Nie tylko Rosja i Chiny. Kanada przygotowuje się na wojnę nerwów z USA
Kanada inwestuje miliardy w armię, cyberobronę i Arktykę, ale największym zagrożeniem mogą nie być Moskwa czy Pekin — tylko najbliższy sojusznik. Wypowiedzi Donalda Trumpa, cła i groźby "aneksji" Kanady sprawiły, że Ottawa zaczyna traktować USA z ostrożnością. Zbrojenia stają się politycznym sygnałem: jesteśmy gotowi nie tylko na wojnę, ale i na zdradę.
Kanada jeszcze niedawno uchodziła za jedno z najspokojniejszych państw Zachodu. Jednak najnowsze decyzje premiera Marka Carneya pokazują, że ten czas się kończy.
Nowa era kanadyjskiej polityki: więcej siły, mniej zaufania
Jeszcze dekadę temu Kanada uchodziła za modelowego członka NATO – bezpiecznego, spokojnego, bez ambicji militarnych. Dziś zmienia kurs o 180 stopni. Premier Mark Carney ogłosił plan zwiększenia wydatków obronnych do 2 proc. PKB pięć lat przed wymaganym przez NATO terminem. To nie tylko pokaz siły, ale też demonstracja niezależności.
Zmiana narracji to reakcja na dwa czynniki: agresywną politykę Rosji i Chin oraz... rosnącą niepewność w relacjach z USA. Oficjalnie mówi się o globalnych zagrożeniach, ale realnym katalizatorem są wypowiedzi Donalda Trumpa, który publicznie sugerował, że "Kanada kosztuje USA 100 miliardów dolarów rocznie" i że należy "przemyśleć jej niezależność".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jaka jest Turcja względem Ukrainy i Rosji? "Nie uzna zmiany granic"
Tarcza na północy, cyfrowa armia w sieci
Rząd przeznacza miliardy na zakup samolotów, pojazdów opancerzonych i nowoczesnych systemów wojny elektronicznej. W Arktyce pojawią się czujniki dna morskiego i nowa infrastruktura, a kanadyjska Straż Przybrzeżna zostanie włączona w działania NATO. Kanada dołączy także do europejskiego programu ReArm Europe, sygnalizując otwarcie na alternatywne sojusze.
Równolegle Ottawa inwestuje w sztuczną inteligencję, technologie kwantowe i cyberobronę. Modernizacja systemów bezpieczeństwa cyfrowego to jasna odpowiedź na zagrożenia XXI wieku — również te, które mogą nadejść z Zachodu.
Sojusz w kryzysie: wojna słów i cła
Donald Trump jeszcze jako prezydent rozpoczął politykę ostrych ceł na kanadyjski import. Teraz, w cieniu kampanii prezydenckiej, jego wypowiedzi są jeszcze bardziej radykalne. Publiczne podważanie suwerenności Kanady i oskarżenia o bycie "finansowym pasożytem" w NATO spotkały się z oburzeniem zarówno społeczeństwa, jak i władz w Ottawie.
Efektem jest widoczny społeczny dystans wobec USA — od bojkotu amerykańskich produktów po spadek rezerwacji turystycznych. Władze federalne nie ukrywają, że ich nowe strategie mają na celu uniezależnienie się od jednego, dominującego partnera.
Kanada zmienia grę. I przestaje się tłumaczyć
- Nie zbroimy się, by zadowolić księgowych NATO. Robimy to, by chronić naszych obywateli – powiedział Mark Carney.
To nie tylko nowa narracja, ale całkowita zmiana filozofii bezpieczeństwa narodowego.
Kanada z państwa "soft power" staje się graczem gotowym do twardej polityki. Jeśli kiedykolwiek była tylko sympatycznym sąsiadem USA — dziś pokazuje, że potrafi myśleć o świecie bez nich.
Źródła: Wiadomości Onet, Wiadomości Dziennik