Nicolas Sarkozy odchodzi z wielkiej polityki
Prezydent Nicolas Sarkozy, który przegrał niedzielne wybory prezydenckie, powiedział po porażce swojemu otoczeniu, że już nigdy nie będzie kandydował na najwyższą funkcję w państwie - podała agencja AFP.
06.05.2012 | aktual.: 07.05.2012 01:27
Agencja powołuje się na słowa jednego z ministrów, który uczestniczył w niedzielę wieczorem w spotkaniu współpracowników Sarkozy'ego w Pałacu Elizejskim.
- Oznajmił nam to jasno. Powiedział nam: "Nie będę już nigdy kandydatem na takie same jak dotychczas stanowiska (czyli - prezydenta republiki i przywództwo partii - Unii na Rzecz Ruchu Ludowego)" - zaznaczył ów, cytowany anonimowo przez agencję, minister.
Wielka przegrana
Sarkozy znany ze swego ognistego temperamentu wkrótce po ogłoszeniu wyników wygłosił pełne emocji przemówienie do swoich sympatyków. Zaapelował do nich, by uszanowali wyniki w imię demokratycznych praw, dzięki którym prezydentem został Francois Hollande.
- Myśląc o Francji, o Francuzach, o jedności narodu francuskiego muszę powiedzieć coś, co płynie z głębin mego serca. Nie mogliście dać światu lepszego wizerunku Francji: demokratycznej, otwartej, nie patrzącej na innych jak na przeciwnika. Francji, która była przy mnie w czasie zwycięstwa w 2007 roku i teraz przyjmuje porażkę z godnością, bo wie, że życie składa się z sukcesów i porażek - powiedział ustępujący prezydent.
- Po trzydziestu pięciu latach życia politycznego, po dziesięciu latach sprawowania odpowiedzialnych funkcji na najwyższych szczeblach rządowych, te pięć lat w roli prezydenta to była już inna forma zaangażowania się w życie mego kraju. I teraz w chwili, gdy znów stanę się zwykłym Francuzem między Francuzami, czuję w głębi mego serca bardziej niż kiedykolwiek miłość do mojej ojczyzny. I chcę wam powiedzieć moi drodzy rodacy, że nigdy nie będę wam w stanie odwdzięczyć się i oddać tego, co wy mi daliście - dodał Sarkozy.
Francuscy komentatorzy zaznaczają, że Nicolas Sarkozy trzyprocentową porażkę może uznać za sukces biorąc pod uwagę, trudności jaki przeżywała Francja, którą rządził w dobie kryzysu.
"Niezwykła kampania"
Jak oceniał politolog z francuskiej Akademii Nauk (CNRS) Georges Mink, wygrana Francois Hollande'a nie jest wielką niespodzianką, jako że "te wybory były w pewnym sensie plebiscytem między nim a Nicolasem Sarkozym, którego większość odrzuciła".
- Z drugiej strony trzeba przyznać, że Sarkozy zrobił dość niezwykłą kampanię, która pozwoliła mu na zbliżenie się do Hollande'a i zmniejszenie dystansu w sondażach, który przez jakiś czas był bardzo duży - powiedział Mink. Jak dodał, "teraz zaczynają się trudności, czyli walka o to, by prezydent miał większość parlamentarną, a nie musiał rządzić w koabitacji".
- Widać wyraźnie, że kampania (przed czerwcowymi wyborami parlamentarnymi) już się rozpoczęła, a sam Sarkozy zdystansuje się od sceny politycznej, żeby swoim ludziom pozwolić na otwartą walkę o parlament, by nie trzeba było oddać pełni władzy lewicy. I to będzie chyba motyw przewodni tej kampanii - powiedział Mink.