W poniedziałek rada nadzorcza Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa odwołała stary zarząd spółki i powołała nowy. Odwołane zostały te osoby, które opowiadały się za dostawami gazu z północy. Kropiwnicki krytykuje te decyzje. To nie są sprawy, które można swobodnie kształtować, istnieją uznane zasady bezpieczeństwa energetycznego, które zostały wprowadzone po kryzysie naftowym w latach 60 i 70 - podkreślił we wtorek.
Według Kropiwnickiego, zamieszanie wokół spółki może zagrażać bezpieczeństwu energetycznemu Polski. Uważa on, że w obecnej sytuacji grozi nam powrót do monopolu, czyli dostaw gazu z Rosji - od jednego producenta, który będzie mógł dzięki temu kształtować korzystne dla siebie warunki.
Kropiwnicki dodał, że niepokoi go czas, kiedy dochodzi to zmian we władzach tak ważnej spółki, jaką jest PGNiG. Rzecznik rządu Michał Tober pytany o sprawę zmiany władz spółki Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo powiedział tylko, że minister skarbu Wiesław Kaczmarek przedstawił Radzie Ministrów informację na ten temat. Kaczmarek motywował konieczność zmiany zarządu spółki utratą zaufania do jej władz, spowodowaną - jak to określił rzecznik rządu - nielojalnym postępowaniem. Nie powiedział jednak, co konkretnie zrobiły poprzednie władze PGNiG.
Tober pytany, czy premier nie widzi konfliktu interesów w mianowaniu nowym szefem PGNiG osoby, która była związana interesami z Bartimpexem Aleksandra Gudzowatego, odpowiedział, że nie. Jednym wszystko się kojarzy z seksem, a innym z Aleksandrem Gudzowatym - utrzymuje Tober.
W środę do Moskwy, wraz z nowymi władzami spółki, jedzie wicepremier Pol. Jednym z tematów będzie przyszłość gazociągu jamalskiego. Oprócz tego, jeszcze w tym miesiącu, powinniśmy przedstawić Norwegom zatwierdzenie przez Walne Zgromadzenie Akcjonariusz PGNiG wieloletniego kontraktu norweskiego. (jd)
