"Nie wszyscy, którzy wyjeżdżali, rozmawiali z SB"
Według publicysty Tomasza Terlikowskiego, nie wszyscy, którzy w PRL wyjeżdżali za granicę, rozmawiali z oficerami SB. W ten sposób odniósł się do wypowiedzi abp. Wielgusa, który przyznał, że przy wydawaniu paszportu rozmawiał z SB.
Wcześniej abp Stanisław Wielgus podkreślił, że nikogo nie skrzywdził, a rozmowy odbywały się "na pewnym stopniu ogólności". W wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" powiedział, że przed jednym z wyjazdów opisał, co będzie dokładnie robił i dołączył deklarację, że nie będzie "podejmował wrogich działań przeciwko PRL". Jak powiedział abp Wielgus, jego rozmowy z SB, to był rodzaj gry, której "dzisiaj by nie podjął".
My wiemy skądinąd, że były osoby, które nie rozmawiały i mimo wszystko uprawiały naukę, czasem im odmawiano paszportu, ale wyjeżdżały za granicę - powiedział Terlikowski, który jest publicystą wydawnictwa "Polskapresse". Sugestia, że wszyscy rozmawiali, jest nieprawdziwa - podkreślił.
Mimo, że ksiądz arcybiskup twierdzi, że nikogo nie skrzywdził, to mam poczucie że nikt nie może być sędzią we własnej sprawie - zaznaczył Terlikowski. Może się okazać, że ksiądz arcybiskup skrzywdził i nawet nie do końca świadomie - zaznaczył.
Jeśli oficerowie chcieli się z nim spotykać wielokrotnie przez wiele lat to wynika z tego, że jakieś korzyści z tych rozmów jednak mieli, nawet jeżeli ksiądz arcybiskup uważał, że te rozmowy były bezwartościowe - powiedział Terlikowski.
Jego zdaniem oficerowie SB spotykali się z nowym metropolitą "nie po to, żeby go pomęczyć, ale żeby uzyskać jakieś informacje i najwyraźniej, jakieś informacje uzyskiwali". Jakie to były informacje - to trzeba po prostu jak szybciej wyjaśnić - zaznaczył.
Pytany o dokument, o którego podpisaniu mówił abp Wielgus, Terlikowski powiedział: trudno komentować dokument, którego jak dotąd nikt nie widział. Żeby to stwierdzić, trzeba po prostu dokument ten zobaczyć - stwierdził.