PolskaNie ma decyzji w sprawie Targalskiego

Nie ma decyzji w sprawie Targalskiego

Rada Nadzorcza Polskiego Radia nie
zdecydowała o dalszych losach członka zarządu spółki
Jerzego Targalskiego. Od kilku tygodni pozostaje on zawieszony w
pełnieniu obowiązków w związku z zarzutami o naganne wypowiedzi
pod adresem pracowników radia.

08.05.2007 | aktual.: 08.05.2007 23:39

O tym czy Targalskiego odwołać, czy przywrócić w prawach członka zarządu Rada ma zdecydować na kolejnym posiedzeniu 26 maja.

Przez cały wtorek RN słuchała wyjaśnień ok. 40 pracowników Polskiego Radia, a także samego Targalskiego. Stanowisko w sprawie prezentowali też członkowie radiowej Komisji Etyki, która przygotowuje raport w tej sprawie. To jednak nie koniec przesłuchań - na 25 maja Rada zaplanowała przeprowadzenie kolejnych rozmów z pracownikami radia oraz zapoznanie się z raportem Komisji Etyki.

Przed RN stawiły się m.in osoby, które zostały zwolnione z Polskiego Radia w ramach zwolnień grupowych (np. dziennikarze: Maria Szabłowska, Tadeusz Sznuk, Małgorzata Słomkowska, Joanna Dukaczewska); osoby, które skreślono z listy typowanych do zwolnienia po interwencji związków zawodowych lub też po tym, jak przedstawiły one swoje argumenty Targalskiemu (np. Zbigniew Krajewski). Rada wysłuchała też wyjaśnień osób, z którymi Targalski omawiał kandydatury do zwolnień (np. szefa radiowej "Solidarności" Edwarda Pikuli).

Zwolnionych z radia pracowników członkowie RN pytali m.in. o okoliczności zwolnienia, o to, kto im je oznajmił i w jakiej formie. Pytano także czy pracownicy mają podejrzenia, że u podstaw ich zwolnienia leżały względy pozamerytoryczne.

Maria Szabłowska powiedziała, że zrelacjonowała RN przebieg jej rozmowy z Targalskim podczas której miały paść wielokrotnie cytowane przez media słowa, że musi ona odejść z radia, bo on czyści je ze "złogów gierkowsko-gomułkowskich" i że "dookoła widzi same stare kobiety" (Targalski zaprzecza by użył takich słów).

Podkreśliłam, że niczego z tej rozmowy nie zmyśliłam. Powiedziałam też, że nie zgadzam się i nie rozumiem zarzutów, które padły, gdy zwalniano mnie z pracy tzn., że nie jestem w stanie sprostać nowym wymaganiom w radiu - dodała Szabłowska. W środę w Sądzie Pracy rozpoczyna się jej proces przeciwko Polskiemu Radiu.

Małgorzata Słomkowska relacjonując spotkanie z RN powiedziała, że zapytano ją, jak wyglądało zwolnienie jej z radia. Powiedziałam, że znalazłam się u pana Targalskiego, który przeprowadził ze mną dość upokarzającą, upadlającą rozmowę. Powiedział mi, że jestem nikim, że jestem zerem, że się do niczego nie nadaję, ale nie poinformował mnie jakie są merytoryczne powody mojego zwolnienia - mówiła Słomkowska. Ona również, podobnie jak Szabłowska, zamierza odwołać się od swojego zwolnienia do sądu.

Zdaniem Joanny Dukaczewskiej, która podpisała zgodę na zwolnienie za porozumieniem stron, za jej zwolnieniem również stały względy pozamerytoryczne. Z panem Targalskim nigdy nie rozmawiałam. Moi bezpośredni przełożeni mówili tylko, że nie udało się mnie wybronić. Przy moim nazwisku nie padało nic merytorycznego. Słyszałam, że ze strony zarządu padały argumenty, iż muszę odejść, bo jestem z ekipy Kwaśniewskiego - powiedziała Dukaczewska relacjonując spotkanie z Radą Nadzorczą.

Szef radiowej "Solidarności" relacjonując spotkanie z RN powiedział, że pytano go m.in. co mu wiadomo na temat "złego zachowania prezesa Targalskiego wobec pracowników". Odpowiedziałem, że gdyby nie plotki, które słyszało się w radiu, trudno sobie wyobrazić, że prezes może tak się odnosić do ludzi - powiedział Pikula.

Moje prywatne zdanie na temat pana Targalskiego jest pozytywne, ponieważ było kilka przypadków, kiedy proponowałem prezesowi rozmowę z osobami wytypowanymi do zwolnienia i raz tylko się na taką rozmowę nie zgodził. Poza tym praktycznie każda z tych rozmów dała efekt pozytywny - racje tych osób zostały uznane i skreślono je z listy zwolnień. Wiem o ok. 10 takich osobach - dodał Pikula.

Z RN spotkał się także rzecznik PR Tadeusz Fredro-Boniecki. Przedstawiłem wymierne efekty działalności prezesa Targalskiego, bo to przecież on oprócz tego, że zajmuje się w radiu tzw. nowymi mediami, odpowiada za kontakty zarządu ze związkami zawodowymi. I to jemu udało się doprowadzić do przeprowadzenia zwolnień grupowych - w większości za porozumieniem stron - powiedział Fredro-Boniecki.

Dodał, że zebrane przez RN podczas przesłuchań opinie były "bardzo różnorodne". M.in. dlatego Rada zdecydowała się na dodatkowe rozmowy z pracownikami i przełożenie decyzji w sprawie przyszłości Targalskiego.

Sam Targalski nie komentował tej sprawy.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)