Świat"Nie uważam, że prezes PiS zwariował, wręcz przeciwnie"

"Nie uważam, że prezes PiS zwariował, wręcz przeciwnie"

- Premier powinien Smoleńsk sprowadzać do właściwej rangi, a więc do tragicznej katastrofy lotniczej - mówi w wywiadzie z "Polską The Times" były szef rządu Leszek Miller. - Jarosław Kaczyński zrobi wszystko, aby trumna jego brata była w grze. Nie uważam, że prezes PiS zwariował, wręcz przeciwnie – sądzę, że gra grobem swojego brata na zimno. Kwiaty składane na Krakowskim Przedmieściu, wieczorne marsze, wielka impreza w Krakowie pod Wawelem…

"Nie uważam, że prezes PiS zwariował, wręcz przeciwnie"
Źródło zdjęć: © PAP

28.01.2011 | aktual.: 28.01.2011 10:20

Polityk chłodno ocenia działania PiS. Uważa, że strategią PiS jest uczynienie z tej katastrofy dramatu o sile greckiego mitu. - Przekaz stąd płynący ma przeorać polską świadomość i wyznaczyć linie podziału na wiele następnych lat. Tu nie chodzi o prawdę, ale o posępną legendę. O to, czy władzę w Polsce będzie sprawował rozum czy szaleństwo. Czy będziemy w stanie przyjmować prawdę o nas samych, czy ją odrzucać, jeśli tylko będzie dla nas nieprzyjemna.

Zdaniem Leszka Millera obecna taktyka partii Jarosława Kaczyńskiego jest obliczona na uzyskanie jak najlepszego wyniku w jesiennych wyborach: - To cyniczna gra o władzę, żądza rewanżu, pragnienie recydywy IV RP. Żeby to osiągnąć, Kaczyński ubiera swojego brata w szaty o wiele za duże, bo dla niego jest ważne, aby spiżowa postać zmarłego prezydenta, nastrój tragedii, legenda męczeńskiej śmierci trwały jak najdłużej, a już na pewno do wyborów.

- Pisowskie kłamstwo smoleńskie ma wmówić Polakom, że na prezydenta Kaczyńskiego został zaplanowany i przeprowadzony zamach, a sprawcami jego śmierci byli rosyjscy kontrolerzy lotów działający na polecenie rosyjskiej i polskiej góry. Kłamstwo to ma zdecydować o nowym i trwałym podziale sceny politycznej. Stało się wyzwaniem dla wszystkich ugrupowań politycznych, które muszą jasno wyrazić swoje stanowisko. Będzie to miało kapitalne znaczenie w kampanii wyborczej - uważa Miller.

Byłemu premierowi nie podoba się, że Tusk zabrał głos w sprawie raportu MAK: - Uważam, że ta reakcja była przesadna i asymetryczna. Proszę zwrócić uwagę, że po tamtej stronie mieliśmy szefową MAK, a po polskiej stronie - premiera i najważniejszych ministrów. Polskim odzewem na konferencję prasową pani Anodiny powinna być reakcja Edmunda Klicha, może ministra Jerzego Millera, i to wszystko.

Dalej apeluje, by obecny szef rządu zachował dystans do sprawy Smoleńska: - Premier powinien Smoleńsk sprowadzać do właściwej rangi, a więc do tragicznej w skutkach katastrofy lotniczej. I nic więcej.

Natomiast były premier nie ma aż tak wielu zastrzeżeń do obecnego szef rządu, być może dlatego, że sam doświadczył, jak trudne jest to stanowisko.

- Każdy premier po jakimś czasie jest trochę wypalony, bo to najbardziej wyczerpująca posada w Polsce. Nie ma nic bardziej odpowiedzialnego i nic bardziej frustrującego niż teka premiera - zwierza się Leszek Miller.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1090)