"Niczyje rekomendacje nie decydują o przyjęciu na studia"
Rektor Uniwersytetu Gdańskiego prof. Andrzej
Ceynowa oświadczył, że żadne pisma polecające nie
mają wpływu na przyjmowanie osób na studia.
Rektor zwołał konferencję prasową w związku z piątkową publikacją w "Gazecie Wyborczej" pt. "Studia prawa na lewo". Gazeta napisała, że prezes Sądu Okręgowego (SO) w Gdańsku Wojciech Andruszkiewicz napisał list referencyjny do komisji rekrutacyjnej w sprawie czwórki dzieci m.in. sędziów, które na egzaminach nie uzyskały odpowiedniej liczby punktów. Prezes opisał zasługi rodziców i poprosił władze uczelni "o wzięcie tego pod uwagę". Nie wiadomo, jaki skutek odniósł list w rozpatrywaniu odwołań, ale prezes SO przyznał, że jedno z dzieci otrzymało indeks.
Niczyje rekomendacje nie decydują na UG o przyjęciu kandydatów na studia - oznajmił rektor Ceynowa.
Zapewnił, że żadne pisma, o których była mowa w artykule, nigdy do niego nie wpłynęły. Zaznaczył, że były one kierowane do przewodniczącego Wydziałowej Komisji Rekrutacyjnej Wydziału Prawa i Administracji i zostały dołączone do odwołań przez samych kandydatów po zakończeniu pracy tej komisji.
Według mojej wiedzy ani przewodniczący, ani uczelniana Komisja Rekrutacyjna UG nie dołączała tych pism, a ponieważ brak jest podstaw prawnych do stosowania szczególnych preferencji dla prawników, nie rozpatrywała ich, a tym bardziej nie brała pod uwagę (...) Pisma te zostały zignorowane - zapewnił rektor.
Na konferencji dziennikarzom nie udzielono odpowiedzi na pytanie, czy wszystkie osoby rekomendowane przez prezesa sądu zostały przyjęte na wydział prawa. Pan prezes mówił o czterech. W naszej dokumentacji udało się znaleźć tylko trzy listy, nie cztery. Nie sprawdzałem w komisji, które (osoby) się dostały, a które się nie dostały (...) - powiedział Ceynowa.
Dodał, że jedna osoba dostała się na wydział, ale nie chciał ujawnić jej personaliów. Poinformował, że do dokumentów tej osoby było dołączone dodatkowe zaświadczenie, które spowodowało, iż komisja rozpatrzyła odwołanie pozytywnie.
Rektor, pytany o działania policji dotyczące badania domniemanej korupcji podczas rekrutacji na prawo, powiedział, że chodziło o doniesienie osoby, która nie dostała się na studia i szantażowała go ujawnieniem rzekomego skandalu. Policjanci nie znaleźli żadnych dowodów na to, by były tu jakieś sprawy niezgodne z prawem - dodał.
Odnosząc się do piątkowego artykułu w "GW", oświadczenie wydał także w poniedziałek prezes gdańskiego sądu okręgowego, Wojciech Andruszkiewicz. Napisał, że potwierdza fakt wystawienia rekomendacji i opinii dla pracowników SO, których dzieci w ramach postępowania odwoławczego ubiegały się o przyjęcia na studia prawnicze na UG.