Niebieski laser nie wypalił?
Niebieski laser, zbudowany według polskiej
technologii, miał otworzyć naszej gospodarce światowe rynki i
przynieść nawet dwa miliardy dolarów zysku. Nic z tego nie wyszło -
wynika z publikacji "Życia Warszawy".
28.09.2005 | aktual.: 28.09.2005 07:35
Na program badań nad laserem rząd wydał w latach 2000-2004 niemal 29 mln zł. Projekt zakładał opracowanie nowoczesnego lasera i jego sprzedaż na zachodnim rynku. Po latach prac odkrycie polskich naukowców nie przełożyło się jednak na sukces finansowy. Nie udało się stworzyć nowej "niebieskiej" gałęzi przemysłu - wynika z kontroli NIK.
Najwyższa Izba Kontroli ocenia, że już dawno trzeba było wstrzymać finansowanie tego projektu. Takie wnioski płyną z nieoficjalnych jeszcze wyników kontroli, zawartych w wystąpieniach pokontrolnych. NIK negatywnie oceniła wykonanie programu.
Niebieski laser zbudowali wcześniej Japończycy na podłożu szafiru, ale ich urządzenie było wadliwe. Polacy, jako jedyni na świecie, podjęli próbę zbudowania lasera na podłożu azotku galu o mniejszej wadliwości. W 2001 r. prototyp lasera zaświecił w laboratorium. Ale to był dopiero początek. Trzeba było jeszcze go zbudować, wydłużyć czas pracy i dać odpowiednią moc.
Już w 2003 r. zespół Komitetu Badań Naukowych postulował przerwanie finansowania badań. - Jakość techniczna laserów wytwarzających falę ciągłą opracowanych w instytucie wyraźnie odbiega od tych dostępnych na rynku, mówi prof. Antoni Rogalski z Instytutu Fizyki Technicznej WAT. Jeśli nawet polskie lasery uzyskają ciągłość fali i pojawią się w końcu na rynku, są technologicznie niekonkurencyjne.
Tymczasem prof. Sylwester Porowski, dyrektor Instytutu Wysokich Ciśnień PAN, który pracuje nad laserem, zapewnia, że wszystko jest w porządku. Poinformował "Życie Warszawy", iż sprzedaż laserów o fali ciągłej planuje się na listopad. Jednocześnie w resorcie nauki powołano komisję, która zastanawia się nad rozliczeniem programu. (PAP)