"Nicea albo śmierć"
Niza o muerte, Nicea albo śmierć! – wykrzyknął we wrześniu 2003 roku z trybuny sejmowej Jan Rokita, poseł Platformy Obywatelskiej. W tych kilku słowach zawarł stanowisko swojej partii wobec zgłaszanych przez niektóre kraje UE planów rezygnacji z podziału głosów w Radzie Europy według traktatu nicejskiego.
16.12.2004 | aktual.: 16.12.2004 16:36
Nice is not nice („Nicea nie jest przyjemna”) – można było usłyszeć z ust niektórych polityków zachodnioeuropejskich tuż po podpisaniu traktatu w lutym 2001 roku. Chodziło o podział głosów w rozszerzonej Radzie Europy.
Polsce przyznano 27 głosów, podobnie jak Hiszpanii, podczas gdy Niemcy, Francja i Wielka Brytania zachowywały po 29. Politycy Europy Zachodniej, zaniepokojeni wizją Polski blokującej postanowienia unijne, zaczęli przypominać o polskim „liberum veto” i coraz głośniej mówić o konieczności zmiany postanowień traktatu. Gdy poseł Rokita sprzeciwiał się temu w Sejmie, nie mógł przewidzieć, jakie będą dalsze losy jego słynnego zdania. A „Nicea albo śmierć” Rokity przez następny rok żyła własnym życiem.
Za posłem PO od razu murem stanęła opozycja. Jej zwolennicy przypominali rewolucyjne hasło „Liberte ou la Mort” („Wolność albo śmierć”), złośliwi przeciwnicy przytaczali słowa Fidela Castro: „Socialismo o muerte” („Socjalizm albo śmierć”).
Deklaracja Rokity ustawiła Polskę w pozycji anarchistów, musimy od nowa dowodzić swojej proeuropejskości – zżymali się politycy lewicy. Platforma ogłosiła już naszą śmierć - żartował w Radiu Zet Wiesław Kaczmarek, poseł Sojuszu Lewicy Demokratycznej. - Politycy Platformy ciągle stawiają nas przed takimi ostrymi wyborami: Nicea albo śmierć, plan Hausnera albo śmierć, Platforma albo śmierć.
Nicea albo referendum - podkreślił Jarosław Kaczyński, lider Prawa i Sprawiedliwości, żądając w imieniu swej partii ogólnokrajowego referendum w sprawie ewentualnego odejścia od systemu nicejskiego. Nie dajmy się zwariować - apelował Krzysztof Janik, przewodniczący SLD. - Nie umierajmy już za Niceę czy Irlandię.
Slogan posła Rokity stał się tak popularny, że wkrótce zaczął być „pożyczany” do spraw spoza tematyki unijnej. Hausner albo śmierć - powtarzał Leszek Miller, broniąc w Sejmie planu Hausnera. Media publiczne albo śmierć - podkreślała Danuta Waniek, przewodnicząca Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, sprzeciwiając się zgłaszanemu przez opozycję projektowi zniesienia abonamentu radiowo-telewizyjnego.
Ale mimo całego „nicejskiego” zgiełku w polityce Jan Rokita może być spokojny. „Nicea albo śmierć” zapisze się w historii Polski tylko pod jednym nazwiskiem.