Nie ma szans na odnalezienie żywych rozbitków Baltic Ace
Akcja poszukiwawcza po kolizji dwóch statków na Morzu Północnym nie zostanie wznowiona. Sześciu Polaków, których uratowano z katastrofy, przebywa już w Rotterdamie; ich stan jest dobry i nie ma potrzeby hospitalizacji. Polska będzie zabiegała o udział naszych ekspertów w śledztwie dotyczącym katastrofy. Trzeba jednak poczekać na ustalenia, kto dokładnie będzie badał przyczyny wypadku - informuje radio RMF FM.
07.12.2012 | aktual.: 26.08.2016 15:27
Jak poinformował II sekretarz ambasady Janusz Wołosz, po zderzeniu pływającego pod banderą Bahamów samochodowca Baltic Ace z cypryjskim kontenerowcem Corvus J formalnie status zaginionych ma sześć osób z 24-osobowej, międzynarodowej załogi. W tej grupie jest trzech Polaków. Potwierdzono, że 2 marynarzy z Polski nie żyje, 6 uratowano. Według holenderskich mediów Baltic Ace zatonął po kolizji w ciągu kilkunastu minut.
Holenderska straż przybrzeżna przerwała poszukiwania. Ratownicy mówią, że praktycznie nie ma szans, by ludzie przeżyli w morzu, chyba że doszło do jakichś sytuacji nadzwyczajnych.
Ocalali czują się dobrze i wrócą w weekend
W katastrofie zginęło pięć osób; ciało piątej ofiary, która została wyłowiona jako ostatnia w czwartek po południu, przetransportowano do Rotterdamu. - Nie ma informacji wskazujących na to, by był to obywatel Polski - powiedział Wołosz.
Na pokładzie Baltic Ace znajdowało się 24 marynarzy, w tym 11 Polaków. Oprócz obywateli RP byli tam Bułgarzy, Ukraińcy i Filipińczycy.
Wszyscy polscy rozbitkowie wyszli ze szpitali w Belgii i Holandii i od czwartku wieczór znajdują się już razem w Rotterdamie. - Wspólnie zjedli kolację, spali w jednym hotelu, wspólnie spędzają czas i rozmawiają - powiedział polski dyplomata. Dodał, że ich stan jest dobry.
Janusz Łęgowski rzecznik Morskiej Agencji Gdynia, za pośrednictwem której zatrudniono 10 z 11 polskich członków załogi Baltic Ace, powiedział, że pięciu z sześciu ocalałych Polaków wróci do kraju jeszcze w ten weekend. - Takie informacje uzyskałem od armatora statku. Nie wiem natomiast nic na temat terminu powrotu kapitana, który został zatrudniony za pośrednictwem innej niż nasza firmy - dodał Łęgowski. Ocaleli członkowie załogi spotkali się z przedstawicielami armatora. - Byli też przesłuchiwani - dodał.
Łęgowski powiedział, że z jego doświadczenia wynika, iż ciała dwóch Polaków, którzy zginęli, mogą zostać przetransportowane do kraju dopiero pod koniec przyszłego tygodnia. Wyjaśnił, że wynika to m.in. z konieczności przeprowadzenia sekcji zwłok.
Polska musi się włączyć do śledztwa
- Działania w sprawie kolizji prowadzi holenderska policja, prokuratura de facto się wycofała, ponieważ - jak argumentowano - do zdarzenia doszło w wyłącznej strefie ekonomicznej Holandii, ale poza holenderskimi wodami terytorialnymi. Gdyby do katastrofy doszło w pasie 12 mil morskich od wybrzeża, wówczas byłoby to traktowane jak katastrofa na lądzie i wtedy podlegałoby jurysdykcji władz holenderskich, w tym prokuratury - tłumaczył Wołosz. - Obecnie zderzenie jest traktowane jako wypadek na pełnym morzu, a w takiej sytuacji śledztwo powinno być prowadzone przez kraje obu bander, czyli Bahamy i Cypr - dodał.
Prokuratura holenderska zapewniła, że oferuje wszelką pomoc w wyjaśnianiu przyczyn katastrofy.
Tymczasem możliwość udziału Polski w wyjaśnianiu katastrofy daje dyrektywa Parlamentu Europejskiego, i zgodna z nią, nowa ustawa o Państwowej Komisji Badania Wypadków Morskich. Powołując się na nią Polska, jest krajem szczególnie zainteresowanym wyjaśnieniem szczegółów katastrofy. Polska, jako "państwo istotnie zainteresowane" będzie zabiegała o to, aby dołączyć do badania wypadku prowadzonego przez Cypr lub Bahamy - wyjaśnia i zapowiada Mikołaj Karpiński, rzecznik prasowy Ministerstwa Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej.
To obowiązek Polski
Dyrektor Urzędu Morskiego w Gdyni Andrzej Królikowski uważa, że wyjaśnienie przyczyn i pozyskanie wiedzy na temat katastrofy jest wręcz obowiązkiem polskiej administracji. - Częścią załogi Baltic Ace byli Polacy. Mało tego, statkiem dowodził Polak. I jeszcze trzecia, bardzo istotna sprawa, niestety, Polacy zginęli. Dwóch na razie wiemy, że zginęło, natomiast 3 jest zaginionych. Nie wiem czy strony zgodzą się, żebyśmy uczestniczyli, ale powinniśmy o to zabiegać - mówi Królikowski.
Rzecznik poinformował też, że odszkodowania dla rodzin zmarłych marynarzy będą wypłacone zgodnie z zawartymi kontraktami. - Wysokość tych kwot jest różna w zależności od stanowiska na statku. Inne pieniądze zagwarantowane są dla oficera, a inne dla szeregowego pracownika na statku - dodał.