Polska"Nie chcielibyście mieć takiego znajomego jak Tusk"

"Nie chcielibyście mieć takiego znajomego jak Tusk"

- Donald Tusk ma takie podejście do ludzi, że na pewno nie chciałaby pani mieć kogoś takiego wśród znajomych. Traktuje ludzi obcesowo, instrumentalnie - mówił Monice Olejnik w programie "Gość Radia Zet" Andrzej Olechowski.

22.12.2009 | aktual.: 23.12.2009 09:00

: A gościem Radia ZET jest Andrzej Olechowski, witam Monika Olejnik, dzień dobry. : Dzień dobry. : Kandydat z Krakowskiego Przedmieścia, kandydat niezależny, kandydat, który lubi śnieg, puszysty. : Krakowskie Przedmieście, ja się tam wychowałem po prostu. : Dlatego pan postanowił... : Nie, to miejsce dlatego, że to był pierwszy w życiu mój styk ze sprawami publicznymi. W 1956 r. tam studenci i pracownicy ASP, którzy mieli kiermasz, żeby zbierać pieniądze dla powstańców węgierskich, ja zostałem wydelegowany z domu żeby, zanieść jakiś grosik i się tam kręciłem. : I stąd takie wspomnienie. : Takie ma człowiek wspomnienia jak życie. : Ale jak pan poprzednio kandydował, to nie pamiętam, żeby pan kandydował z ulicy, tylko to było w jakimś miejscu. : Nie, z Sheratona. : Proszę? : Z Sheratona, tak, tak. : No tak, z miejsca zamkniętego, złośliwcy mówią, że po prostu nie ma pan pieniędzy i dlatego pan postanowił stanąć na Krakowskim. : Złośliwcom powiemy, że za wynajętą salę tak czy owak zapłaciłem, ale w ostatniej
chwili żeśmy doszli do wniosku z moimi współpracownikami, że dziennikarze, a w końcu trzeba dbać o nich, woleć będą jakiś żywszy obrazek niż po prostu goła sala. : Tak, w śniegu pan wyglądał nieźle. : Malowniczo. : Bardzo malowniczo. : Na szczęście się czapa nie rozłożyła. : Czy zabił pan kiedyś karpia? : Czy co zrobiłem, dałem karpia? : Nie, czy zabił, zabił. : Zabił! Czy ja jestem w zoo? Nie. : Nie, czy zabił pan karpia. : Raz w życiu, tak. : Zbliżają się święta, więc stąd moje pytanie. : Zabiłem, zabiłem, tak. : I co, jakie miał pan uczucia potem. : Straszne i muszę pani powiedzieć, że pies, który mi towarzyszył przy tej czynności wyraźnie był tak nieswój, że musieliśmy w końcu oboje, bo to suka była, wyjść na podwórko i tam troszkę ochłonąć. Raz w życiu spróbowałem to zrobić, więcej się nie da. : Czy potrafi pan zrobić jakąś potrawę wigilijną? : Nie, na wigilię jest jajecznica? : Nie. : Jeśli nie ma jajecznicy, to nie potrafię. : Żadnego karpia, nic, w galarecie, ciasta. : Nie, nie. : Od kuchni pan z
daleka jest. : Bardzo nawet. : W kuchni żona. : Matka wcześniej, potem żona, a teraz też obaj synowie, niech pani sobie wyobrazi. : To synowie są za parytetami, rozumiem, tak? : Bardzo, synowie są za dobrą kuchnią przede wszystkim. : A prasuje pan koszule sam? : Ja jestem człowiekiem zaufania, ja wierzę żonie, że dobrze zrobi, oni nie wierzą. : Ja wiem, prasuje pan koszule sam. : Nie, ale umiem. : Umie pan, ale prasuje żona. : Tak. : Andrzej Olechowski jest gościem Radia ZET – kogo pan chce zabić w tych wyborach prezydenckich. : Nikogo nie chcę zabić. Nie, to w ogóle, czy ja wyglądam na mordercę? W żadnym wypadku. : Na Kilera nie, nie wygląda pan. : Bez przesady, nie, nie takie są też moje instynkty. : Stefan Niesiołowski mówi, wicemarszałek sejmu, polityk Platformy Obywatelskiej powiedział, że Lech Kaczyński powinien panu podziękować, bo pan działa destrukcyjnie, osłabiając Donalda Tuska w ten sposób. : Pan marszałek Niesiołowski czasem mówi byle co, więc zostawmy. Ja chcę pokazać, że zdeterminowany
