PolskaNiebo nad Warszawą i Laponią, czyli 30-latki dorastają

Niebo nad Warszawą i Laponią, czyli 30‑latki dorastają

"Debiut prozatorski Adama Przegalińskiego to powieść o dorastaniu i odkrywaniu własnego przeznaczenia. Autor ma zdolność opisywania ciekawych historii - pisze o powieści "Jutro wyjeżdżam do Laponii" Anna Dobiegała w miesięczniku literackim "Twórczość". "Najbardziej spodobał mi się portret Warszawy, śmierdzącej kebabem i innymi "atrakcjami", ale frapujący jest także obraz starych zakątków Falenicy i Otwocka" - podkreśla Janusz Paliwoda. Powieść ukazała się w sierpniu w wydawnictwie Prószyński i S-ka, pod patronatem Wirtualnej Polski.

Niebo nad Warszawą i Laponią, czyli 30-latki dorastają
Źródło zdjęć: © AFP

06.12.2008 | aktual.: 06.12.2008 11:40

W recenzji "Jutro już mnie tu nie będzie" Anna Dobiegała pisze: "Autor postrzega świat w kategoriach nie tylko lokalnych, lecz także globalnych. O swoich bohaterach mówi: "dzieci gier komputerowych, w których mogą się pojawiać tylko młodzi i piękni albo starzy i obleśni. To świat naprędce modyfikowany jak żywność GMO, szybki i rozpuszczalny niczym kawa z automatu".

"Zwyczajni i niewyczajni zarazem"

"Przegaliński obnaża śmieszność i głupotę naszych czasów. Portretuje "pokolenie nic", ludzi przypominających roboty z chińskiej fabryki, ponurą warszawską codzienność. (...) Asia Stasiek i Mały - główni bohaterowie - są zwyczajni i niezwyczajni zarazem, każdy z nich ma artystyczną duszę. Ci młodzi ludzie chcą w życiu czegoś więcej niż pracy przy taśmie i codziennej gonitwy. Odklejają się od współczesnego świata, bo dla nich pędzi on zdecydowanie za szybko."

"Troje 30-latków to nie jedyni bohaterowie książki. W "Jutro wyjeżdżam do Laponii" roi się od postaci, a każda jest na swój sposób niezwykła. (...) Przegaliński sięga też głębiej w przeszłość, do wydarzeń sprzed ponad 50 lat. Dociera do czasów II wojny światowej i zagłady wschodnioeuropejskich Żydów. Odkrywa przed oczami czytelników drugą stronę obserwowanej na co dzień rzeczywistości" - podkreśla Anna Dobiegała.

"Umiejętność obserwacji w połączeniu z erudycją pisarza i poczuciem humoru sprawia, że o Przegalińskim będzie się mówiło dłużej niż przez pięć minut" - dodaje recenzentka.

"Opowieść o upadłych aniołach"

„Nic na tym świecie nie trwa wiecznie, tylko dobre książki”. Słowa wypowiedziane przez Jerzego, jedną z postaci „Jutro wyjeżdżam do Laponii", to świetny prolog do rozmowy nad tym utworem - pisze Janusz Paliwoda. "O tym, że "Laponia" to interesująca książka, przekonałem się już po kilku stronach lektury. Przegaliński opowiada o samotności, przekleństwie sztuki, potrzebie zrozumienia drugiego człowieka w sposób dojrzały i bardzo prawdziwy."

"Bohaterowie „Laponii”: Ania, Mały i Stasiek, szarpią się z rzeczywistością, choć zdają sobie sprawę, że nie są w stanie jej zmienić. Wszyscy "mieszkańcy" tej książki mają nadzieję, że znajdą sens życia, dlatego chłoną każdą rozmowę w tramwaju, w barze, spotkanie z ojcem po latach, czy z dawno niewidzianą koleżanką. Ucieczka w sen, dzieciństwo, pogoń za szczęśliwą przeszłością, sączą się z każdej sceny, z każdego dialogu."

"Ciekawe jest to, że w książce, która nie ma jasno zarysowanej fabuły, rozwijającej się akcji, (na pewno nie jest nią zniknięcie Małego i jego poszukiwania – to raczej pretekst), Przegaliński potrafił wskrzesić świat, w który chce się wejść i w nim pozostać. Wszystkiemu „winne” są opowieści, od których nie można się oderwać, np. wstrząsająca historia Szymona Baumana – Żyda z falenickiego getta, ocalonego przez Polkę."

"Równie fascynujące są dzieje reżysera z Nowego Jorku, pisarza Jerzego, piosenkarki Agaty, malarza z Falenicy, prostytutki – poetki Niny, muzyka Mariusza. Te postaci łączy dzielnie dźwigana starość, wspaniała młodość oraz pamięć o sukcesach i wielkich miłościach."

"W „Laponii” występują również m.in. kloszardzi, bezdomni, menele i chory psychicznie sąsiad głównego bohatera. Galeria "wykolejonych" postaci jest bardzo bogata, tak jakby autor nie chciał przeoczyć żadnego „upadłego anioła”. Interesującą figurą jest niewidomy akordeonista. Jego rozmowa ze Staśkiem, to prawdziwy literacki majstersztyk.”

„Najbardziej spodobał mi się portret Warszawy, śmierdzącej kebabem i zepsutymi resztkami jedzenia - podkreśla Janusz Paliwoda - ale frapujący jest także obraz starych zakątków Falenicy i Otwocka. Razić w lekturze mogą jedynie liczne kulturowe dygresje dotyczące klasztoru Shaolin, Rambo czy walentynek i sporo zbędnych ornamentów w postaci cytatów np. z tekstów Kaczmarskiego i Pink Floyd. Ale mimo tych drobnych „usterek”, muszę przyznać, że „Jutro....” to jedna z najciekawszych książek, jakie ostatnio czytałem.

Zdaniem Jerzego „do pisania potrzebny jest twardy tyłek do siedzenia, oczy do patrzenia i uszy do słuchania”. O tym wszystkim pamiętał Przegaliński pisząc debiutancki utwór i oby nie zapomniał o słowach swojego bohatera pracując nad następną książką".

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)