Nicolas Sarkozy trafi do więzienia? Ruszył proces
We francuskiej stolicy rozpoczął się proces byłego prezydenta Francji. Prokuratorzy zarzucają mu nielegalne finansowanie kampanii prezydenckiej w 2012 roku. Uznanie Sarkozy’ego za winnego może oznaczać już drugie skazanie go na karę więzienia.
21.05.2021 08:30
Rozpoczęty w czwartek proces jest częścią sprawy znanej jako "afera Bygmaliona", która od 2014 roku przeszła już przez kilka instancji.
Były prezydent nie stawił się na posiedzeniu sądu. Reprezentantem Sarkozy'ego był jego adwokat i przyjaciel Thierry Herzog.
Oskarżony zapowiadał wcześniej, że nie chce uchylać się odpowiedzi na żadne pytania wymiaru sprawiedliwości, ale stawi się jedynie na rozprawy, które będą dotyczyły go bezpośrednio. Do przesłuchania byłej głowy państwa ma dojść 14 czerwca.
Zobacz też: Ulgi dla zaszczepionych? Lekarz o obostrzeniach
Zgodnie z relacjami francuskich mediów, grozi mu rok pozbawienia wolności i grzywna w wysokości 3750 euro.
Sarkozy konsekwentnie nie przyznaje się do winy.
Fałszywe faktury w kampanii
Początki tej sprawy sięgają 2014 roku. Były zastępca dyrektora kampanii Sarkozy'ego Jerome Lavrilleux udzielił wtedy telewizyjnego wywiadu Opowiedział w nim o systemie fałszywych faktur, który miał pozwolić prawicowej partii, wówczas zwanej UMP (Unia na rzecz Ruchu Ludowego), na opłacenie wieców wyborczych, przy rzekomym współudziale firmy public relations Bygmalion.
Zdaniem prokuratorów, firma ta pozwoliła na wydanie dwukrotnie wyższej niż przewiduje prawo wyborcze sumy w kampanii. Limit we Francji to 22,5 mln euro. Z założenia ma on spowodować równą "walkę" dla wszystkich kandydatów.
Do oszustw przyznali się już niektórzy menedżerowie Bygmaliona
Sarkozy'emu nie zarzuca się co prawda stworzenia systemu fałszywych faktur, ale według prokuratorów były prezydent pozwolił, by wydatki wzrastały pomimo kilku wyraźnych ostrzeżeń o ryzyku przekroczenia pułapu.
Zgodnie z oskarżeniem, Sarkozy miał "niewątpliwie" skorzystać na oszustwie.
Kolejna odsłona sądowej batalii byłego prezydenta Francji
Jeśli sąd uzna Sarkozy'ego za winnego, była głowa państwa zostanie tym samym skazana drugi raz na karę więzienia.
Stanie się tak po marcowej rozprawie dotyczącej tzw. afery podsłuchowej, kiedy wymiar sprawiedliwości skazał byłego prezydenta na trzy lata pozbawienia wolności, w tym na dwa lata w zawieszeniu za korupcję i handel wpływami.
Komentatorzy uznali wtedy, że wyrok jest symboliczny, a rok zamkniętego więzienia to surowa kara dla byłego prezydenta, która może zniweczyć jego polityczne ambicje.
Część zasądzonej w marcu kary więzienia Sarkozy będzie mógł jednak odbyć w domu pod nadzorem elektronicznym.
"Przychylny sędzia"?
Prokuratura zarzucała byłemu prezydentowi Francji, że próbował nielegalnie uzyskać tajne informacje od byłego sędziego Sądu Kasacyjnego Gilberta Aziberta. Sarkozy komunikował się w tej sprawie w 2014 roku z Thierrym Herzogiem, swoim adwokatem i przyjacielem, za pomocą tajnego telefonu. Miał też używać fałszywej tożsamości i prowadzić rozmowy jako Paul Bismuth.
Zgodnie z ustaleniami prokuratorów, Herzog i Sarkozy rozmawiali o "możliwości skorzystania z faktu, że w Sądzie Kasacyjnym był sędzia, który był im przychylny", zidentyfikowany później jako Azibert. Sędzia w zamian za swoją przychylność miał liczyć na otrzymanie stanowiska w Monako.