Próbuje odzyskać majątek. Mówiłem, że nie będzie to możliwe, ale poprosiłem ją o przedstawienie dokumentów. Nie wiem na czym opiera swoje żądania.
Kiedy obywatelka Republiki Federalnej dostarczy dokumenty? Tego nie wiadomo. Bo mimo prób nie udało się nam z nią skontaktować. Sprawdziliśmy jednak jak sprawa jest zaawansowana u nas. Na razie w "powijakach". Ale ziarno strachu zostało już zasiane, chociaż Jerzy Barzowski, zastępca burmistrza Bytowa zapewnia, że nie ma się czego bać. - Uważam to za noworoczny żart - mówi. - Takich spadkobierców w Niemczech jest na pewno wielu. Jeżeli wszyscy domagaliby się swoich własności, to należałoby im oddać cały Bytów. Przecież do 1945 roku wszystko należało tu do Niemców.
Na razie jednak do urzędu nie wpłynęło żadne oficjalne pismo i mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. O wynik procesu, o ile do niego w ogóle dojdzie, jestem wyjątkowo spokojny. Andrzej Doleciński, dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Bytowie, któremu częściowo podlega jezioro i ośrodek także nie boi się roszczeń. - Wszystko jest od dawna prawnie uregulowane - mówi. - Jezioro należy do Skarbu Państwa, a obecnie jest dzierżawione przez bytowskie koło Polskiego Związku Wędkarskiego.
Ośrodek wypoczynkowy jest własnością gminy. Nie wyobrażam sobie, aby gmina miała go komuś oddawać. Ja także mieszkam w budynku wybudowanym przed wojną. Mam akt notarialny. Jeżeli znalazłby się właściciel, to co? Miałbym go opuścić i przenieść się do baraku? O sprawie będziemy informowali Państwa na bieżąco.
Leszek Literski