obywatel może mieć wpływ na politykę. : Yhm, ale uważa pan, że Polska pod rządami Lecha Kaczyńskiego idzie w złym kierunku? : Uważam, że to jest prezydentura, nie tylko uważam, widzę... : Pod głową państwa. : To jest prezydentura, która jest powszechnie krytykowana. Polakom ta prezydentura się nie podoba, mnie się też nie podoba. : Bo? : Nie uważam, żeby była na dobrym poziomie. Ponieważ jest to prezydentura partyjna, której brakuje kompetencji w podstawowych sprawach, najważniejszych sprawach, czyli w gospodarce i w sprawach międzynarodowych. Prezydent nie zna świata, prezydent ma swoje wyobrażenia co do świata, ale świata nigdy nie poznał. Jest to prezydentura zamknięta, tylko otwarta dla ludzi własnego obozu. Tam nie ma osób o innych poglądach, nie ma doradców, którzy by mogli powiedzieć, że świat wygląda inaczej. I w związku z tym to jest prezydentura nieskuteczna. Ona nie inspiruje Polaków, nie pokazuje nowych jakiś kierunków, nie ambicjonuje nas, jest stracona. : A prezydentura Aleksandra
Kwaśniewskiego też była partyjna. : Pierwsza, druga nie, druga już była niezależna. : No, niezależna, ale też gdyby nie struktury Sojuszu Lewicy Demokratycznej jednak potrzebne są... : Żeby wygrać. : Żeby wygrać. : Nie ma wątpliwości, że są potrzebne struktury. Wie pani, ja stoję naprzeciw takich wielkich dwóch machin wyborczych, a nawet trzech, bo przecież SLD to też nietrywialna partia, więc to nikt nie powiedział, że to jest łatwe zadanie, ale ja mam dwa metry wzrostu to dlaczego mam się podejmować łatwych zadań. : I myśli pan, że ze strukturą Stronnictwa Demokratycznego da pan sobie radę, tak? Czy pan się odcina od Stronnictwa Demokratycznego? : Nie, w żadnym wypadku. Stronnictwo Demokratyczne jest dzisiaj rzeczywiście strukturą, która dopiero wypełnia się treścią. Ja mam również nadzieję, że w czasie tego... : Już mnie pan rozśmieszył, bo ono się wypełnia treścią od dawien dawna, treść już posiada, posiada treść, tą treścią są te budynki. : Dobrze, wypełnia się w tej chwili ludźmi, którzy mają podobny
cel, jak animatorzy tego odnowienia Stronnictwa Demokratycznego, a mianowicie stworzenie solidnej partii klasy średniej. Tam nie ma ambicji na to, żeby zrobić rewolucję w Polsce, albo zrobić blok, obóz na 55%, nie, nie, to ma być solidna partia klasy średniej. : Kto pana namawiał, Włodzimierz Cimoszewicz namawiał pana, żeby pan kandydował? : Nie, nikt mnie nie namawiał, bo też nie w takim celu szedłem, raczej w tych, te rozmowy, które przeprowadziłem z prezydentem Wałęsą, z prezydentem Kwaśniewskim i z premierem Cimoszewiczem, to były, żeby poznać ich zdanie. Nie były mobilizacyjne, ani ja też jeszcze nie prosiłem o poparcie, na to przyjdzie czas. : A oni powiedzieli, że tak, że tak, że to jest dobry pomysł, żeby pan kandydował? : Nie powiedzieli, nie zniechęcali mnie, może premier Cimoszewicz tak, trochę. : Bo on sam zrezygnował dlatego, że nie ma jakiejś siły, zaplecza. : Nie, on nie ma, on – zresztą on będzie mówił i mówi sam za siebie, podał te wszystkie argumenty, on uważa, że nie chce w tych wyborach
