Polska"Nie możemy przegrywać bojów o wódkę"

"Nie możemy przegrywać bojów o wódkę"

- Polska przegrała bój o wódkę, bo UE ustanowiła, że można produkować ją także według innych niż polskie receptury. Nie może tak być, europoseł musi pilnować interesów kraju, regionu czy danej branży gospodarki - tłumaczył w rozmowie z Wirtualną Polską Krzysztof Lisek, lider eurowyborczej listy PO w okręgu olsztyńskim.

"Nie możemy przegrywać bojów o wódkę"
Źródło zdjęć: © PAP

05.06.2009 | aktual.: 05.06.2009 15:59

WP: Dominika Leonowicz: Co jako europoseł zamierza Pan zrobić dla Polski?

Krzysztof Lisek: Przede wszystkim europoseł powinien rzetelnie wykonywać swoje obowiązki eurodeputowanego, czyli pilnować tego, co się dzieje w Parlamencie Europejskim w zakresie ustanawiania prawa. Ja generalnie chciałbym kontynuować swoją pracę w dziedzinie polityki zagranicznej, a jesteśmy w takim momencie, kiedy ta wspólna polityka zagraniczna będzie się tworzyć. My, jako Polacy, powinniśmy pilnować tego, aby ta polityka zgadzała się z naszymi priorytetami.

WP: Na jakim poziomie zna Pan język angielski oraz czy zna Pan inne obce języki?

- Bardzo dobrze znam angielski i niemiecki. W teście języka angielskiego przeprowadzonym przez jedną ze stacji telewizyjnych wypadłem najlepiej ze wszystkich badanych kandydatów. Jeśli chodzi o niemiecki to jeździłem do Niemiec jako tłumacz. Ponadto, jak każdy z mojego pokolenia uczyłem się dziesięć lat języka rosyjskiego, więc i w tym języku radzę sobie dosyć dobrze.

WP: Jakie jest Pana doświadczenie w polityce, w polityce europejskiej oraz w pracy w międzynarodowych instytucjach?

- Jestem posłem drugą kadencję, drugą kadencję jestem również w Komisji ds. zagranicznych, a obecnie jej szefem, a więc z natury rzeczy właściwie nie zajmuję się niczym innym poza polityką zagraniczną. Jeszcze zanim byłem posłem odpowiadałem w Platformie za kontakty PO z innymi partiami politycznymi, a więc miałem okazję uczestniczyć w wielu konferencjach i seminariach międzynarodowych nawet je organizując. Tak więc myślę, że w tej dziedzinie mam spore doświadczenie.

WP: Czy któreś z unijnych praw, dyrektyw, ustaw bądź projektów ustaw mogą zagrażać Polsce? Jeśli tak, to jakie?

- Trzeba pamiętać, że prawo unijne tworzymy wspólnie, jeżeli coś zagraża interesom danego kraju, to na poziomie prac w Parlamencie Europejskim to się wyłapuje. To jest rola eurodeputowanych, żeby pilnować interesów kraju, regionu, czy danej branży gospodarki.

Jeśli już bym miał podać przykład, to byłby to słynny bój o wódkę: czy można ją produkować tylko ze zboża i ziemniaków, czy też i z innych roślin, owoców itd. Ten bój Polska przegrała i może to być przykład zagrożenia dla polskiego przemysłu spirytusowego, bo tymczasem UE zliberalizowała na tyle prawo, że można wódkę produkować nie tylko tradycyjnie jak w Polsce, ale i np. z bananów.

WP: Gdzie jest granica ingerencji prawa unijnego w polskie prawo krajowe? Jaki powinien być prymat tych praw?

- Wstępując do Unii każde państwo wiedziało co robi, że w wielu dziedzinach prawo unijne będzie prawem nadrzędnym. Są jednak dziedziny, w których na dzisiejszym etapie rozwoju nie wyobrażam sobie, by prawo unijne było nadrzędne, to np. kwestie podatkowe czy wszystko, co się wiąże z naszymi wartościami bądź przekonaniami, np. prawo aborcyjne czy organizacja małżeństw homoseksualnych. Tu każdy kraj powinien decydować sam, bo mamy trochę różne historie, kultury i tradycje.

WP: Czy Polska powinna walczyć w UE o pielęgnowanie chrześcijańskich korzeni Europy? Jeśli tak, to w jakiej mierze i w jaki sposób?

