Czechy. Śledztwo ws. Vrbietic. "Jest tylko jedna wersja zdarzeń, związana z GRU"
Prezydent Czech Milosz Zeman w niedzielę po raz pierwszy zabrał głos w sprawie zamachu, do którego miało dojść przed laty w Vrbieticach. Mówił o dwóch wersjach zdarzeń, badanych przez śledczych. Jego wypowiedź sprostował w poniedziałek wicepremier, minister spraw wewnętrznych Czech Jan Hamaczek.
Wicepremier, minister spraw wewnętrznych Czech Jan Hamaczek zaprzeczył informacjom, które w niedzielę przekazał w wystąpieniu prezydent Czech Milosz Zeman. Prezydent stwierdził, że śledczy badają dwie wersje zdarzeń. Jedna miała według szefa państwa dotyczyć nieprofesjonalnego obchodzenia się z materiałami wybuchowymi, a druga - działań obcego wywiadu.
Wicepremier stwierdził w poniedziałek, że badana jest tylko jedna wersja - ta związana z przemieszczaniem się agentów GRU z jednostki 29155.
- Przemówienie Zemana było takie, że wszyscy, łącznie z Rosją, mogli znaleźć w nim „coś dla siebie” - stwierdził ł Hamaczek. Jego zdaniem prezydent postanowił, "nie do końca fortunnie", spróbować w ciągu kilku minut opowiedzieć Czechom o skomplikowanej sprawie.
- Opieraliśmy się na informacjach, które zostały nam dostarczone nie tylko przez służbę bezpieczeństwa, ale także przez policję i prokuraturę. To na tej podstawie zareagowaliśmy mocno jako Republika Czeska, więc oczywiste, że dowody były przekonujące - tłumaczył Hamaczek.
Te same dowody zostały następnie przekazane sojusznikom oraz posłom i senatorom. - Przedstawione fakty były tak poważne, że wyjaśniają bezprecedensowe działania czeskiego rządu oraz ogromne wsparcie, jakie otrzymujemy od naszych sojuszników - dodał.
Na znak solidarności z Czechami rosyjscy dyplomaci zostali wydaleni ze Słowacji, Litwy, Łotwy, Estonii oraz Rumunii.
Babisz: w akcji wzięło udział dwóch agentów GRU
Do eksplozji w składzie z amunicją w Vrbieticach doszło jesienią 2014 r. Zginęło w niej dwóch czeskich pracowników firmy Imex Group z Ostrawy.
W ubiegłą sobotę premier Andrej Babisz oświadczył, że dwóch agentów wojskowego wywiadu GRU (tych samych, którzy później usiłowali zabić Siergieja Skripala w Wielkiej Brytanii) miało wtargnąć na teren magazynu w Vrbieticach i podłożyć materiał wybuchowy. Bomba eksplodowała przedwcześnie.
Jak wynika z wypowiedzi premiera Babisza znajdująca się w magazynie broń należała do bułgarskiego handlarza bronią Emilian Gebrew, który zaopatrywał w broń Ukraińców i syryjskich rebeliantów walczących z prezydentem Baszarem al-Asadem. Miała ona trafić do ukraińskiej armii na front w Donbasie, gdzie Rosjanie rozpętali wojnę z Ukrainą.
Według jednej z teorii to właśnie Gebrew miał być celem agentów GRU.
Zeman: kontrwywiad nigdy o tym nie wspominał
Babisz tłumaczył, że celem ataku była znajdująca się w składach amunicja, nie była to więc konfrontacja z Czechami. Jednak operowanie GRU na terenie Czech jest nie do przyjęcia.
W niedzielę czeski prezydent stwierdził jednak, że w żadnym z raportów czeskiego kontrwywiadu BIS nie została w ostatnich siedmiu latach zwarta wzmianka o udziale Rosjan w wysadzeniu magazynu amunicji w Vrbieticach (również w tajnych aneksach dołączanych do nich).
Dodał jednak, że jeśli miałoby się potwierdzić, że za atakiem stoją rosyjskie służby, to władze Czech powinny wyciągnąć konsekwencje wobec Rosji. - Żaden suwerenny kraj nie powinien sobie pozwalać na to, by na jego terenie działali agenci obcego wywiadu i przeprowadzali zamach terrorystyczny, w którym giną dwaj czescy obywatele i powstają szkody warte miliardy - stwierdził w telewizyjnym orędziu Zeman.