"Niebywały bubel, gniot" - miażdżąca krytyka pomysłu PO
Kluby PiS, SLD i PSL skrytykowały w sejmowej debacie projekt ustawy autorstwa PO dotyczący fundacji politycznych. Bubel, gniot, próba obejścia przepisów o finansowaniu partii - w ten sposób o projekcie wypowiadali się posłowie PiS i SLD. PJN chce dalszych prac nad projektem.
02.02.2011 | aktual.: 02.02.2011 15:19
Klub PiS chce odrzucenia projektu w pierwszym czytaniu. Posłowie PiS grożą, że jak ustawa zostanie przegłosowana, to ich klub rozważy zaskarżenie jej do Trybunału Konstytucyjnego.
Przedstawiciele PO, odnosząc się do zarzutów podnoszonych w trakcie debaty zadeklarowali, że uzasadnione zastrzeżenia sformułowane wobec projektu - m.in. w opiniach autorstwa Sądu Najwyższego i prokuratora generalnego - zostaną uwzględnione w toku prac sejmowych.
Projekt przewiduje, że partia finansowana z budżetu państwa będzie musiała przeznaczać 25% otrzymywanej subwencji na działalność fundacji politycznej. Jeśli tego nie zrobi, straci tę część subwencji.
Fundacje mają zastąpić istniejący obecnie fundusz ekspercki, mają odgrywać rolę think-tanków tworzących ekspertyzy i analizy na rzecz partii. Ponadto ustawa w proponowanym kształcie zakazywałaby partiom prowadzenia płatnych kampanii promocyjnych w radiu i telewizji oraz kampanii billboardowych.
Entuzjastycznie na temat projektu wypowiadał się podczas sejmowej debaty przedstawiciel klubu PO Cezary Tomczyk. Według niego, projekt ma na celu poprawę jakości życia politycznego i doprowadzi do zinstytucjonalizowania zaplecza eksperckiego partii. - Wspólnie możemy zmienić polską politykę i ta ustawa daje na to szanse - mówił.
"Niebywały bubel prawny"
Poseł PiS Andrzej Dera, który zapowiedział, że PiS złoży wniosek o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu, oświadczył, że jest to "niebywały bubel prawny" i "gniot". Argumentował, że do projektu krytycznie odniósł się także Sąd Najwyższy i prokurator generalny w swoich opiniach.
Dera powiedział, że w opinii Sądu Najwyższego projekt stanowi próbę obejścia istniejących ograniczeń prawnych w finansowaniu partii politycznych, w tym m.in. ze źródeł zagranicznych. Z kolei w opinii prokuratora generalnego - mówił poseł - wejście w życie ustawy umożliwi dodatkowy, niepodlegający kontroli i ograniczeniom sposób finansowania partii politycznych.
Na późniejszej konferencji prasowej Dera oraz Beata Mazurek (PiS) przekonywali, że projekt jest niezgodny z prawem unijnym, polską konstytucją i istniejącym porządkiem prawnym. Według nich, PO de facto chodzi o umożliwienie finansowania partii z niekontrolowanych źródeł.
Dwójka posłów zapowiedziała, że jeśli ustawa zostanie uchwalona, to PiS będzie się zastanawiało nad zaskarżeniem jej do Trybunału Konstytucyjnego.
Projekt PO niekonstytucyjny?
Przedstawiciel SLD Witold Gintowt-Dziewałtowski w swoim wystąpieniu podczas debaty również przywołał krytyczne opinie wobec projektu - autorstwa m.in. Sądu Najwyższego, prokuratora generalnego i Biura Analiz Sejmowych. Jak mówił, projekt budzi szereg wątpliwości, w tym natury konstytucyjnej.
Poseł argumentował, że główne cele przewidziane w projekcie o fundacjach można osiągnąć stosując obowiązujące przepisy. - Nie ma żadnej przeszkody, by tworzyć fundacje polityczne - mówił.
Na późniejszej konferencji prasowej politycy SLD bardziej szczegółowo omówili zarzuty dotyczące projektu PO. Jak ocenił wiceszef klubu Sojuszu Marek Wikiński, ustawa - jeśli przeszłaby w takim kształcie jak proponuje PO - dałaby możliwość "prania brudnych pieniędzy dla partii politycznych, co - dodał - "może prowadzić do korupcji politycznej".
Zdaniem Wikińskiego, ustawa może doprowadzić do omijania przepisów ustawy o finansowaniu partii politycznych. - Zezwala, aby fundacje polityczne mogły prowadzić swoją działalność poza granicami Rzeczpospolitej Polskiej, pozwala, aby wpłaty na rzecz fundacji dokonywały przedsiębiorstwa i osoby zagraniczne - zaznaczył. Przypomniał, że zabrania tego właśnie ustawa o finansowaniu partii. Według Gintowt-Dziewałtowskiego, ustawa może prowadzić także do niekontrolowanego przepływu pieniędzy między partią i fundacją.
Wątpliwości posła SLD budzi też brak w projekcie ustawy jakichkolwiek ograniczeń, jeśli chodzi o zatrudnienie w fundacji. - Przy braku tych przepisów cały aparat partyjny zamiast utrzymywać ze środków na finansowanie partii politycznych, można zatrudnić w fundacji i nikt nie będzie w stanie dojść, czy urzędnicy zatrudnieni w fundacji pracują na rzecz fundacji, czy partii - uważa Gintowt-Dziewałtowski.
"To jest zły projekt"
- To jest zły projekt - mówił poseł PSL Eugeniusz Kłopotek, który przyznał jednak, że on i kilku jego kolegów podpisało się pod projektem. Powiedział, że kiedy projekt powstawał, "była inna sytuacja".
Kłopotek zastrzegł, że jego klub na pewno nie zgodzi się przekazywanie 25% subwencji na działalność fundacji i podobnie jak przedstawiciele PiS i SLD przywołał krytyczne opinie do projektu różnych instytucji. Zapowiedział, że PSL będzie zastanawiał się nad decyzją w sprawie projektu podczas piątkowego posiedzenia klubu.
Poseł PJN Jacek Pilch przyznał, że choć projekt budzi kontrowersje, to - według PJN - warto nad nim pracować nadal w komisji.
Na popołudniowej konferencji prasowej posłowie PO: Agnieszka Pomaska, Cezary Tomczyk i Krzysztof Tyszkiewicz, odnosząc się do krytycznych opinii takich instytucji jak Sąd Najwyższy czy prokurator generalny zapowiedzieli, że zostaną one uwzględnione w projekcie.
- Już przygotowaliśmy katalog uwag, jakie zostały zgłoszone do tego projektu (...). Większość tych uwag w projekcie będzie uwzględniona - zapowiedziała Pomaska.
Odnosząc się do krytycznego stanowiska PSL wobec projektu, wyrażonego w środowej debacie, powiedziała: "rozmawiamy, jesteśmy na dobrej drodze do tego, by dojść do kompromisu w tej sprawie". Z kolei Tomczyk przypomniał, że Kłopotek był wśród wnioskodawców projektu, a negocjacje między szefami klubów PSL i PO trwają.
Poseł zadeklarował też otwartość PO na ewentualną zmianę zapisu dotyczącego tego, że 25% subwencji ma być przekazywane na działalność fundacji politycznej. Taki postulat zgłosił w środę poseł PSL Eugeniusz Kłopotek. - Jesteśmy otwarci, nie widzę powodu, dlaczego nie mielibyśmy dyskutować o tej liczbie - mówił Tomczyk.