ŚwiatNiemcy zaczynają się bać z powodu uchodźców. Nie ufają politykom i służbom. Władze ostrzegają przed samosądami, ale zaostrzają politykę wobec imigrantów

Niemcy zaczynają się bać z powodu uchodźców. Nie ufają politykom i służbom. Władze ostrzegają przed samosądami, ale zaostrzają politykę wobec imigrantów

• Coraz więcej Niemców odczuwa strach z powodu dużej liczby uchodźców

• Wzrosła sprzedaż gazu pieprzowego i liczba wniosków o pozwolenia na broń

• Wśród migrantów najwięcej przestępstw popełniają ci z Afryki Płn.

• Policyjne statystyki nie odnotowują znaczącego wzrostu przestępczości

• Władze zapowiadają zaostrzenie polityki wobec imigrantów

• Po Kolonii społeczeństwo przestało ufać politykom i służbom

Niemcy zaczynają się bać z powodu uchodźców. Nie ufają politykom i służbom. Władze ostrzegają przed samosądami, ale zaostrzają politykę wobec imigrantów
Źródło zdjęć: © AFP | Roberto Pfeil

21.01.2016 | aktual.: 21.01.2016 15:37

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Po wydarzeniach w Kolonii wielu obywateli Niemiec zaczęło się bać. Czują się pozostawieni sam sobie przez policję i polityków. Zdezorientowanie wykorzystują różnej maści radykałowie. Władze ostrzegają przed samosądami i stygmatyzacją imigrantów, a jednocześnie zaostrzają politykę wobec nich - pisze z Berlina dla Wirtualnej Polski Agnieszka Hreczuk.

30-letnia Anna z Frankfurtu kwituje pytanie o strach uśmiechem. - Daj spokój, nikt z moich znajomych nie przyznaje się do kupna gazu pieprzowego. Medialna histeria - mówi. - Dwa lata temu moją przyjaciółkę napadł na karnawale jakiś facet, na oko zwykły Niemiec. Złożyła zgłoszenie, sprawcy nie znaleziono, nawet się nie wysilili. Bać zaczęłam się wtedy, nie po Kolonii - wzrusza z kolei ramionami Elisabeth z Bonn.

Ale wielu mieszkańców Niemiec bezpiecznie się nie czuje. Media alarmują, że sześciokrotnie wzrosła sprzedaż gazu pieprzowego - choć jeżeli poszukać w archiwach gazet, dokładnie takie same doniesienia były już w listopadzie zeszłego roku, na długo przed wydarzeniami w Kolonii.

Zaniepokojeni obywatele

60 proc. obywateli Niemiec przyznaje, że z troską przygląda się sytuacji w Niemczech - pokazuje sondaż Politbarometer ze stycznia. Wydarzenia w Kolonii i medialna debata na temat przestępczości w środowisku migrantów doprowadziło do tego, że po raz pierwszy od rozpoczęcia kryzysu migracyjnego więcej obywateli wątpi, niż wierzy w to, że kraj poradzi sobie z falą uchodźców. Co prawda sceptyków jest mniej niż w niedotkniętej problemem Polsce, ale to znaczny zwrot w stosunku do nastrojów sprzed kilku miesięcy.

Ten sam sondaż pokazuje, że 48 proc. boi się z powodu tak dużej liczby uchodźców. Jedna trzecia mieszkańców Niemiec przyznaje, że będzie unikać dużych zgromadzeń z obawy przed przestępcami - wynika z innego sondażu, przeprowadzonego przez DeutschlandTrend na początku roku. 80 proc. życzyłaby sobie zwiększenia zasięgu monitoringu, co jest dużym zaskoczeniem w kraju, w którym ograniczenia wolności obywatelskiej budzą powszechny sprzeciw. Sceptyków jest najwięcej na wschodzie Niemiec oraz w grupach gorzej wykształconych i słabiej zarabiających.

To raczej subiektywne postrzeganie - przekonuje kryminolog Christian Pfeiffer w dzienniku "Augsburger Allgemeine". - Strach obywateli nie ma wiele wspólnego z rzeczywistym poziomem zagrożeń w Niemczech, które jest obecnie najniższe od czasu zjednoczenia kraju - twierdzi Pffeifer. Według policyjnych raportów poziom przestępczości dla całych Niemiec spada. Wzrost notowany jest w przypadku włamań i kradzieży, choć to ostatnie głównie na wschodnim pograniczu, oraz... jazdy na gapę - tu faktycznie przodują migranci.

