Putin aż uniósł brwi. Tłumacz "ogłosił" wojnę Rosji z Turcją
W poniedziałek prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan spotkał się z Władimirem Putinem w Soczi. Już na początku rozmów tłumacz zaliczył poważną wpadkę. W pewnym momencie stwierdził, przekładając na rosyjski słowa Erdogana, że trwa wojna "między Turcją a Rosją". Na twarzy Putina pojawiło się wyraźne zdziwienie.
Tłumacz miał na myśli konflikt rosyjsko-ukraiński. Po krótkiej pauzie poprawił się, jednak kamery uchwyciły reakcję dyktatora z Kremla. Putin uniósł ze zdumienia brwi i spojrzał na Erdogana, jakby chcąc upewnić się, czy się nie przesłyszał. Po chwili z powrotem przybrał kamienny wyraz twarzy.
Rosyjskie kanały na Telegramie reakcję dyktatora nazwały "bezcenną". Propagandowy serwis RosZMI napisał wbrew faktom, że Putin "zachował całkowity spokój".
"Władimir Putin nawet nie uniósł brwi, okazując cierpliwość. Błąd tłumacza nie zawstydził rosyjskiego prezydenta. Putin pokazał, że nie wydarzyło się nic strasznego i spotkanie kontynuowano jak zwykle" - stwierdzono kłamliwie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: lekcje w tunelach metra. Nowy rok szkolny w Ukrainie
Putin rozmawia z Erdoganem. W Ukrainie alarm
Poniedziałkowe rozmowy w Soczi mają toczyć się wokół m.in. wznowienia "umowy zbożowej". Jak podają tureckie media, Erdogan planuje także ogłosić gotowość Ankary do mediacji w sprawie Ukrainy.
Kilka minut po rozpoczęciu spotkania w całej Ukrainie zawyły syreny alarmowe. Siły Powietrzne poinformowały, że Rosjanie poderwali myśliwce MiG-31, które przenoszą naddźwiękowe pociski Kindżał.
Wiele informacji, które przekazują rosyjskie media i przedstawiciele władzy, prawdopodobnie nie jest prawdziwych. Takie doniesienia mogą być elementem wojny informacyjnej ze strony Federacji Rosyjskiej.
Przeczytaj też:
Źródło: news.obozrevatel.com
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski