Nie posłuchał rady Łukaszenki. Putin zawraca ludzi z granicy
Nastroje w Rosji, po ogłoszeniu częściowej mobilizacji, są fatalne. Dziesiątki tysięcy mężczyzn próbują uciekać z kraju przed poborem do wojska, na ulicach wybuchają protesty. Nawet kremlowscy propagandyści zmienili swój przekaz i negatywnie oceniają decyzję Władimira Putina. Tymczasem pojawiają się pierwsze informacje o mężczyznach zawróconych z granicy.
- Do momentu ogłoszenia mobilizacji większość obywateli popierała, z różnych zresztą pobudek, wojnę. Z tym, że popieranie wojny nie oznaczało aktywnego w niej uczestnictwa. Putin naruszył jednak konsensus społeczny, że państwo nie miesza się do życia prywatnego obywateli. Tym samym uderzył również w część swojego, nawet najtwardszego elektoratu. Ludzie więc mogą zareagować negatywnie, jeśli zapadnie decyzja o zamknięciu granic. Zwłaszcza że do tej pory putinizm gwarantował, co do zasady, swobodę przekraczania granicy - mówi ekspert ds. Rosji, dr Michał Sadłowski z Uniwersytetu Warszawskiego.
Najwięcej osób ucieka w kierunku Gruzji. CNN podał we wtorek, że kolejka na przejściu granicznym wynosi aż 16 kilometrów. Rosjanie boją się poboru i wprost mówią, że nie będą umierać za Putina. Zagraniczni dziennikarze relacjonują, że wśród uciekających Rosjan jest wielu wykształconych mężczyzn, którzy nie chcą być mięsem armatnim wysłanym na front.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
W odpowiedzi na gigantyczną migrację władze chcą utworzyć na przejściu granicznym w Wierchnim Łarsie punkt mobilizacyjny. Do miejscowości zmierzają już wojskowi wyposażeni w ciężki sprzęt. Pojawiają się pierwsze informacje o mężczyznach zawróconych do Rosji.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Falę uciekających widać też na granicach z Kazachstanem, Mongolią i Finlandią. Wschodnią granicę tego kraju przekroczyło w sobotę i niedzielę niemal 17 tys. Rosjan. Przed najbardziej popularnymi przejściami, w okolicach Lappeenranta czy Imatry, po rosyjskiej stronie stały przez całą noc kilometrowe kolejki samochodów.
Bogatsi Rosjanie próbują uciekać samolotami w kierunkach, które nie zostały objęte zakazem wjazdu, co powoduje zamieszanie i chaos na lotniskach.
Portal Nowaja Gazieta.Jewropa podał, powołując się na źródła w rosyjskiej administracji, że od ogłoszenia mobilizacji 21 września do 25 września z Rosji wyjechało 261 tys. mężczyzn.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
- Na Kremlu na pewno analizują teraz, jakie kroki trzeba podjąć. Mają problem i nie wiedzą, jak z tego wyjść, by efektywnie przeprowadzić mobilizację. Istnieje ryzyko, że ludzie, którzy nie będą mogli opuścić kraju, wyjdą na ulice i doprowadzą do zamieszek - ocenia Sadłowski.
Jak pisaliśmy, nawet białoruski dyktator Aleksander Łukaszenka radził Putinowi, by wypuścił z kraju Rosjan, którzy chcą uciec. - Cóż, niech uciekają. Nie wiem, jak się z tym czujesz, ale ja nie martwiłem się szczególnie. Oni wrócą - powiedział do Putina Łukaszenka podczas ostatniego spotkania w Soczi.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
- Musimy zrozumieć sytuację w Rosji, bo my myślimy perspektywą zachodnią. Zamiast oceniać, co się wydarzy, powinniśmy poczekać kilka dni. Na celowniku jest kilka scenariuszy. Sytuacja w Rosji zmienia się z dnia na dzień. Może być tak, że dla Kremla liczby nie będą istotne i Putin poradzi sobie mimo masowej ucieczki. Tak samo, jak środowiska opozycyjne nie wyjdą na ulicę, tylko będą czekać, aż rdzeń popierający Putina się obruszy - twierdzi dr Michał Sadłowski.
Rosyjscy propagandyści już obawiają się zamieszek. Dwójka największych (dziennikarka Margarita Simonjan oraz prezenter telewizyjny Władimir Sołowjow) otwarcie krytykuje zarządzenie Putina.
"Jeżeli we wsi jest 16 domów, a pięć dostaje wezwanie, to do czego to doprowadzi? Do zlikwidowania wsi? Każdy id**ta, który wzywa studentów, czy muzyków, powinien być szybko ukarany i sam trafić na front" - takie słowa padły na antenie Rossija 1.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Rosja planuje zmobilizować 1,2 mln ludzi, głównie spoza dużych miast. Oficjalnie władze mówią o 300 tys. osób.
W sieci pojawiły się nagrania, na których widać, jak wygląda mobilizacja w różnych częściach kraju. We wsi Bolszerecze doszło do starć między rekrutami i rosyjskimi służbami. Na innych filmach poborowi są pod wpływem alkoholu - zachowują się w stosunku do siebie i służb bardzo agresywnie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rosjanie wściekli po mobilizacji. Tak Putin oszukał swoich obywateli
- Przed rosyjskim reżimem stoi duże wyzwanie. Sankcje nie wywołały tak dużego poruszenia w społeczeństwie jak strach przed mobilizacją i de facto śmiercią na wojnie. Możliwe, że Kreml zakłada, że część uciekających osób niedługo wróci, bo nie poradzi sobie w nowej rzeczywistości - podsumowuje Sadłowski.
Mateusz Dolak, dziennikarz Wirtualnej Polski
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.