PolskaNie wychodzą z sali, bo nie ma dla nich miejsca

Nie wychodzą z sali, bo nie ma dla nich miejsca

Uczniowie ściśnięci w klasie. Nie mogą jej opuścić podczas przerwy, tylko krążą zasmuceni między ławkami... To nie scenariusz ponurego filmu, ale smutna rzeczywistość uczniów młodszych klas w szkole podstawowej nr 81 w Gdańsku. Szkoła jest zbyt przepełniona, by dzieci mogły wybiec na przerwę! Taki obrazek można spotkać w wielu polskich podstawówkach. Czy to ma być "Radosna szkoła", którą wymyśliła minister Katarzyna Hall?!

06.10.2011 | aktual.: 06.10.2011 10:16

Zza ministerialnego biurka w Warszawie łatwo jest planować wielkie reformy i wymyślać programy takie, jak „Radosna szkoła". Ale w tysiącach polskich szkół nie tylko o placu zabaw dla dzieci trzeba zapomnieć. Uczące się w nich dzieci nie mają nawet co marzyć o radosnej, bezpiecznej zabawie na przerwach. Placówki są przepełnione, wiecznie niedofinansowane, a nauczyciele i dyrektorzy robią co mogą, by jakoś w tej trudnej sytuacji zapewnić uczniom bezpieczeństwo i godne warunki do nauki. Niestety, nie zawsze się to udaje.

W gdańskiej szkole podstawowej nr 81 od września dla pierwszych, drugich i trzecich klas wprowadzono tzw. system bezdzwonkowy. Co to oznacza? Nauczyciele sami regulują przerwy dla uczniów. Dzieci nie wychodzą na korytarz – tak jak starsi uczniowie – kiedy usłyszą dzwonek, ale siedzą w tym czasie w klasie. Dlaczego? Bo nie ma dla nich już miejsca na korytarzu.

- To zarządzenie wprowadziła pani dyrektor, po to, żeby dzieciom z młodszych klas zapewnić bezpieczeństwo podczas przerw - mówi Beata Kalinowska, wicedyrektor SP 81 w Gdańsku. - Przerwy wyznacza nauczyciel danej klasy. Jesteśmy w trakcie testowania systemu bezdzwonkowego.

Dyrekcja placówki nie ma wyjścia. Musi sobie jakoś radzić z nadmiarem uczniów. Szkołę wybudowano wiele lat temu i miała być przeznaczona dla 700 dzieciaków, a teraz uczy się w niej aż 1200 dzieci! SP 81 mieści się w jednej z większych dzielnic Gdańska - Osowej, która cały czas się rozbudowuje, ale szkół w niej nie przybywa.

Monika Delewska (32 l.), mama Miłosza (7 l.):

- Szkoła ma dobrą opinię, dobrych nauczycieli, ale jest zbyt ciasna dla uczniów, dzieci z młodszych klas nie mają przerw z prawdziwego zdarzenia. Powinny mieć gdzie się wybiegać, ale przecież maluchy nie będą się na korytarzu przepychać z dziećmi ze starszych klas, bo może dojść do nieszczęścia.

Polecamy w wydaniu internetowym fakt.pl:
13 lat za mord na żonie

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (20)