Polska"Nie wyobrażam sobie odebrania lekarzom wynegocjowanych pieniędzy"

"Nie wyobrażam sobie odebrania lekarzom wynegocjowanych pieniędzy"

Nie wyobrażam, sobie, że można odebrać lekarzom nowe, wynegocjowane wynagrodzenia, ale obawiam się, że fala takiego zachęcania: "podpisujcie, będzie spokój", czy "przystawajcie na każde żądania", może się w końcu zemścić – powiedział były wiceminister zdrowia Bolesław Piecha. Gość "Salonu Politycznego Trójki" odniósł się w ten sposób do pomysłu premiera Donalda Tuska, żeby sprawdzić porozumienia, jakie dyrektorzy szpitali podpisali z lekarzami.

"Nie wyobrażam sobie odebrania lekarzom wynegocjowanych pieniędzy"
Źródło zdjęć: © PAP

Michał Karnowski: Co Pan sądzi o pomyśle premiera, żeby teraz sprawdzić te negocjacje, te porozumienia dyrektorów z lekarzami?

Bolesław Piecha: Ja do tego zachęcam, ponieważ, jeżeli moja wiedza się potwierdzi, że w Centrum Zdrowia Matki Polki płace pod koniec tego roku, albo na początku przyszłego, mają osiągnąć dwie i pół średniej krajowej, to ja gratuluję dyrektorowi takiej umowy, skoro wie, jaki będzie kontrakt (bo wie, jakie są przypływy środków – w tym stanie prawnym – do Narodowego Funduszu Zdrowia) i wie, że ma dług stumilionowy.

Wyobraża Pan sobie, ze można odebrać pieniądze, które się już lekarzom przyznało?

- To będzie problem. Bo to pracodawca podpisuje umowę i to on jest stroną prawną każdej umowy o pracę, każdego kontraktu, każdej umowy cywilno – prawnej. Nie wyobrażam sobie tego, ale obawiam się, że na tej fali takiego zachęcania – "podpisujcie, będzie spokój!", "przystawajcie na każde żądania", może się to zemścić...

Za dużo dano i dla pielęgniarek już nie wystarczy?

- Sądzę, że może nie wystarczyć nawet dla lekarzy.

A co Pan sądzi o tym, że taka nieformalna decyzja w rządzie zapadła – o czym pisze prasa – że pan Michał Boni, szef doradców premiera, człowiek znający się na ubezpieczeniach społecznych bardzo dobrze, będzie odpowiadał za te projekty ustaw?

- Myślę, że premier powinien podjąć decyzję jednoznaczną. Pan Michał Boni powinien być ministrem konstytucyjnym. Póki co doradca premiera w Konstytucji i w ustawach rządowych nie jest wymieniany jako siła sprawcza.

Prezydent też nie jest wymieniany w tych sprawach, a ma zająć się negocjacjami.

- Spokojnie. To był apel. Ja myślę, że prezydenta i kancelaria premiera przemyślą ten apel związków zawodowych. Może być co najwyżej negocjatorem, ale na pewno nie będzie twórcą prawa i twórcą rozwiązań.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)