- W żadnym wypadku nie notujemy znaczącego wzrostu przestępczości, proporcjonalnego do liczby przybyłych migrantów - twierdzi prezydent Federalnego Urzędu Kryminalnego, Holger Muench. Zdementował też informacje o ukrywaniu narodowości sprawców wskazując, że jest ona podawana w statystykach dostępnych na stronach internetowych policji, podobnie zresztą jak miejsce zamieszkania. Poważnych przestępstw ma być coraz mniej. Ale skala niedawnych wydarzeń w Kolonii i kilku innych niemieckich miastach obudziła strach.

Więcej wniosków o broń

Policja w Kolonii przyznaje, że od początku roku wpłynęły do nich 304 wnioski o pozwolenia na broń, tzw. kleiner Waffenschein ("mała licencja na broń" - przyp red.). W całym zeszłym roku było ich 408. Kleiner Waffenschein dotyczy tylko broni gazowej i straszaków. Na posiadanie ostrej broni, a właściwie tylko na przetrzymywanie jej w domu i używanie na licencjonowanych strzelnicach, zezwala tzw. Waffenbesitzschein. Ale posiadanie jej przy sobie w miejscach publicznych dozwolone jest tylko na podstawie tzw. Waffenschein, którego przyznanie jest w Niemczech trudne i rzadko wydawane osobom prywatnym. Bez pozwolenia można w Niemczech posiadać gaz pieprzowy, którego sprzedaż najmocniej wzrosła. Jego użycie jest jednak w tym kraju dozwolone tylko w obronie przez psami, zastosowania wobec ludzi jest karalne. Ale to środek najłatwiej dostępny i najtańszy, nic dziwnego, że najbardziej rozchwytywany.

W wielu miastach powstają tzw. "patrole obywatelskie" - zjawisko właściwie znane od kilku lat. Po otwarciu granicy niemieckiej z Polską i Czechami w 2007 roku i dramatycznym wzroście kradzieży na terenach przygranicznych, takie patrole zaczęły się formować w miasteczkach saksońskich i brandenburskich. Teraz ich wzorem podobne organizacje powstają i na zachodzie Niemiec. Tyle że niekonieczne skupiają mieszkańców, którzy sami doświadczyli przestępstw, ale chuliganów i neonazistów, wykorzystujących strach współobywateli do własnych celów.

Kilka dni po wydarzeniach w Kolonii kilkunastu młodych mężczyzn, niektórych znanych już policji, zaczęło wzywać do "polowania na migrantów". Minister sprawiedliwości Heiko Maas przestrzega przed samosądami i eskalacją przemocy w kraju. W ubiegłym tygodniu do starć anarchistów z neonazistami i zwolennikami Pegidy (stowarzyszenie, którego celem jest walka z islamizacją Niemiec i Europy - przyp. red.) doszło m.in. w Poczdamie i w Lipsku. W Lipsku uczestnicy marszu Pegidy w obronie kobiet zaczęli hajlować, rozbijać wystawy sklepowe, pobita została dziennikarka telewizji MDR. Natomiast w Berlinie neonazistowska NPD zorganizowała marsz przeciw uchodźcom po informacji o uprowadzeniu trzynastolatki przez trzech mężczyzn o "wyglądzie śródziemnomorskim" i gwałcie na niej. Demonstracja odbyła się już po ujawnieniu informacji, że nastolatka skłamała, chcąc zatuszować ucieczkę z domu.

Ekstremiści mogą sobie pozwolić na takie zachowanie, bo wielu obywateli Niemiec po wydarzeniach w Kolonii całkowicie przestało ufać w skuteczność policji. Zdyskredytowane służby intensywnie i pokazowo starają się odzyskać twarz. We wtorek wieczorem policja zorganizowała przeszukiwanie kolońskiej dzielnicy Kalk, w której zamieszkuje wielu migrantów z Afryki Północnej. Przeszukane zostały biura bukmacherskie i kawiarnie, w których mieli się zbierać członkowie band przestępczych. Akcja nie była bezpośrednio powiązana z wydarzeniami z Sylwestra, kiedy w Kolonii doszło do masowych molestowań i rabunków, ale policja "oczekuje zdobyć przy okazji nowe informacje w tej sprawie" - powiadomił rzecznik kolońskiej policji.

