Nie jesteś chrześcijaninem? Błąd, to chrześcijanie są najlepszymi Polakami
Ostatnie dni obfitowały w wydarzenia ekscytujące. Polscy siatkarze pokonali w porywającym stylu Serbię. Jarosław Kaczyński wytropił sędziów nienawidzących Polskę i Polaków. W Gdyni pokazali "Kler". Wreszcie abp Stanisław Gądecki ogłosił, kto jest najlepszym obywatelem Rzeczpospolitej.
24.09.2018 | aktual.: 24.09.2018 13:25
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Kler – to słowo w Polsce jest bodaj najczęściej powtarzanym w ostatnich dniach. Dlatego, jakby wiedziony nakazem chwili – po tygodniach milczenia w sprawach ważnych dla państwa - głos zabrał metropolita poznański abp. Stanisław Gadecki.
Arcybiskup mówi, kto jest najlepszym obywatelem RP
Jeśli sądzicie, że hierarcha nawiązał w swojej wypowiedzi do filmu "Kler" Wojtka Smarzowskiego, ukazującego polskich księży w nie najlepszym świetle, mylicie się. Tego nie zrobił i zapewne nie zrobi w dającej się przewidzieć przyszłości. Arcybiskup - za pośrednictwem KAI - podzielił się swoimi spostrzeżeniami na temat tego, kto jest jego zdaniem najlepszym obywatelem. Ale oddaję już głos przedstawicielowi kleru.
- Kto jest wolny jako chrześcijanin i nie poddaje się tym dążeniom przyziemnym tego świata, ten jest automatycznie najlepszym obywatelem Rzeczpospolitej – stwierdził abp Gądecki.
Jak widać pola do polemizowania z tą tezą duchowny nie pozostawił zbyt wiele. Po prawdzie, to w ogóle nie zostawił. Bo odczytując ją literalnie, to choćbyś się kochany ateisto, świadku Jehowy, żydzie czy muzułmaninie starał ze wszystkich sił, to chrześcijanin i tak będzie lepszym Polakiem od ciebie.
Jakieś światełko w tunelu? Niewielkie, a wcale nie jestem pewien czy to światełko, to przypadkiem nie światła nadjeżdżającej lokomotywy.
Skąd ta mowa o światełku? Abp Gądecki powiedział też, że: "Być człowiekiem wolnym w wolnym państwie to znaczy być człowiekiem, który nie poddaje się złu. Co jest niezwykle trudne, dlatego, że dźwigamy w sobie dziedzictwo grzechu pierworodnego, czyli skłonność zarówno do dobra jak i zła. Często ta skłonność do zła bierze górę, a każdy kto się poddaje złu jest niewolnikiem zła, jak mówi św. Paweł".
Prezes PiS czyta filozofów
I w tym momencie możemy płynnie przejść do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Znacie słowo "ojkofobia"? Przepraszam, jeśli nie doceniam waszej wiedzy, wszak nie każdy czyta na śniadanie dzieła filozofów. A prezes PiS czyta i słowa ojkofobia użył w odniesieniu do polskich sędziów. A nie były to słowa przyjemne. Dlaczego, najlepiej wyjaśni sam Jarosław Kaczyński.
- Szczególnym rysem sytuacji na ziemi warmińsko-mazurskiej są pojawiające się roszczenia ze strony dawnych właścicieli, i są sądy, które nie stają po stronie Polaków, tylko po stronie tych, którzy Polakami nie są. W każdym razie w pewnym momencie z tej polskości zrezygnowali – mówił Kaczyński w Olsztynie. – Ojkofobia, czyli niechęć czy nawet nienawiść do własnej ojczyzny i narodu, to jedna z chorób, która dotknęła część sędziów i która prowadzi do nieszczęść.
Jak widać słowa abpa Gądeckiego można by w tej sytuacji interpretować dwojako – w zależności od punktu wiedzenia – albo złu poddał się prezes PiS potępiając i krzywdząc tym samym, Bogu ducha winnych sędziów (ich "przewiną" było to, że stosowali obowiązujące prawo), albo złu poddali się sędziowie. Powinni nie patrzeć na przepisy, a orzekać po myśli Polaków, tym bardziej jeśli ci Polacy byli chrześcijanami. To jednak materiał na szerszą rozprawę filozoficzną, a nie na komentarz.
Przy okazji wystąpienia w Olsztynie jedno tylko oddam Jarosławowi Kaczyńskiemu. W swoim wskazywaniu wrogów narodu jest coraz bardziej precyzyjny. To już nie ogólne słowa, że ktoś stoi "tam gdzie stało ZOMO" albo mówienie, że kto nie z PiS ten jest zdrajcą. To było już pokazywanie palcem konkretnej grupy rodaków, gorszych od innych. Niegodnych. Brawo prezesie, czytasz filozofów i robisz postępy. Tak trzymać. Nie polecam tylko wystąpień Heideggera z lat 30-tych.
Zacisnę zęby i będę dalej kibicował naszym
Na koniec wrócę do tego, od czego zacząłem. Od ekscytującego meczu Polska-Serbia. Zanim nie przeczytałem słów abp Gadeckiego, cieszyłem się jak dziecko z wygranej naszych.
Teraz zastanawiam się, czy jako gorszy obywatel miałem do tego prawo. Czuję się jak pod-Polak, że wyrzucałem ręce w górę po każdej udanej akcji. Mój entuzjazm dla zwycięstwa reprezentacji mojej Ojczyzny i tak był mniej wart niż radość pierwszego z brzegu chrześcijanina. Muszę się bardziej postarać.