Nielegalny handel stalą powodem śmierci Olewnika?
Prokuratura potwierdziła informacje reporterów RMF FM. Roman Osica i Krzysztof Zasada dotarli do analizy śledztwa w sprawie porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika. Wynika z niej, że nieprawidłowości w dochodzeniu mogły być celowe. Autorzy raportu podejrzewają, że te działania miały nie dopuścić do ujawnienia nielegalnego handlu stalą. Związki z tym procederem mogli mieć także lokalni działacze SLD.
Analiza wieloletniego śledztwa w sprawie zabójstwa Krzysztofa Olewnika wskazuje na zaniedbania, uchybienia i błędy policjantów oraz prokuratorów. Śledczy w raporcie mówią wprost: gdyby śledztwo prowadzono poprawnie, na jaw mogłyby wyjść fakty, które świadczą na przykład, że osoby powiązane ze sprawą nielegalnie handlowały stalą (wprowadzali do obrotu stal pochodzącą z kradzieży lub sprowadzaną do Polski bez opłat granicznych i ceł). Chodzi o spółkę Krup Stal, której współwłaścicielami byli Krzysztof Olewnik i Jacek Krupiński. W pierwszym roku działalności firma zaczęła mieć kłopoty finansowe.
Z zeznań w śledztwie wynika, że najwięcej towaru odbierali z niej ludzie zaprzyjaźnieni z Krupińskim. Jak się okazuje, często nie płacąc. W dokumentach jest stwierdzenie, że kiedy Olewnik dowiedział się, że nie może wycofać ze spółki pieniędzy, miało dojść do awantury z Krupińskim.
Po porwaniu Krupiński był przesłuchiwany jako świadek. Często też pojawiał się w domu Olewników. Co ciekawe, w 2005 roku dokonano u niego w domu przeszukania. Natrafiono na notatki z kwotami, które wypłacał różnym ludziom. Na uwagę zasługuje – jak napisali prokuratorzy – adnotacja „Krzysztof Mrozowski Fragles”. To bandyta powiązany z gangiem „Mutantów”. Grupa zajmowała się wymuszeniami, egzekucjami na zlecenie, a także kradzieżą TIR-ów ze stalą kwasoodporną. Prokuratorzy w analizie chcą, by wyjaśnić rolę Krupińskiego w sprawie, któremu – jak piszą – zahamowano możliwość robienia lewych interesów.
Krupiński twierdzi, że jego firma Krup Stal nie handlowała stalą nielegalnie, natomiast w materiałach śledztwa pojawia się, bo po pierwsze - prowadził swoje prywatne dochodzenie w sprawie porwania swego przyjaciela, jak mówi o Krzysztofie Olewniku, jeździł z okupem, a także szukał pomocy u rożnych ludzi. Trafił m.in. do Korytowskiego. Pan Olewnik miał jakieś kontakty z Korytowskim, tam się toczy jakaś sprawa o wyłudzenie pieniędzy. Ja podczas tych siedmiu lat z Korytowskim z spotkałem się tylko raz w biurowcu PKN Orlen, owszem, na prośbę rodziny - twierdzi Krupiński.