"Nie dajmy nikomu wygrać w I turze"
Niezależny kandydat na prezydenta Andrzej Olechowski powiedział w czwartek, że gdy zostanie prezydentem nie zapomni o realizacji swoich obietnic wyborczych, czyli m.in. o działaniach na rzecz rozwoju gospodarczego i równości praw kobiet. Olechowski zaapelował również, by nie dać nikomu wygrać w I turze.
17.06.2010 | aktual.: 17.06.2010 17:13
- Obiecuję, że nie zapomnę o sprawach, które podnieśliśmy w tej kampanii, czyli o warunkach gospodarczych, które pozwalają ludziom się bogacić oraz o kobietach, w stosunku do których popełniamy grzech protekcjonalności, a którym trzeba stworzyć warunki uczestnictwa w głównym nurcie rozwoju - powiedział Olechowski na konwencji wyborczej w Warszawie.
Jego zdaniem, szybki rozwój gospodarczy to warunek godnego i bezpiecznego życia Polaków.
Zaapelował, by nie dać nikomu wygrać w I turze. - Nie dajmy tak dużego mandatu zaufania, który pozwoli czuć się tak pewnie w siodle, że wszystko, co chce, nawet, jeśli jest sprzeczne z tym, co kiedyś obiecywał, przeprowadzi w kraju - powiedział. Dodał, że właśnie taki scenariusz nam grozi.
Żartował, że podczas tej kampanii wyborczej podejmowane były strategiczne dla Polski sprawy, czyli to, czy Jarosław Kaczyński się zmienił oraz jaki jest stosunek Bronisława Komorowskiego do prywatyzacji.
Zdaniem Olechowskiego, jeśli Polacy wybiorą na prezydenta kandydata PO lub PiS, to szybko się rozczarują i nie będzie to z korzyścią dla nich.
Dlatego - jak mówił - bardzo ważne jest, by w I turze pokazać, że Polakom zależy na sprawach gospodarczych. Podkreślił, że liczy w tym na pomoc wyborców. - Pomóżcie mi. Pomóżmy sobie - wzywał.
Olechowski powołując się na opinie ekonomistów ocenił, że druga dekada XXI wieku może być dla Polski okresem szybkiego rozwoju. Jego zdaniem sprzyja temu sytuacja demograficzna - znaczna liczba młodych ludzi.
- Od 2020 roku polskie społeczeństwo zacznie się gwałtownie starzeć. W 2050 r., jeśli wierzyć ONZ, będziemy 9. najstarszym społeczeństwem na świecie. W tej sprzyjającej sytuacji wydaje się, że zadanie, które stoi przed nami, jest bardzo jasne - wykorzystać te 10 lat i wzbogacić się na maksa. Powiecie państwo, że może są jakieś inne ważne sprawy do załatwienia. Moim zdaniem nie ma innych ważniejszych - podkreślił.
Jak powiedział, problemem Polski - obok rosnącego bezrobocia - jest brak solidnych finansów. - Polskie rodziny są niesłychanie kruche. Widzieliśmy to w czasie powodzi. W oka mgnieniu ludzie tracili wszystko co mieli. Polski budżet jest dzisiaj bardzo skromniutki - niewiele powyżej 1 tys. zł na osobę w gospodarstwie domowym. A niezamożni obywatele to słaby kraj - mówił Olechowski.
Jego zdaniem wzrost PKB poniżej 3% nie jest rozwojem gospodarczym. "Powyżej 3% dopiero czuć, słychać i widać, że rośnie. A jak jest 6%-7%, to nawet taksówkarze przestają narzekać - stwierdził.
Jak ocenił, aby rozpędzić gospodarkę, niezbędne jest współdziałanie polityków. - Wymagana jest współpraca prezydenta z rządem, rządu z przedsiębiorcami, rządu i przedsiębiorców ze związkowcami. Jeśli zostanę prezydentem, to byłoby moje pierwsze zadanie. Podjąłbym rzetelną współpracę z rządem, przedsiębiorcami i związkami zawodowymi na rzecz przyspieszenia wzrostu gospodarczego - zapewnił. Dodał, że wzrost PKB nie będzie wyższy, jeśli w Polsce nie będzie rozwijać się szybko przedsiębiorczość. - Coraz więcej Polaków mówi, że po zakończeniu studiów chciałoby założyć firmę. 20 lat temu chcieli pracować w dużej państwowej instytucji, później chcieli pracować w dużej prywatnej korporacji. Jeśli zostanę prezydentem, będę patronem przedsiębiorczości w Polsce. Będę promował tę postawę, będę promował przedsiębiorczość i będę ją chronił przed absurdami legislacyjnymi - zapowiedział Olechowski.
