Nie znaleźli ciała ojca, który ratował tonącą córkę
Kilka jednostek ratowniczych brało udział w akcji poszukiwawczej 45-letniego Jarosława W. z Głogowa. Mężczyzna zaginął około południa, gdy wszedł ratować córkę, która topiła się w jeziorze Wisełka na wyspie Wolin w woj. zachodniopomorskim. Córkę uratował znajomy, mężczyzny lub jego ciała nie udało się odnaleźć - podaje serwis "Głosu Szczecińskiego" gs24.pl.
Na niestrzeżonej plaży w Wisełce odpoczywała trzyosobowa rodzina z Głogowa wraz z przyjaciółmi. W pewnym momencie rodzice stracili z oczu córkę. Ojciec wbiegł do wody, aby ją ratować. Po chwili wskoczył też znajomy. - Udało mu się wyciągnąć dziewczynę - mówi "Głosowi Szczecińskiemu" asp. sztab. Mirosław Bakowicz z policji w Kamieniu Pomorskim. - Nie mógł niestety odnaleźć przyjaciela.
Samochody przeczesywały plażę i miejscowość, motorówki policji Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego i Morskiej Służby Poszukiwania i Ratowania - wodę. Z góry sytuację obserwował helikopter. Przygotowany był też śmigłowiec pogotowia ratunkowego.
- Policjanci z innymi funkcjonariuszami stworzyli nawet tyralierę i weszli do wody dokąd tylko mogli - mówi Mirosław Bakowicz. - Niestety nic to nie dało.
Poszukiwania zostały zakończone.