Nie żyje 3‑letni Nikoś. Miał zostać zgwałcony i pobity przez partnera matki z internetu
Miał trzy latka. Nie żyje prawdopodobnie dlatego, że matka zostawiła go z nieodpowiednią osobą - mężczyzną, którego poznała w internecie. Jak twierdzą śledczy, 25-letni obywatel Kanady zgwałcił i pobił Nikosia na śmierć. To nie wszystko. Okazało się też, że rodzina nie wiedziała o jego przyjeździe do Polski.
17.10.2017 | aktual.: 28.03.2022 11:31
- Pracuję tak długo i po raz pierwszy coś takiego widziałam - tak o stanie 3-letniego Nikosia w programie Uwaga w TVN powiedziała Anna Bieda, pediatra ze szpitala powiatowego w Wieruszowie, gdzie przewieziono chłopca. - Dziecko było w bardzo ciężkim stanie, według mnie agonalnym. Bez kontaktu, źrenice sztywne, niereagujące, zachowana była czynność serca, pojedyncze oddechy - mówiła. Jak dodała, miał ponadto siniaka na lewym biodrze, zasinienia na głowie i pojedyncze zadrapania na brzuchu. Mimo walki lekarzy o jego życie, chłopiec zmarł.
Śledczy zajmujący się sprawą śmierci 3-latka wstępnie ustalili, że jej przyczyną były "urazy czaszkowo-mózgowe, powikłane masywnym obrzękiem i rozmiękaniem mózgu". - Obrażenia te powstały w wyniku działania dużej siły. Zakres pozostałych obrażeń i ich umiejscowienie wskazują jednoznacznie na udział osób trzecich w ich powstaniu, a także na dokonanie gwałtu - poinformowała Jolanta Szkilnik z sieradzkiej prokuratury.
Policję zawiadomili lekarze. O skatowanie dziecka podejrzewa się Steve'a, partnera matki, 25-letniego obywatela Kanady. Mężczyzna trafił już do aresztu. Usłyszał zarzut zbrodni zabójstwa ze zgwałceniem i znęcania się nad osobą nieporadną ze względu na wiek oraz osobą, nad którą sprawował opiekę. - Podejrzany nie przyznał się do zarzutu. Złożył wyjaśnienia i przedstawił swoją wersję wydarzeń - stwierdziła Szkilnik.
O partnerze matki wiadomo, że to mężczyzna z portugalskim dowodem osobistym i kanadyjskim paszportem, który do Polski przyjechał w sierpniu. Zatrudnił się w szkole językowej jako nauczyciel i zamieszkał z matką trzyletniego Nikosia na jednym z osiedli w Wieruszowie.
- Dla mnie było dziwne to, że on nagle się tak zdecydował, wszystko rzucił i przyleciał - mówiła koleżanka matki Nikosia. Swoją decyzję o przyjeździe do Polski miał tłumaczyć chęcią zwiedzania świata. O jego decyzji nie wiedziała rodzina. Jak podkreśliła, w Kanadzie mężczyzna nigdy nie miał zatargów z prawem. - Ogólnie był miły, bardzo miły - oceniła przyjaciółka matki 3-trzylatka. Według niej Steve wyglądał, jakby lubił chłopca, bawił się z nim.
Jak do tego doszło?
Tragedia miała miejsce na początku października w Wieruszowie w województwie łódzkim. Matka zostawiła dziecko pod opiekują partnera, którego poznała w internecie. Po telefonie od niego, zwolniła się z pracy, przyjechała do domu i zastała nieprzytomne dziecko. Steve tłumaczył, że chłopiec uderzył się o grzejnik. Według przyjaciółki matki Nikosia, ta mu uwierzyła. Zadzwoniła po pogotowie. Chłopiec był w ciężkim stanie. Zmarł w szpitalu w Łodzi.
- Każdy myśli, że to się zaczęło nie wiadomo kiedy, a to naprawdę się zaczęło od tej całej sytuacji w piątek - powiedziała przyjaciółka matki chłopca. Przyznała jednocześnie, że Nikoś miał wcześniej siniaki. Steve tłumaczył wtedy, że dziecko się przewróciło. Sam Nikoś mówił z kolei, że nie pamięta.
Po tym, co się stało, matka ma wyrzuty sumienia. Jak powiedziała jej przyjaciółka, kobieta zadaje sobie pytanie: Jak mogłam tego nie widzieć?
Źródło: TVN