Macierewicz o raporcie podkomisji smoleńskiej. "Nie można wskazać daty jego publikacji"
Antoni Macierewicz podczas zebrana sejmowej komisji stwierdził, że wskazanie daty publikacji raportu podkomisji smoleńskiej jest niemożliwe. Przyznał jednak, że prace nad raportem mają już charakter edytorski. "To nie znaczy, że można narzucać komisji termin".
Do zebrania sejmowej komisji obrony doszło we wtorek, na wniosek posłów opozycji, którzy wnieśli o przedstawienie informacji przez MON i przewodniczącego podkomisji nt. rezultatów i kosztów związanych z funkcjonowaniem podkomisji powołanej do ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej. Jak podaje PAP, komisja nie przyjęła wniosku posła Czesława Mroczka (Koalicja Obywatelska), o skierowaniu do premiera dezyderatu ws. określenia daty prezentacji raportu ministrowi obrony. Kosztów związanych z funkcjonowaniem podkomisji również nie podano.
- Nie widzę możliwości wyznaczania terminu. Raport rzeczywiście jest, prace nad nim mają już charakter edytorski, ale to nie znaczy że można narzucać komisji termin - powiedział cytowany przez PAP Macierewicz. - Została zatwierdzona filmowa wersja raportu, a nie pisemna, ostateczna wersja. Raport końcowy nie jest zatwierdzony - dodał.
11 kwietnia, czyli dzień po 11. rocznicy katastrofy smoleńskiej, Antoni Macierewicz opublikował na swoim Twitterze link, w którym znajduje się filmowa wersja końcowego raportu prowadzonej przez niego podkomisji.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
ZOBACZ: Ogromne dotacje dla Tadeusza Rydzyka. Katarzyna Lubnauer komentuje
Pandemia pokrzyżowała plany Macierewicza
Przewodniczący podkomisji do ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej przyznał też, że już w zeszłym roku wyrażał ogromną nadzieję na to, że raport zostanie opublikowany w ciągu kilku miesięcy. Jak twierdzi, pandemia pokrzyżowała ten plan, skutecznie paraliżując dalsze prace komisji.
Macierewicz zwrócił również uwagę na to, że członkowie podkomisji zanim podpiszą raport muszą się z nim najpierw bardzo szczegółowo zapoznać. Dodał, że ten czas "został wykorzystany na doprecyzowanie bardzo wielu elementów" materiału zaprezentowanego w lipcu ubiegłego roku. "Bardzo chętnie przedstawimy symulacje, materiał dowodowy, cały tok myślenia" – zapewnił Macierewicz.
Przewodniczący podkomisji smoleńskiej podważył też ustalenia raportu innej komisji, która pracowała w 2011 roku pod przewodnictwem Jerzego Millera. Macierewicz powtórzył też zarzut, że główne prace nad ustaleniem przyczyn katastrofy smoleńskiej zostały oddane Rosjanom, a "ówczesne władze uniemożliwiały rzetelne badanie".
Ciężkie zarzuty, słabe dowody
Podczas zebrania komisji głos zabrał również m.in. były szef MON Tomasz Siemoniak, który zwrócił uwagę na bierną postawę obecnego rządu wobec dotychczasowych ustaleń podkomisji. Stwierdził przy tym, że zebrane przez Macierewicza dowody muszą być wobec tego niewystarczające, ponieważ "waga zarzutów powinna skłaniać rząd do działań".
W swoim przemówieniu nawiązał również do przykładu Czech, które podjęły wobec Rosji stanowcze kroki, w związku z podejrzeniami o udziale Rosjan w zamachu na magazyn amunicji w Vrbieticach.
- Wasz obóz tak wiele mówił o Smoleńsku, dlaczego nic się nie dzieje? Pewnie będziemy wnioskowali o następne posiedzenie za osiem miesięcy, za rok, znowu wszyscy powiedzą to samo. Ale te pytania nie znikną. Róbcie coś albo zamknijcie tę komisję, uznając że się pomyliła – apelował Siemoniak.
Źródło: PAP