Nie żyje Janina Gruszczyńska-Jasiak, uczestniczka Powstania Warszawskiego
Janina Gruszczyńska-Jasiak, sanitariuszka harcerskiego batalionu "Wigry", odeszła we wtorek w wieku 99 lat. "Osoba, której wojenne przeżycia mogłyby obdzielić kilka osób, ale też kobieta wielkiej klasy, pogody ducha i poczucia humoru, a co najważniejsze dla nas, ogromna i serdeczna przyjaciółka" - napisali członkowie Grupy Historycznej "Gustaw-Harnaś".
Nie żyje Janina Gruszczyńska-Jasiak, uczestniczka Powstania Warszawskiego (fot. Adma Jankowski/East News)
W wtorek zmarła uczestniczka Powstania Warszawskiego, sanitariuszka harcerskiego batalionu "Wigry" Janina Gruszczyńska-Jasiak. Jej śmierć potwierdziła w rozmowie z Polską Agencją Prasową pisarka Małgorzata Czerwińska-Buczek.
Janina Gruszczyńska-Jasiak miała 99 lat.
Smutną wiadomość potwierdziła także Grupa Historyczna "Gustaw-Harnaś" za pośrednictwem mediów społecznościowych. Członkowie grupy byli w stałym kontakcie z kombatantką.
Zobacz też: Szef ZNP o "lex Czarnek". "Odbiera rodzicom podmiotowość"
"Sanitariuszka harcerskiego batalionu 'Wigry' w trakcie Powstania Warszawskiego, naoczny świadek tragicznego wybuchu transportera min na Starym Mieście, osoba, której wojenne przeżycia mogłyby obdzielić kilka osób, ale też kobieta wielkiej klasy, pogody ducha i poczucia humoru, a co najważniejsze dla nas, ogromna i serdeczna przyjaciółka Grupy Historycznej 'Gustaw-Harnaś" - napisali w zamieszczonym poście.
Janina Gruszczyńska-Jasiak nie żyje. Uczestniczka Powstania Warszawskiego miała 99 lat
Janina Gruszczyńska-Jasiak urodziła się 11 grudnia 1922 roku w stolicy. Od wielu lat jednak jej miejscem zamieszkania był Poznań. Podczas wojny używała pseudonimów "Janka" lub "Porzęcka".
W dniach 2-6 sierpnia 1944 roku była sanitariuszką w szpitalu na ul. Mariańskiej. 7 sierpnia przeniesiono ją, również w roli sanitariuszki, do II plutonu Kompanii Szturmowej Batalionu "Wigry".
Z kolei 13 sierpnia 1944 r. została ranna podczas eksplozji zdobycznego niemieckiego ciężkiego nosiciela ładunków wybuchowych.
Źródło: PAP
Przeczytaj także:
