Nie zostaniemy sami w Iraku
Mimo odmowy Niemiec, "jest wiele innych krajów
gotowych przyłączyć się do nas. Są to głównie przyszli członkowie
UE i kraje w najbliższym czasie wstępujące do NATO" - powiedział w
czwartek BBC ambasador RP w Londynie Stanisław Komorowski,
poproszony o wypowiedź na temat sił stabilizacyjnych w Iraku i
powierzenia Polsce dowództwa w jednej ze stref bezpieczeństwa w
tym kraju.
08.05.2003 | aktual.: 08.05.2003 16:41
Ambasador wypowiadał się w związku z odbywającym się w czwartek w Londynie kolejnym roboczym spotkaniem, zorganizowanym przez brytyjskie ministerstwo obrony na temat praktycznych aspektów utworzenia międzynarodowych sił stabilizacyjnych w Iraku.
Komorowski nie wymienił z nazwy żadnego z tych krajów, zastrzegając, że jest za wcześnie, by przesądzać czyje wojska znajdą się w planowanej polskiej strefie, a czyje w brytyjskiej.
Spośród krajów postkomunistycznych gotowość wysłania swoich żołnierzy zadeklarowały lub zastanawiają się: Bułgaria, Ukraina i Albania - napisał środowy "Guardian".
W londyńskim spotkaniu uczestniczą przedstawiciele resortów obrony i sztabów generalnych z ok. 15 krajów.
Polscy żołnierze mają stworzyć trzon międzynarodowej dywizji, obejmując dowództwo w jednej z trzech stref bezpieczeństwa w Iraku, najprawdopodobniej tzw. północnej. Ma tam zostać skierowanych co najmniej 1,5 tys. polskich żołnierzy.
Według dziennika "Financial Times" plan amerykański zakłada, że porządku i bezpieczeństwa będzie pilnować pięć dywizji, a więc od 75-100. tys. ludzi. Trzy dywizje pełniłyby obowiązki w centralnej strefie, z czego dwie to dywizje amerykańskie. Na południu działałaby dywizja pod dowództwem brytyjskim, a na północy - polskim.
22 maja w Warszawie odbędzie się konferencja na temat administrowanej przez Polskę strefy bezpieczeństwa w Iraku.
Komorowski sądzi, że po zakończeniu wojny nadszedł czas budowania międzynarodowego konsensusu z udziałem RFN, Francji i Rosji - krajów, które sprzeciwiły się amerykańskiej wojnie z Irakiem.
"Nie mamy wątpliwości, że Francja, Niemcy i Rosja to bardzo ważni gracze na arenie europejskiej i międzynarodowej. Dla Polski duże znaczenie ma wypracowanie europejskiego konsensusu, który nie jest w opozycji do stanowiska Waszyngtonu, ponieważ musimy pamiętać, że Europa, UE i euroatlantyckie struktury oparte są na tych samych wartościach, które legły u podstaw Stanów Zjednoczonych i przesądziły o tym, że USA to kraj sukcesu. Tych wartości musimy bronić razem" - powiedział ambasador.
Rzecznik brytyjskiego Ministerstwa Obrony Paul Sykes odmówił ujawnienia, które kraje wysłały do Londynu swoich przedstawicieli na drugie już spotkanie poświęcone siłom stabilizacyjnym.
"Jest to spotkanie robocze, w którym uczestnicy biorą udział z własnej inicjatywy. Z tego powodu nie rozgłaszamy, kto bierze w nim udział, ani co proponuje" - powiedział Sykes.
"Dyskusje są w toku między dowództwami wojskowymi różnych krajów na temat tego, co mogą wnieść do wspólnego przedsięwzięcia, jak koordynować działania i jaką ustanowić strukturę w obrębie poszczególnych stref. Czwartkowe spotkanie nie będzie ostatnim" - dodał.