stanąć. : A czy może dojść do takiej sytuacji, że będzie pan rezygnował na czyjąś korzyść? : Wie pani, to jest takie głupie, bo to oczywiście, jak się zaczęło... : Jak się startuje, to od razu... : ...to się nie mówi tak, ale ja jestem człowiekiem racjonalnym i oczywiście, że gdyby była, ja – takim progiem dla mnie jest nie robić bałaganu, czyli nie uczestniczyć w szumie. Gdyby się okazało, że ja nie byłem w stanie w żaden sposób trafić do obywateli ze swoim przekazem, no to bez sensu, bez sensu przeszkadzać. : A Donald Tusk jakim byłby prezydentem? : Obawiam się, że takim samym, jak w wielu aspektach takim samym, jak Lech Kaczyński. : Czyli? : Czyli też zamkniętym dla innych środowisk, też po prostu, świadomym swoich długów, bardzo mocno świadomym swoich korzeni. To jest człowiek, który stworzył Platformę Obywatelską, który jest już bardzo uformowany i nie bardzo widzę, w jaki sposób miałby się od tego oderwać. Jestem również – no tak, jak chyba większość przewiduję, że Platforma wygra wybory parlamentarne,
więc byłby prezydent Tusk wtedy partnerem rządu Platformy Obywatelskiej, a jak pani widzi każdemu, obojętnie jakiej byłby, co by nie mówił wcześniej, każdemu, komu się da monopol władzy to, to jest bardzo niebezpieczna sytuacja, widzieliśmy to choćby przy okazji komisji hazardowej, jak były, jak nieprzemyślane i takie instynktownie aroganckie potrafią być posunięcia ludzi, którzy mają przekonanie o tym, że mogą dużo. : Chce się panu kandydować? : Czy mnie się chce? : Ma pan taką determinację. : My sami rozmawiamy teraz, czy nie? : Nie, słuchają nas internauci. : Dobra. To odpowiedź, bo jakbyśmy sami rozmawiali to bym użył bardziej soczystych słów, a tak odpowiem w sposób bardziej politycznie poprawny – bardzo mi się chce, szczerze, strasznie mnie irytuje ta monopolizacja sceny politycznej, polityki w Polsce przez zawodowych polityków. Okropnie po prostu, aż mnie podnosi na krześle, jak słyszę wypowiedzi, oczywiście one dzisiaj wyglądają bardzo sensownie, kiedy się mówi – nie, nie, kampania się rozegra między
przedstawicielami dwóch partii i cześć, do widzenia. Ja wiem, że we współczesnych demokracjach partie są silne, partie mają rację, ale też obserwuję, że we współczesnych demokracjach systemy dwupartyjne nikną, wprost przeciwnie nie utrwalają się. : No dobrze, ale w poprzednich wyborach też się rozegrało, przepraszam, między tymi dwiema siłami, między PiS a PO. : Tak i w poprzednich jeszcze też się rozegrały między dwiema, choć akurat to nie było o tych dwóch, co media wtedy przewidywały, bo miały być między Kwaśniewskim a Krzaklewskim : Między Krzaklewskim, a było między panem właściwie, byłaby druga tura, gdyby doszło. : Tak, co dla bardzo wielu dziennikarzy było zaskoczeniem do ostatniego wyniku. Wcześniej to było dwóch, oczywiście, ale to pani mówi o samych wyborach, ja mówię o szerszym układzie, o szerszym układzie politycznym, że duże partie usiłują naprawdę wszystko wypchnąć, co się rusza politycznie i gdyby pani, zresztą pani zna nastroje wyborców, bo dostaje pani od nich sygnały, ale dla mnie