Jak podkreślił, wykorzysta również swoje doświadczenie i bogate kontakty na świecie po to, żeby przyciągać do Polski nowe inwestycje. - Chciałbym móc powiedzieć, że byłem jednym z tych, którzy sprawili, że dekada 2010-2020 była złotą dekadą Polski - podkreślił.
Olechowski uważa, że znaczenie Polski na świecie w przyszłości będzie zależało od jej siły gospodarczej. - Nic nie da prężenie muskułów, nic nie da strojenie min. Wystarczy spojrzeć w lustro, żeby zobaczyć, ile jest się wartym. Nie możemy być państwem bardziej cenionym i mocniejszym w NATO tak długo, jak nie mamy bardziej wartościowej armii. Dzielni żołnierze na nowoczesnym polu walki nie wystarczą. Muszą też mieć dobry sprzęt - zaznaczył.
Powiedział też, że pozycja Polski w UE będzie zależała od tego, czy będziemy w stanie uczestniczyć "w ambitnych przedsięwzięciach, które chcieliby podjąć Europejczycy". - A te wszystkie ambitne przedsięwzięcia kosztują - podsumował.
Olechowski był na spotkaniu pytany o rolę kobiet w Polsce. - Jeśli mamy wykorzystać te 10 lat i mamy z tego uczynić złotą dekadę, musimy dopuścić nasze kobiety do działalności gospodarczej, do karier zawodowych, włączyć je do wysiłku na rzecz poprawy sytuacji materialnej Polski - powiedział.
Zaznaczył, że w wielu sektorach gospodarki na wysokich stanowiskach nie ma kobiet. Jego zdaniem powodem tej sytuacji jest m.in. to, że tylko 40% czterolatków w Polsce uczęszcza do przedszkola, ale dla pozostałych nie ma w nich miejsca.
Zaznaczył też, że jeśli zostanie prezydentem, to w pierwszą zagraniczną podróż uda się do Brukseli. - Nasza przyszłość zależy od przyszłości Unii Europejskiej. Tu nie ma żadnych wątpliwości - powiedział.
Przed przemówieniem Olechowskiego głos zabrał szef Stronnictwa Demokratycznego Paweł Piskorski. Powiedział, że należy do grona ludzi, którzy są zdumieni tym, iż na kilka chwil przez zakończeniem kampanii kandydaci na prezydenta mówią o głupotach.
Nawiązał do wypowiedzi kandydata PO Bronisława Komorowskiego, który po śmierci polskiego żołnierza w Afganistanie mówił o konieczności wycofania polskiego kontyngentu z udział w misji NATO. Zdaniem Piskorskiego, w ten sposób igra się życiem polskich żołnierzy. Pytał, jak można być tak nieodpowiedzialnym. Dziwił się również, jak można mówić, że prywatyzacja jest niedobrą rzeczą.
Podkreślił, że jedyną osobą, która temu się przeciwstawia, mówi o konkretach jest Olechowski. - Dlatego gromadzimy się tutaj, by na chwilę przez końcem kampanii powiedzieć: my mamy kandydata, który jest w stanie nie tylko nie dostarczać dodatkowych problemów Polsce (...), ale jest w stanie najlepiej wypełniać swoje obowiązki, chociażby dlatego, że wszyscy pozostali boją się panicznie jakiejkolwiek dyskusji o gospodarce - powiedział.
Według niego, Polacy zasługują na prezydenta nowoczesnego, kompetentnego, który nie będzie przynosił wstydu w Polsce i za granicą, będzie w stanie zmieniać Polskę w zakresie gospodarki. Taką osobą - zdaniem Piskorskiego - jest właśnie Olechowski.