Nie ruszyła lustracja posła Luśni
Poseł Robert Luśnia (koło Ruch Katolicko-
Narodowy), podejrzany o zatajenie związków ze służbami specjalnymi
PRL, nie stawił się przed Sądem Lustracyjnym, który miał
tego dnia zacząć jego proces.
Nie wiadomo, dlaczego poseł nie stawił się na rozprawie. Wezwania do niego wróciły do sądu jako nieodebrane. Następny termin rozpoczęcia procesu wyznaczono na 14 października.
W maju tego roku Sąd Lustracyjny uwzględnił wniosek Rzecznika Interesu Publicznego o wszczęcie procesu wobec Luśni, który zaprzecza, by był agentem.
Wiadomo nieoficjalnie, że oskarżenie dotyczy okresu studiów posła. W stanie wojennym w grudniu 1981 r. Luśnia - ówczesny student Politechniki Warszawskiej - był internowany.
Zastępca Rzecznika Krzysztof Lipiński powiedział dziennikarzom, że dowodami w sprawie są dokumenty znalezione w archiwach Instytutu Pamięci Narodowej, zeznania oficera SB oraz opinia biegłego z zakresu pisma porównawczego. Nie podał szczegółów, zasłaniając się tajnym charakterem dokumentów.
41-letni Luśnia - przedsiębiorca z Lublina - uzyskał mandat z listy LPR, ale obecnie jest w kole poselskim Ruch Katolicko- Narodowy Antoniego Macierewicza. Według prasy, jest on jednym z najbogatszych posłów. Zasłynął w marcu tego roku, gdy na sali sejmowej wykrył, że posłowie SLD Jan Chaładaj i Stanisław Jarmoliński w trakcie głosowania nad wotum nieufności dla wicepremiera Marka Pola, oddali głosy za nieobecnych na sali kolegów z SLD.
Jeśli zostałby on uznany za "kłamcę lustracyjnego" przez Sąd Lustracyjny obu instancji oraz Sąd Najwyższy, straciłby mandat poselski i przez 10 lat nie mógłby pełnić niektórych urzędów publicznych.(iza)