Żyjący z zasiłku Niemiec mieszkał samotnie w gęsto zaludnionej dzielnicy Konstancji. Piętrząca się w jego skrzynce korespondencja nie wywoływała żadnej reakcji sąsiadów. Policję zawezwał dopiero miejscowy sąd rejonowy, po daremnych próbach doręczenia urzędowych pism. W mieszkaniu znaleziono zwłoki w daleko posuniętym rozkładzie. Jak się przypuszcza, mężczyzna zmarł śmiercią naturalną.
Źródło artykułu: 