- W Unii Europejskiej żyją ludzie, którzy wyznają różne religie, a są i pewnie ludzie niewierzący. Ja jestem zdania, że należy mieć w sercu i według nich postępować wszystkie wartości, w tym wartości chrześcijańskie. Nie jestem przekonany, że musimy toczyć boje, żeby gdzieś je zapisywać, ważne by je przestrzegać. WP: Czy wciąż istnieje podział na tzw. nową i starą Unię? Jeśli tak, to gdzie jest on widoczny?

- Jeśli nawet istnieje to powinien jak najszybciej się zakończyć, nie można dzielić krajów na stare i nowe. Myślę, że obecnie jednak te podziały przebiegają nieco inaczej, liczy się czy to jest duży czy mały kraj, czy tam jest dużo czy mało ludności, a wreszcie są różne interesy regionalne. Najprostszy przykład: nas bardziej interesuje partnerstwo wschodnie, a dla Hiszpanii czy Francji unia dla Morza Śródziemnego, to jest zupełnie naturalne, jesteśmy w innych częściach Europy, ale to się chyba da pogodzić.

WP: Jaka powinna być polityka UE wobec Rosji? Czy możliwe jest uniezależnienie się od Rosji jako dostawcy potrzebnych Europie surowców?

- Polityka wobec Rosji powinna być z jednej strony otwarta, z drugiej strony stanowcza. Nie ma żadnych powodów, żeby Rosję izolować czy ignorować, to jest ważne państwo w Europie i generalnie jest ważnym partnerem zarówno dla Polski jaki i całej Unii, i z wzajemnością - Unia jest najważniejszym partnerem dla Rosji. Jednak powinniśmy pamiętać o pewnych wartościach i o tych wartościach, z których realizacją w Rosji jest czasami kiepsko, powinniśmy Rosji przypominać. Ja za takie wartości uważam przede wszystkim prawo każdego narodu i każdego kraju o decydowaniu o swojej przyszłości. Rosja musi zrozumieć, że czasy się zmieniły, Gruzini czy Ukraińcy mają prawo decydować, gdzie chcą być i kim chcą być w przyszłości, czy chcą być w Unii, czy chcą być w NATO i Rosja nie będzie miała prawa weta w takich sprawach.

Jeśli chodzi o surowce, dzisiaj mamy zasadę współzależności. Z jednej strony Rosja jest bardzo dużym dostawcą nie tylko do Polski, ale globalnie do Unii Europejskiej, a z drugiej strony UE jest największym odbiorcą dla Rosji. Można zadać pytanie, co się będzie działo, jeśli Rosja będzie zakręcać kurki, ale można też zadać pytanie, co by się działo w Rosji, gdyby państwa Unii nie odbierały tego gazu, a wtedy tak naprawdę Rosja nie miałaby komu go sprzedać, bo nie ma dróg transportu do innych państw. Reasumując bez wątpienia UE powinna mieć alternatywne źródła energii, nie możemy być uniezależnieni od jednego dostawcy.

WP: Czy Turcja powinna zostać członkiem UE? Jaki powinien być klucz przyjmowania nowych państw członkowskich?

- Uważam, że każdy kraj, który spełnia kryteria i zgadza się z pewnymi wartościami Unii Europejskiej, takimi jak, co Turcy powinni zrozumieć, tolerancja religijna, prawa kobiet, prawa mniejszości narodowych, mają prawo do zabiegania o członkostwo. Jeżeli te kryteria również spełni Turcja, to ja osobiście uważam, że w przyszłości mogłaby się stać członkiem Unii, ale chyba droga do tego jeszcze daleka. Kryteria muszą być takie same dla wszystkich.

WP: Jakie jest Pana stanowisko w sprawie uprawy i sprzedaży produktów GMO?

- Nie jestem fachowcem, ale wczytuję się w różnego rodzaju analizy i uważam, że nie ma specjalnie się czego obawiać.

WP: W jakich komisjach europarlamentu chciałby Pan pracować i dlaczego?

- W PE zwykle europosłowie są członkami jednej komisji, a w drugiej są zastępcą członka, więc ja na pewno chciałbym być w komisji spraw zagranicznych, a jeśli chodzi o tę drugą to zobaczymy jakie będą potrzeby, jaki będzie profil pozostałych członków naszego klubu.

WP: Dlaczego wyborca powinien zagłosować właśnie na Pana? Co wyróżnia Pana spośród innych kandydatów?

- Ciężko się chwalić, ale myślę, że mogę się przydać w Parlamencie Europejskim jako osoba, która będzie pilnować polskich interesów we wspólnej polityce zagranicznej.

Zobacz także
Komentarze (37)