ŚwiatNiemieccy emeryci zapłacą za kryzys

Niemieccy emeryci zapłacą za kryzys


Z powodu kryzysu finansów publicznych
niemieccy emeryci nie dostaną w przyszłym roku przewidzianej
podwyżki świadczeń - postanowił niemiecki rząd.

Niemieccy emeryci zapłacą za kryzys
Źródło zdjęć: © PAP/EPA

19.10.2003 | aktual.: 19.10.2003 19:27

Kanclerz Gerhard Schroeder poinformował po pięciogodzinnych obradach ministrów koalicyjnego rządu w Berlinie, że od 2005 r. wzrost emerytur będzie wolniejszy niż w latach ubiegłych. Dodatkowym obciążeniem dla pobierających świadczenia stanie się obowiązkowa składka na fundusz opieki nad osobami niedołężnymi.

Składka na ubezpieczenie emerytalne pozostanie na dotychczasowym poziomie 19,5% zarobku brutto (płacone po połowie przez pracodawcę i pracownika). Podjęte przez rząd kroki mają zapobiec pogłębieniu deficytu funduszu emerytalnego do 10 mld euro.

Rząd Schroedera postanowił ponadto obniżyć rezerwę funduszu emerytalnego z 50% do 20% miesięcznych świadczeń. Emeryci, którzy nabędą prawo do świadczeń 1 stycznia 2004 r. otrzymają rentę dopiero pod koniec miesiąca, zamiast jak dotychczas na początku roku.

Szef rządu zapowiedział działania zmierzające do podniesienia do 63 lat faktycznego wieku przechodzenia na emeryturę. Obecnie wielu obywateli przechodzi na wcześniejsze emerytury, chociaż wiek emerytalny wynosi dla mężczyzn 65, dla kobiet - 60 lat. Rozważane są możliwości przedłużenia po roku 2035 okresu aktywności zawodowej do 67 roku życia. Rząd zamierza także rozbudować formy prywatnego ubezpieczenia emerytalnego.

Świadczenia emerytalne pobiera obecnie 19,5 mln obywateli RFN, mającej ponad 80 mln ludności.

Przyczyną głębokiego kryzysu finansów publicznych jest utrzymująca się od trzech lat stagnacja gospodarcza. Wysokie bezrobocie (wrzesień - 4,2 mln) spowodowało wzrost wydatków na świadczenia socjalne przy równocześnie malejących wpływach do budżetu.

Reforma systemu emerytalnego jest elementem szerokiego programu reform kanclerza Schroedera zapowiedzianego w Bundestagu w połowie marca br. jako tzw. Agenda 2010.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)