Nie było gry teczkami w lustracji Kwaśniewskiego
Nie było gry teczkami w związku z przekazywaniem przez Urząd Ochrony Państwa dokumentów lustracji Aleksandra Kwaśniewskiego przed wyborami prezydenckimi latem 2000 r. - uznała prokuratura i umorzyła tajne śledztwo przeciwko byłemu szefowi archiwów UOP, Antoniemu Zielińskiemu.
11.01.2005 | aktual.: 17.01.2005 18:51
W 2002 r. Prokuratura Okręgowa w Warszawie w tajnym śledztwie postawiła Zielińskiemu oraz jego zastępcy zarzut przekroczenia uprawnień w związku z trybem i sposobem przekazywania Sądowi Lustracyjnemu i Rzecznikowi Interesu Publicznego dokumentów niezbędnych do lustracji Kwaśniewskiego. Opozycja uważała, że zarzuty mają charakter polityczny.
We wtorek dziennikarz PAP dowiedział się w prokuraturze, że śledztwo umorzono już jakiś czas temu, wobec "braku ustawowych znamion przestępstwa". Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego nie wniosła zażalenia, w związku z czym umorzenie jest już prawomocne.
W sierpniu 2000 r. Sąd Lustracyjny - badając z urzędu oświadczenia lustracyjne kandydatów na prezydenta Polski - orzekł, że Kwaśniewski złożył prawdziwe oświadczenie o tym, że nie był agentem SB. Sąd przyznał, że nie da się zweryfikować zapisów w archiwach SB na temat Kwaśniewskiego, ale zgromadzony materiał sąd uznał za wystarczający do stwierdzenia prawdziwości oświadczenia.
"Nie możecie czuć się spokojnie"
Obóz Kwaśniewskiego zarzucał wtedy UOP, kierowanemu przez Zbigniewa Nowka, że przesłał sądowi materiały nie wiążące się z lustracją i że dodatkowe akta wysyłał sądowi "w ostatniej chwili". Po wyroku sam Kwaśniewski oświadczył, że ci, którzy manipulowali materiałami i terminami nadsyłania dokumentów, "nie mogą czuć się spokojnie", co zostało krytycznie przyjęte przez część prasy i polityków AWS i UW.
Wkrótce potem szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Marek Siwiec powiedział, że Kwaśniewski stracił do UOP zaufanie. UOP nie złamał prawa - replikował koordynator służb specjalnych Janusz Pałubicki. Podkreślał, że UOP przesyła RIP materiały o kimś wtedy, gdy je skompletuje; że UOP przesłał sądowi to, co ten sam wybrał ze spisu materiałów UOP na temat Kwaśniewskiego; że UOP mógł sądzić, iż ostatni przesłany dokument może być istotny.
We wrześniu 2000 r. sejmowa Komisja ds. Służb Specjalnych uznała, że UOP nie złamał prawa w tej sprawie, ale dopuścił się czterech uchybień. Były to: stwierdzenie Nowka, że Kwaśniewski był zarejestrowany jako agent; nieprzesłanie Rzecznikowi materiałów Kwaśniewskiego; odtajnienie przez UOP dokumentów, które mogły uczynić z niego osobę pokrzywdzoną w myśl ustawy o IPN (czyli uprawnioną do wglądu w swoją "teczkę" osobę inwigilowaną w PRL), a których odtajnienie mogło naruszyć dobra osobiste prezydenta i osób trzecich; niepoinformowanie o sprawie Pałubickiego i premiera Jerzego Buzka.
Siemiątkowski zawiadomił prokuraturę
Doniesienie do prokuratury w sprawie szefów archiwów UOP złożył Zbigniew Siemiątkowski, co - jak mówił - nakazały mu informacje uzyskane w czasie, gdy - po wyborach parlamentarnych i zmianie rządu pod koniec 2001 r. - pełnił obowiązki szefa UOP. Wcześniej przewodniczył on Komisji ds. Służb Specjalnych, która stwierdziła uchybienia, ale nie złamanie prawa.
Wobec Zielińskiego wszczęto - już po wyborach parlamentarnych 2001 r. - postępowanie dyscyplinarne w UOP. Wkrótce potem odszedł on z Urzędu i obecnie pracuje w biurze Rzecznika Interesu Publicznego. Wśród dziennikarzy zasłynął zasłaniając dokumentami swoją twarz podczas konferencji prasowych w UOP. W czasie procesów lustracyjnych przychodził do sądu z dokumentami SB w asyście ochrony i w kamizelce kuloodpornej.