Niech drży, kto choć raz sprzedał akcje na giełdzie
Lada dzień do rąk około 300 tys. Polaków
trafi formularz podatkowy PIT-8C. Otrzyma go od biura maklerskiego
każdy, kto w ubiegłym roku sprzedał na giełdzie choć jedną akcję
czy obligację. Na tej podstawie inwestorzy, pierwszy raz w
historii, będą musieli wypełnić zeznanie podatkowe (PIT 38), do
końca kwietnia przesłać je urzędowi skarbowemu i oddać fiskusowi
19 proc. ewentualnego zysku za 2004 r. - pisze "Gazeta Wyborcza".
Tymczasem w środę najwięksi w kraju brokerzy podnieśli larum. - Rzesza klientów dostanie od nas prawdziwy pasztet. Wiele osób będzie musiało na własną rękę przebrnąć przez niejasne, czasem sprzeczne przepisy podatkowe. Problemy z tym mają nawet nasi doradcy podatkowi - ostrzegają przedstawiciele Centralnego Domu Maklerskiego Pekao SA, BM BPH, DM BZWBK i Izby Domów Maklerskich.
Brokerzy skarżyli się, że z powodu krótkiego vacatio legis mieli za mało czasu na przygotowanie się do rozliczania giełdowych podatków. Izba Domów Maklerskich wielokrotnie zwracała się do ministra finansów o zawieszenie poboru podatku giełdowego. Bez skutku.
Najwięksi krajowi brokerzy obawiają się, że klienci obwinią za cały bałagan biura maklerskie. - W najbliższych dwóch miesiącach spodziewamy się totalnego najazdu inwestorów. Ludzie będą dzwonić, wysyłać maile i wystawać w kolejkach w oddziałach. To odciągnie nas od normalnej pracy - mówi Krzysztof Polak, dyrektor BM BPH. Na wszelki wypadek już dzisiaj biura maklerskie szkolą pracowników do odparcia nawału dziesiątek tysięcy zdenerwowanych inwestorów. Zastrzegają też, że nie będą mogli udzielać klientom rad podatkowych. Zabraniają im tego przepisy.
Rozsyłany przez brokerów PIT-8C na pierwszy rzut oka wygląda niegroźnie. Oprócz danych osobowych jest tam zaledwie kilka wypełnionych pozycji.
Problemy będą mieli ci, którzy kupili akcje po wejściu podatku od dochodów kapitałowych (po 1 stycznia 2004 r.) i sprzedali je do końca grudnia.
Maklerzy nie znają też niektórych wydatków, które pomniejszyły ubiegłoroczne zyski inwestorów i mogłyby zmniejszyć podatek. Chodzi m.in. o koszt kredytu zaciągniętego na zakup akcji.
Twardy orzech do zgryzienia czeka tych, którzy sprzedawali w ub.r. papiery wartościowe kupione przed wejściem podatku giełdowego - przewiduje "Gazeta Wyborcza". (PAP)