"Nie mamy strat". Pod Biełgorodem nadal trwa bunt
Rosyjski resort obrony opublikował nagrania zniszczonego sprzętu, który rzekomo należał do rosyjskich rebeliantów. Z kolei legion "Wolność Rosji" ogłosił, że zniszczył kompanię strzelców zmotoryzowanych armii rosyjskiej. Na ukraińsko-rosyjskiej granicy wciąż wrze.
Liderzy legionu twierdzą, że publikowane przez stronę rosyjską zniszczenia ich pojazdów to prowokacja. Podobnego zdania jest "Rosyjski Korpus Ochotniczy", którego członkowie przekazali, że nie odnieśli we wtorek żadnych strat i nadal kontynuują działania w rejonie Biełgorodu.
Bojownicy "zniszczeni". Rosjanie tuszują wpadkę
Rosyjskie Ministerstwo Obrony twierdzi, że "zlikwidowało" ponad 70 bojowników. Przedstawiciele obu zbuntowanych formacji również temu zaprzeczają.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Korpus przekazał, że nie wie, "które kolumny sprzętu pan Konaszenkow zniszczył podczas swoich nalotów, ale Rosyjski Korpus Ochotniczy nie ma strat".
Igor Konaszenkow to rosyjski generał porucznik, szef Wydziału Informacji i Komunikacji w Ministerstwie Obrony Federacji Rosyjskiej.
Polski "dzik" pod Biełgorodem?
Z kolei amerykański "The New York Times" opublikował materiał, który potwierdza twierdzenia partyzantów. "Podczas operacji w obwodzie biełgorodzkim ani jeden ukraiński myśliwiec nie wleciał na terytorium Rosji, a jednostki biorące udział w operacji poniosły straty, ale nie na tyle duże, aby wpłynęły na ich zdolności bojowe".
Rosyjska propaganda opublikowała natomiast zdjęcia uszkodzonego sprzętu. "Rosyjskim siłom bezpieczeństwa udało się przechwycić/zniszczyć wiele pojazdów opancerzonych używanych przez grupę, w tym: trzy amerykańskie HMMWV, dwa amerykańskie MRAPy MaxxPro, jeden ukraiński KRAZ KOBRA i jeden polski AMZ Dzik-2" - pisze OSINTdefender na Twitterze.
Gubernator obwodu biełgorodzkiego Wiaczesław Gładkow twierdzi także, że mieszkańcy wrócili do Grajworon i Gołowiczne, "a mieszkańcy Góry Podol, Głotowa i Kozinki wrócą "w najbliższym czasie". Stwierdził także, że przejeżdżał przez trzy miejscowości, w których przebywali sabotażyści".
We wtorek wiceminister obrony Ukrainy Hanna Malyar powiedziała, że po wydarzeniach w obwodzie biełgorodzkim Federacji Rosyjskiej przed Rosjanami stanęła przed koniecznością przegrupowania sił rzuconych do Ukrainy. Tego samego dnia szef wywiadu Ukrainy powiedział: minimalna ilość broni jest wystarczająca do kontrofensywy, zaraz zaczniemy.