Nie chciał wyjść z kanału, negocjacje trwały godzinami
Powodzeniem zakończyły się 7,5-godzinne
negocjacje z 30-letnim mieszkańcem Grudziądza, który nie chciał wyjść z wydrążonego przez siebie w tunelu, wiodącym z garażowego kanału w głąb ziemi.
Mężczyzna wszedł do tunelu po awanturze z bratem. Nie powiodły się próby nakłonienia go do wyjścia przez rodzinę i miejscowych policjantów, a gdy chciano do niego dotrzeć przesuwał się w głąb tunelu i zakopywał się. Możliwy był z nim tylko kontakt słowny - poinformowała Katarzyna Witkowska z kujawsko-pomorskiej policji.
Długo nie udawało się przekonać 30-latka również negocjatorom z komendy wojewódzkiej policji. Sprawa ruszyła do przodu, gdy strażacy wycięli otwór w betonowej posadzce garażu i możliwy stał się kontakt wzrokowy z desperatem. Ostatecznie do wyjścia nakłonił go kolega, wcześniej odpowiednio poinstruowany przez policyjnych negocjatorów.
Mężczyzna, po wyjściu z kanału, został przewieziony do szpitala, gdzie poddawano go obserwacji.