PublicystykaNie zabraniajmy narodowcom demonstrować. To dopiero ich wzmacnia

Nie zabraniajmy narodowcom demonstrować. To dopiero ich wzmacnia

Naprzód, naprzód, ramię przy ramieniu. Nad głowami powiewają sztandary. Wybijany rytm emanuje mocą i siłą. To przyszłość Polski, przyszłość narodu. To Młodzież Wszechpolska i ONR. Nie można, choćby się chciało, zabronić im patriotycznych uniesień. W każdym razie nie zawsze.

Nie zabraniajmy narodowcom demonstrować. To dopiero ich wzmacnia
Źródło zdjęć: © PAP | Tomasz Gzell
Paweł Wiejas

„1 sierpnia, dzień bliski sercu zdecydowanej większości polskiego społeczeństwa, pierwszy dzień zrywu o wolność dla stolicy Polski. Powstanie Warszawskie to historia piękna i zarazem bolesna, dająca przykład bezgranicznego poświęcenia dla idei niepodległości, dla własnego narodu i państwa” – zachęcali do uczestnictwa w marszu w Warszawie członkowie Brygady Mazowieckiej Obozu Narodowo-Radykalnego.

Czy znajdzie się Polak, który nie podpisałby się pod tymi hasłami? Wątpię.

"Jedna kula, jeden Niemiec" - policja tego nie słyszała

Większość uczestników marszu przyszła tam właśnie po to, by w 74. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego oddać hołd bohaterom. A jednak stołeczny ratusz rozwiązał marsz zgłoszony przez ONR. Uzasadnienie pojawiło się na Twitterze: „Zgromadzenie przy Rotundzie zostało rozwiązane z powodu flag i koszulek uczestników z symboliką nawiązującą do organizacji propagujących ustrój totalitarny. Warszawa za dużo przeszła w historii, żeby nie reagować na takie sytuacje. Zwłaszcza w rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego”.

Rozwiązanie marszu tylko z tego powodu było błędem. Bo sama jego idea była piękna, a za bezmyślność, żeby nie powiedzieć głupotę, jednostek, ukarani zostali wszyscy jego uczestnicy. A przecież w tłumie niemal zawsze znajdzie się jakiś prowokator. Jeden zacznie krzyczeć: „Jedna kula, jeden Niemiec”. Drugi rzuci: „Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę”, trzeci pogoni murzynów i lewaków, albo wysunie postulat „Polska dla Polaków”. Czasem na manifestacji może pojawić się tez jakiś podejrzany typ, który zacznie wyzywać innych od „komunistów i złodziei”.

Gdybyśmy mieli do czynienia z normalną sytuacją, marsz powinien iść dalej, a dopiero po jego zakończeniu – o ile miałby spokojny przebieg - konkretni ludzie powinni zostać pociągnięci do odpowiedzialności za konkretne czyny. A z haseł, które się pojawiły, powinni tłumaczyć się potem liderzy. A tak polscy narodowcy mogą po raz kolejny robić z siebie niewinne ofiary.

Tak to powinno wyglądać, ale nie wygląda. Bo nie mamy do czynienia z normalną sytuacją. Od trzech lat organizacje i ludzie prezentujący skrajne prawicowe – faszyzujące wręcz – poglądy znajdują się pod opieką państwa. Decyzja ratusza mogła być podyktowana świadomością, że nikt kary nie poniesie, więc profilaktykę trzeba zastosować od razu.

Policja jest na opozycję

Sztandarowym już przykładem braku reakcji policji na skandaliczne zachowania skrajnej prawicy jest niepodjęcie interwencji we Wrocławiu. Wtedy na szubienicach zawisły portrety europosłów Platformy Obywatelskiej - było spokojnie, to nie interweniowali.

Czy 1 sierpnia policja miała środki i ludzi do zatrzymania konkretnych osób łamiących prawo? Miała.

Z ujawnionych kilka dni temu przez Oko.press szczegółów operacji „Rekonesans" wynika, że gdy w grę wchodzą działania opozycji, policja ma nieograniczone możliwości. Gdy MSWiA rządził jeszcze Mariusz Błaszczak, a policją kierował niekompetentny Jarosław Zieliński, do śledzenia i obserwowania Obywateli RP oraz posłów opozycji rzucono tysiące policjantów i setki tajniaków. Tyle że oni demonstrowali przeciwko „dobrej zmianie”, a Młodzież Wszechpolska i ONR idą z władzą ręka w rękę.

Joachim Brudziński, obecny szef MSWiA, uważa, że powód rozwiązania marszu z 1 sierpnia jest „od czapy”. Zgoda. Ale w takim razie czy „od czapy” nie jest tropienie tych, którzy na pomnikach Lecha Kaczyńskiego wieszają napis Konstytucja?

Śp. prezydent Lech Kaczyński – w odróżnieniu od Andrzeja Dudy - znany był z przywiązania do zapisów Ustawy Zasadniczej. Konia z rzędem temu, kto odpowie na pytanie, jak napis, tak bliski sercu Lecha Kaczyńskiego, mógł „znieważyć’… jego pomnik.

A wracając do policji i manifestacji ONR. Czy naprawdę żaden z policjantów nie słyszał i nie widział niczego niepokojącego w zachowaniu niektórych uczestników marszu? Proszę nie odpowiadać. To pytanie retoryczne.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)