Nie ma cudzoziemców w zbiorowych mogiłach
Tajlandia, odpowiadając na obawy kilku
państw zachodnich, kategorycznie zaprzeczyła
doniesieniom, według których zabici przez tsunami cudzoziemcy
zostali ostatecznie pochowani w zbiorowych mogiłach lub poddani
kremacji.
Polityką rządu Tajlandii jest niepodejmowanie żadnych działań wobec zwłok obcokrajowców bez uzyskania zgody ich rodzin - powiedział rzecznik rządu w Bangkoku Jakrapob Penkair.
W piątek bilans śmiertelnych ofiar tsunami w Tajlandii lekko wzrósł do 5291 osób, z czego 2510 stanowią cudzoziemcy. Liczba osób zaginionych nieznacznie spadła do 3570, z czego 1143 to obcokrajowcy.
Dzień wcześniej ambasador Szwecji w Tajlandii, a także przedstawiciele Niemiec i Holandii formalnie zażądali od Bangkoku wyjaśnień w kwestii grzebania ofiar kataklizmu w zbiorowych mogiłach. Państwa europejskie chcą wiedzieć, czy znajdują się tam ciała zabitych turystów, a jeśli tak, to czy zostały pochowane definitywnie, czy też w oczekiwaniu na ekshumację w celu identyfikacji.
Na wyspie Phuket, gdzie wykopano jedyną w regionie zbiorową mogiłę, odpowiedzialne osoby powiedziały AFP, że 700-800 pogrzebanych tam osób to Azjaci, z możliwością kilku zwłok cudzoziemców pochowanych "przez pomyłkę".
Do decyzji władz w Bangkoku o grzebaniu zwłok w prowizorycznych zbiorowych mogiłach, w oczekiwaniu na późniejszą identyfikację, nawiązał przebywający z wizytą na wyspie Phuket szef dyplomacji brytyjskiej Jack Straw. Choć może to wydać się makabryczne i trudne do zniesienia dla bliskich ofiar, uważam, że władze podjęły najlepszą w tych okolicznościach decyzję - powiedział.
Według Strawa, tsunami w kilku krajach Oceanu Indyjskiego, głównie w Tajlandii, spowodowało śmierć 49 Brytyjczyków. 391 obywateli brytyjskich uchodzi wciąż za osoby zaginione.