Niemcy oburzeni gwałtem w Rimini. "Nie pozostawimy sprawy Włochom"
Nie tylko w Polsce, ale także Niemczech szerokim echem odbija się napad na parę polskich turystów i zbiorowy gwałt we włoskim Rimini. "Die Welt" pisze, że opinia publiczna jest oburzona, jak mogło dojść w ogóle do tego brutalnego czynu akurat w Rimini, które znane jest jako bezpieczne i popularne kąpielisko.
Oburzenie w Niemczech wywołał post na Facebooku Abida J., 24-letniego Pakistańczyka, który pracował w Bolonii jako tzw. "kulturowy mediator" w jednym z ośrodków dla imigrantów. Mężczyzna ten napisał na Facebooku, że "gwałt tylko na początku jest straszny, bo potem kobieta się uspokaja i robi się z tego normalny stosunek".
Mężczyzna został natychmiast zwolniony z pracy za ten post. Próbował się bronić, że niesłuszne jest, kiedy przy wszystkich tego rodzaju przestępstwach, sprawców szuka się od razu w kręgu imigrantów z Afryki Północnej.
Zobacz też: Polka zgwałcona w Rimini. Włosi wstrząśnięci: Mamy nadzieję, że to się nie powtórzy
Reakcje w Polsce
"Die Welt" opisuje, jak ogromne poruszenie wydarzenia z Rimini wywołały w Polsce. Pod hasztagiem #Rimini jeden z użytkowników Twittera napisał, że w Polsce to by się nigdy nie wydarzyło, podając za przykład Sopot, gdzie jeszcze nigdy nie doszło do zbiorowego gwałtu. "Inny polski użytkownik pisał, że odradza spędzać wakacje we Włoszech. Włochy są skazane na upadek" - zauważa niemiecki dziennik.
Gazeta opisuje także reakcję wiceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego i stwierdza, że "skorzystał z okazji, by wyostrzyć sobie profil". Przypomnijmy, że Jaki na Twitterze napisał: "dla tych bydlaków powinna być kara śmierci. Choć dla tego konkretnego przypadku przywrócił bym również tortury".
"Die Welt" przytacza też reakcje na ten tweet. "Niektórzy domagali się, by gwałcicieli pozbawić ich 'narzędzi' czy zastosować wobec nich inne drastyczne kary. Nieco później sekretarz stanu Jaki zrobił woltę, pisząc, że prosi o nieprzeinaczanie jego słów" - zauważa niemiecki komentator.
"Nie pozostawimy sprawy Włochom"
Berliński dziennik zaznacza, że polskie władze zapowiedziały, że przestępstwo w Rimini to także sprawa polskiego państwa i wysłały do Włoch czterech urzędników, w tym technika kryminalistyki i prokuratora. "W Polsce podjęto także śledztwo w tej sprawie i przesłuchuje się nawet świadków" - podkreśla gazeta.
"Die Welt" pisze także, że "zdaniem jednego z opozycyjnych polityków wspomnienie o torturach i karze śmierci może zagrozić współpracy Polski z Unią Europejską, a kiedy w przyszłości przestępcy byliby oddawani w ręce polskich władz, mogłoby to wywołać zastrzeżenia innych państw unijnych".
"Poza tym napad i gwałty w Rimini wywołują w Polsce wrażenie, że w ‘starych' krajach UE władze nie potrafią zapanować nad przestępczością, kiedy sprawcami czynów karnych są imigranci. Natomiast w kwestiach bezpieczeństwa wewnętrznego sytuacja jest lepsza w ‘nowych' krajach unijnych” - stwierdza niemiecki dziennikarz.
Jako dowód przytacza dane statystyczne. "Faktycznie według polskich statystyk przestępczości od roku 2000 liczba morderstw i kradzieży spadła o prawie dwie trzecie. Gwałtów jest o połowę mniej. Odsetek wykrywanych sprawców morderstw wzrósł do 96,3 proc., wyjaśnianych gwałtów spadł natomiast do 80,5 proc (2016 r.) Problemy są z wykrywaniem sprawców kradzieży, w przypadku których odsetek wykrywalności wynosi 29,6 proc." - wylicza dziennik.
Opr.: Małgorzata Matzke