rzeczywiście było to dużą taką rewelacją, jak ja objechałem tych ponad 20 miejscowości, to fakt, że jest taki dystans i rozczarowanie polityką, taka obojętność. To bardzo na to też zwraca uwagę prezydent Wałęsa, on też to zauważył na iluś spotkaniach, on jeszcze w dodatku ma emocjonalne związki z ludźmi, ja jestem człowiekiem argumentów raczej niż emocji, ale obaj żeśmy to zauważyli. No to jak ja piszę w swoim oświadczeniu polityka bez ludzi to jest absurd. Polityka bez ludzi to jest klęska demokracji. Więc tacy ludzie jak ja, którym się chce, to niech coś zrobią w tej sprawie. : A kto byłby szefem pana kancelarii? : W mojej kancelarii? : No tak, jak pan zostanie prezydentem. : Wie pani, ja pozostaję człowiekiem starego sznytu, ja uważam, że w Polsce jest dwóch idealnych urzędników, obu pani ich zna. Jeden to jest Jurek, Jerzy Koźmiński, a drugi to jest Jerzy Miller, czyli każdy człowiek przy zdrowych zmysłach, swoje pierwsze kroki kieruje do nich i pyta, czy któryś z nich, czy by zostali współpracownikami
prezydenta. Obojętnie czy ich lubi, czy nie lubi, po prostu to są ludzie, którzy pokazali, że są wybitnymi profesjonalistami. Dopiero, jak odpowiedzą "nie" to wtedy można się zastanawiać nad kimś innym. : A czy konstytucja według pana jest dobra, czy to, co mówi Donald Tusk, teraz się już wycofał, bo zgromadzenie narodowe miało wybierać prezydenta, prezydent miał mniejsze mieć możliwości działania, z kolei projekt PiS jest taki, żeby wzmocnić rolę prezydenta. : To też taki przykład był działania, moim zdaniem, aroganckiego, że zostawcie, co się będziecie przejmować wyborem prezydenta, my za was wybierzemy. No, przecież to są najpopularniejsze wybory w Polsce, jedyne wybory w zasadzie, które ludzi jakoś emocjonują. Pozostałe, no bo jak się tam na listę partyjną, czy coś, no dobrze. Ja trochę nie rozpatruję w kategoriach czy konstytucja jest dobra, czy zła, tak jak nie rozpatruję, choć miałbym tu duże zastrzeżenia, czy dziesięć przykazań jest sensownie ułożonych, czy nie sensownie, uważam, że my musimy się
nauczyć żyć w pewnych ramach, bo konstytucje sprawdzają się w długim okresie. Czy one zapewniły bezpieczeństwo? Pewnie, że ona nie jest efektywna, ale boję się bardzo otwierać debatę konstytucyjną. : Czyli nie ruszałby pan tego? : Absolutnie, bo wie pani, poza tym żartem, że jak się otwiera okno, to zawsze jakieś muchy wpadną, czego się boję, bo wtedy kompromisy następują jeszcze tak jak u nas, w ostatniej chwili, gdzieś o 3.00 w nocy coś ktoś wpisał i później będziemy z tym żyć. Zostawić, ja bym tej konstytucji kolejnych 10 lat nie otwierał. : A jak pan ocenia orzeczenie Trybunału, wedle którego ocenę z religii należy wpisywać do średniej. : Nie kwestionuję orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego. Pamiętam dobrze dyskusję oczywiście o wprowadzeniu religii do szkoły, rozumiem, że w przypadku religii to nie chodzi o to, czy ktoś jest człowiekiem wierzącym czy nie jest wierzącym, tylko chodzi o pewną pilność w uczęszczaniu na zajęcia i zachowanie tam i ta średnia wchodzi. Jest dla mnie dziwne, że to jest w
średniej. Ja rozumiem, że Trybunał stwierdził, że w tym nie ma formalnie nic nie ok, ale to nie jest przedmiot, z którego stopnie mają świadczyć o dojrzałości ucznia. : A czy popiera pan walkę parlamentu w sprawie krzyży, naszego parlamentu? : Powiem dlaczego się waham. Ponieważ jestem akurat w trakcie dopiero studiowania jakiś dokumentów, ja chcę do końca zrozumieć, co się tam stało w tym Strasburgu. Ja rozumiałem, że w Strasburgu został wydany wyrok, którego sens polega na tym, że nie można przyjmować ustaw, które nakazują wieszanie krzyży i z tym ja się absolutnie zgadzam. Nie może być tak, że ja nakazuję wieszanie krzyży w przestrzeni publicznej. : Nie, to nie chodziło o ustawę, nie, nie. : Moim zdaniem w Strasburgu o to chodziło. : Nie, nie ustawę, chodziło o to, że matka złożyła skargę uważając, że jej dziecko nie ma prawa do swobodnego wychowania w związku z tym, że wisi krzyż, no to jest tak. : Nie, nie, uważam, że przestrzeń publiczna jest przestrzenią, która jest własnością wszystkich obywateli, w
