"Nie mają swoich grobów, komuniści odebrali im cześć"
Polska musi się zmienić, aby prawda o bohaterach stała się powszechna - powiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński podczas uroczystości upamiętnienia w Piaskach (woj. lubelskie) ostatniego partyzanta podziemia niepodległościowego Józefa Franczaka pseud. Lalek.
01.03.2012 | aktual.: 01.03.2012 15:19
- Polska musi się naprawdę zmienić, dopiero wtedy ta prawda o bohaterach stanie się powszechną własnością, stanie się tym, czym powinna być - jednym z fundamentów budowy rzeczywiście niepodległej Rzeczypospolitej, która jest w sercu Polaków, którzy są gotowi dla niej pracować, dla niej żyć, a gdy przyjdzie taka potrzeba, jej bronić - powiedział Kaczyński.
Kaczyński podkreślił, że przez dziesiątki lat polskie społeczeństwo było okłamywane, dlatego prawdę o zasługach żołnierzy wyklętych dla ojczyzny wciąż trzeba przypominać i o nią walczyć. - Ta prawda w dalszym ciągu nie jest prawdą powszechną. Ta prawda w dalszym ciągu jest zakłamywana, w dalszym ciągu ukrywana - powiedział.
- Jedyną drogą do odzyskania całej prawdy, odbudowy prawdy w ludzkiej świadomości, prawdy o polskiej walce z komunizmem, z drugą okupacją jest nasza aktywność - zaznaczył.
Jego zdaniem tej aktywności służy obchodzony 1 marca Narodowy Dzień Pamięci o Żołnierzach Wyklętych. - To powinno nas cieszyć, ale nie powinno nas skłaniać do przeświadczenia, że nawet deklaracje obecnego prezydenta, jego udział w tych uroczystościach, który trzeba oczywiście pochwalić, tą sprawę kończą, rozstrzygają. Nic nie jest skończone, nic nie jest rozstrzygnięte - powiedział Kaczyński.
Zaznaczył, że Józef Franczak jest szczególnym przykładem bohatera. - Wierzę, że przyjdzie taki dzień, w którym każde polskie dziecko będzie znało to nazwisko. Będziemy o to zabiegać - dodał.
Kaczyński wraz towarzyszącymi mu parlamentarzystami PiS złożyli wieńce i zapalili znicze na grobie Franczaka i pod pomnikiem upamiętniającym tę postać. W uroczystości wzięli udział przedstawiciele lokalnych władz, kombatanci oraz młodzież z pobliskich szkół.
Z okazji Dnia Pamięci "Żołnierzy Wyklętych" specjalną uchwałę podjął komitet polityczny PiS.
"Składamy hołd 200 tysiącom żołnierzy podziemia walczącym w antykomunistycznym powstaniu w latach 1944-1955. Około 20 tysięcy z nich zginęło w walce, 8 tysięcy skazano na wyroki śmierci, z których wykonano 4,5 tysiąca. (...) Zapisali jedną z kart najbardziej bohaterskich, ale i najbardziej tragicznych. Wielu z nich do dzisiaj nie ma swoich grobów" - podkreślają politycy PiS.
"Komunistom nie wystarczyła ich śmierć lub lata prześladowań, musieli odebrać im cześć, pohańbić pamięć. Niestety i dzisiaj nie brakuje tych, którzy powtarzają te oskarżenia. Wpływowe dzieci i wnuki 'utrwalaczy władzy' robią wszystko, aby nie została ujawniona prawda o roli ich przodków służących obcej władzy, biorących udział w sądowych zbrodniach, zabijających fałszywym słowem" - brzmi fragment uchwały.
"Oczekujemy, że zniesiona zostanie faktyczna cenzura w mediach publicznych i instytucjach oświatowych, ograniczająca realizację programów edukacyjnych i artystycznych, poświęconych Żołnierzom Wyklętym. Oczekujemy, że uchwalona zostanie ustawa o miejscach pamięci narodowej, dotąd blokowana przez koalicję rządową" - napisali politycy PiS.
Józef Franczak (1918-63) przed wojną ukończył szkołę podoficerską żandarmerii w Grudziądzu. W 1939 r. walczył na kresach wschodnich. Aresztowany przez Sowietów, uciekł z niewoli i trafił do partyzantki AK. Po wkroczeniu do Polski Armii Czerwonej został wcielony do 2. Armii Wojska Polskiego. Jego jednostka stacjonowała w Kąkolewnicy, gdzie sąd polowy skazywał na śmierć żołnierzy służących w AK. W obawie przed takim wyrokiem zdezerterował w 1945 r.
Od tej pory działał w podziemiu niepodległościowym. Był dowódcą patrolu w oddziale partyzanckim WiN kpt. Zdzisława Brońskiego "Uskoka". W maju 1948 r. jego patrol wpadł w zasadzkę, z której bez szwanku wyszedł jedynie Franczak. Od tego czasu ukrywał się samotnie. Nie ujawnił się w czasie amnestii w 1956 r.
Franczaka zdradził kuzyn jego narzeczonej. 21 października 1963 r. 35-osobowa grupa operacyjna SB okrążyła zabudowania, w których ukrywał się partyzant. "Lalek" został zastrzelony. Jego zwłoki złożono na cmentarzu w Lublinie, gdzie grzebano żołnierzy podziemia niepodległościowego skazywanych przez sądy wojskowe na kary śmierci. Po 20 latach siostra Franczaka otrzymała zgodę na ekshumację i złożenie szczątków brata w rodzinnym grobowcu w Piaskach.
W marcu 2008 r. prezydent RP Lech Kaczyński nadał Franczakowi Krzyż Komandorski z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski za wybitne zasługi dla niepodległości Rzeczypospolitej Polskiej. Odznaczenie odebrał syn żołnierza, Marek Franczak.
Prezes PiS złożył także w Lublinie kwiaty pod pomnikiem żołnierza AK i WiN majora Hieronima Dekutowskiego pseud. Zapora.