Nie ma ani porsche, ani odszkodowania
Paweł Tokarski od ośmiu miesięcy czeka na wypłatę odszkodowania za kradzież auta. Samochód to luksusowe porsche, było ubezpieczone na 200 tys. zł.
28.11.2009 | aktual.: 30.11.2009 11:06
O takim aucie pan Paweł marzył od dziecka. Na porsche zaciągnął kredyt w banku. Teraz co miesiąc musi płacić ratę w wysokości ponad trzech tysięcy złotych, a nie ma auta.
- Pod koniec lutego skradziono mi je sprzed bloku na Retkini. Wieczorem postawiłem je na parkingu, rano już go nie było. Nie było świadków zdarzenia. Pamiętam, że tej nocy była straszliwa mgła, złodzieje pewnie wykorzystali tę sytuację - opowiada pan Paweł. - Niestety PZU, gdzie auto było ubezpieczone, wciąż nie wypłaciło mi odszkodowania. I nikt nie potrafi mi wyjaśnić, dlaczego.
Sprawą kradzieży porsche zajmowała się łódzka prokuratura i policja. Śledczy chcieli ustalić, czy pan Paweł nie sfingował kradzieży.
- Okazało się, że jestem niewinny, a mimo to wciąż nie dostałem pieniędzy - żali się Paweł Tokarski.
PZU nie chce komentować sprawy. - Zakład ubezpieczeń nie może publicznie udzielać informacji o polisach klientów - tłumaczy Agnieszka Rosa z biura prasowego PZU. - Poszkodowany otrzyma wyjaśnienia bezpośrednio od PZU po zakończeniu procesu likwidacji szkody, który ciągle jeszcze jest w toku. Teraz możemy tylko przeprosić pana Tokarskiego za wydłużające się czynności. Wszystko przez trudny i złożony przypadek, wymagający precyzyjnych ustaleń, na które, ze względu na specyfikę, potrzebujemy więcej czasu.
Polecamy w wydaniu internetowym www.polskatimes.pl/Warszawa: Przedsiębiorcy z pieniędzmi wracają do łódzkiej strefy ekonomicznej