związku z tym musimy szanować również zdanie jednostek, no bo mają takie same prawa, jak pozostali i jak zbiór tych pozostałych. I tu jeśli mniejszość nie uszanuje zdania większości, to musimy coś z tym poradzić, musimy przeważnie się skłaniać ku zdaniu mniejszości. : Czyli jakiemu? : Moim zdaniem tam, gdzie krzyż jest kwestionowany, tam musimy się zastanowić czy jest kwestionowany słusznie, ale ja nie widzę tu ogólnej reguły. Ogólna reguła w Polsce jest taka, że jest przyzwolenie i zachęta do tego, żeby krzyże były w różnych, w różnych częściach przestrzeni publicznej. : No to dobrze, czy źle. : I mnie się to podoba, mnie się to podoba. : Czyli jak nocą wieszają krzyż w sejmie to panu się podoba, bo nie mają na tyle odwagi, żeby w dzień, bo w dzień może ktoś by zaprotestował. : No tak, ale to pamiętamy, że tak zawisł... : Kilka lat temu. : Ale od tego czasu on nie wzbudza żadnych kontrowersji, więc po co to podnosić. : Więc niech sobie... : Wie pani, krzyż jest moim znakiem, więc dla mnie krzyż jest rzeczą
i sympatyczną i rzeczą, która w moim odczuciu zbliża mnie do błogosławieństwa bożego, ja chcę mieć w razie czego krzyż, ale jeśli komuś przeszkadza, ja mogę ten krzyż mieć w sercu, mogę ten krzyż mieć przy sobie, mogę ten krzyż, na pewno mogę go mieć w domu. : Czy premier Donald Tusk wykańcza ludzi? : Na pewno ma podejście do ludzi takie, którego może nie chciałaby pani mieć wśród znajomych, nie, sądząc, obserwując z tych jego działań publicznych, prawda, dość takie obcesowe, instrumentalne – byśmy powiedzieli. Jest takie wrażenie, że do ludzi się nie przywiązuje. Jest w ogóle taki wątek dyskusji, który zauważyłem, a mianowicie, to premier podkreśla, jego współpracownicy ci młodsi zwłaszcza, że w polityce nie ma przyjaźni. Ja rozumiałem zawsze, że tu chodzi o taką szlachetną zasadę, że polityk jest lojalny wyłącznie wobec państwa, wobec interesu publicznego, a nie wobec ludzi. Ale zauważyłem wiele konfliktów, gdzie chodziło o to, nie chodziło o interes państwa, ale o interes osoby, że polityk jest porzucany,
ponieważ jest mi już niepotrzebny. To to mi się nie podoba. : A czy myśli pan, że pana atutem jest wzrost, jak pan stanie – nie wiem – do walki z Donaldem Tuskiem, czy z Lechem Kaczyńskim to już z góry patrząc... : Wie pani, każdy ma swoje przeżycia, to zależy czy pomieszczenie jest niskie, czy wysokie. W wysokim, na przykład łatwiej by mi było operować klamkami w pałacu prezydenckim, jak pani zauważyła, nie musiałbym do tego oficerów używać. : Albo stawać na palcach. : No, to tam czasem się nie da nawet dosięgnąć na palcach. : Nie, tam są strasznie wysokie. : Z tym bym sobie dał radę, ale oczywiście są sytuacje, w których wzrost przeszkadza, więc.. : Dziękuję bardzo, gościem Radia ZET był Andrzej Olechowski. : Ja również. : kandydat na prezydenta, dziękuje Monika Olejnik.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)