To druga wielka akcja w ostatnim tygodniu. W sobotę 300 policjantów wzięło udział w wielkiej akcji zatrzymań w dzielnicy Duesseldorfu Rath, zwanej "dzielnicą Maghrebu", ze względu na dużą liczbę mieszkających tam imigrantów z Algierii, Maroka i Tunezji. Zatrzymano 40 osób, głównie w związku z podejrzeniami o dokonanie kradzieży, rozbojów i oszustw. 38 z nich prawdopodobnie przebywało w Niemczech nielegalnie. Do wtorku wszystkie z nich zostały zwolnione z aresztu . Również we wtorek przeszukane zostały dwa ośrodki w Ahlen, w Północnej Nadrenii-Westfalii, gdzie poszukiwani byli nielegalni imigranci.

Kłopotliwi przyjezdni z Maghrebu

To nie przypadek, że na celowniku byli migranci z Afryki Północnej. Z ujawnionych statystyk wynika, że to właśnie przyjezdni z tych krajów stanowią zagrożenie. 19 z 24 aresztowanych w związku z niedawnymi wydarzeniami w Kolonii, pochodziło z Algierii i Maroka. To nie wyjątek. Podczas gdy tylko 0,5 proc. Syryjczyków podejrzewanych jest o udział w dokonanych w ostatnich miesiącach przestępstwach, wśród obywateli krajów Maghrebu odsetek ten wynosi aż 40 procent. Głównie chodzi o rabunki i kradzieże - wynika z analizy funkcjonariuszy 41 komisariatu kryminalnego w Kolonii.

Policjanci zestawili przestępstwa popełnione przez starających się o azyl w ciągu jednego roku od ich przybycia do Niemiec. Oprócz przyjezdnych z krajów Maghrebu, tak wysoki odsetek przestępczości dotyczy jeszcze tylko obywateli Bośni i Hercegowiny. Imigrantów z Maghrebu w zasadzie nie powinno być w Niemczech - nie mają szans na azyl (dostaje je do 4 proc. obywateli tych krajów), ani na pozwolenie pobytu. Mogą jednak złożyć wniosek, a władze muszą go rozpatrzyć. Procedura potrafi trwać nawet 15 miesięcy i w tym czasie wnioskodawcy mają prawo przebywać w Niemczech. To widzą jako szansę.

Sytuacja gospodarcza w krajach Maghrebu pogarsza się, co powoduje, że zwłaszcza młodzi szukają lepszego życia w Unii Europejskiej. Zdają sobie sprawę, że mają mało czasu, nie mają motywacji, by uczyć się języka albo zawodu. Chcą szybko zarobić, wielu decyduje się na przestępstwa. Niemieckie władze planują teraz zmienić przepisy, by wnioski były od razu oddalane, a mieszkańcy Maghrebu nie byli rozdzielani po ośrodkach w całym kraju, tylko grupowani w dwóch, z przeznaczeniem do odesłania. Na przeszkodzie stoją na razie rządy Algierii, Maroka i Tunezji, które utrudniają przyjmowanie z powrotem swoich obywateli.

Policja w Nadrenii zapowiedziała też, że nie dopuści, by podobne jak w Sylwestra wydarzenia miały miejsce podczas zbliżającego się karnawału. Karnawał w Kolonii to ogromna impreza ściągająca turystów z kraju i zagranicy. Ma jej w tym roku pilnować wyjątkowa liczba funkcjonariuszy. Chodzi zarówno o zapobieganie pospolitym przestępstwom, jak i możliwym aktom terroru. W ostatnich dniach policja zwróciła się z - już częściowo wyśmianym przez internautów - apelem o nieprzebieranie się w kostiumy rycerzy Jedi, kowbojów, piratów, czy... dżihadystów. Przebrania, w skład których wchodzi broń, mogą straszyć bawiących się, jak i stać się przykrywką dla terrorystów.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Komentarze (434)